W styczniu brytyjscy dziennikarze przyznali coroczną nagrodę BBC Sound of, wyróżniając młodych wykonawców, którzy mają szansę odnieść sukces w przeciągu najbliższych dwunastu miesięcy. Czy eksperci z Wysp Brytyjskich nie mylili się w swoich opiniach? Sprawdźmy to.

James Bay „Chaos and the Calm”
(2015; Republic Records)
Dosyć niespodziewanie (chyba nie tylko dla mnie) James Bay nie otrzymał głównego wyróżnienia w plebiscycie BBC Sound of 2015. Swoim debiutanckim albumem urodzony w angielskim Hitchin muzyk udowadnia jednak, że wszyscy ci, którzy pokładali w nim nadzieję, nie mogą czuć się zawiedzeni. Płyta „Chaos and the Calm” to zestaw dwunastu piosenek utrzymanych w popularnym od dłuższego czasu klimacie indie-rocka z elementami folku i popu. Niby nic odkrywczego, ale właściwe ugryzienie tematu sprawiło, że materiał jest po prostu… chwytliwy. Bay zastosował na płycie sprawdzony patent zmiany tempa kolejnych utworów: szybko („Craving”), wolno (kojarzony z rozgłośni radiowych utwór „Hold Back The River”, „Let It Go”), ponownie szybko („Best Fake Smile”), ponownie wolno („Move Together”) – i tak w kółko. Co warte zaznaczenia, pisząc „wolno” wcale nie mam na myśli wyłącznie ballad lub piosenek, w których nie uświadczymy brzmieniowego dynamizmu. Przecież takiemu „When We Were On Fire” nie brak wcale bluesowego pazura (zdecydowanie najlepszy numer na krążku), a „Need The Sun To Break”, chociaż charakteryzuje się mniejszą szybkością, z pewnością nie jest utworem pozbawionym energii (szczególnie w drugiej fazie). Solidny debiutancki krążek, dzięki któremu przez dłuższy czas James Bay będzie zdobywał kolejnych fanów swojego talentu.

Years & Years „Communion”
(2015; Polydor Records)
Nie podzielam większości zachwytów nad płytą „Communion”, jednak nie mam zamiaru oceniać jej przez pryzmat np. orientacji seksualnej jednego z członków, do czego nawiązywał chociażby recenzent Onetu (na marginesie: tego typu podejście do muzyki powinno z miejsca dyskwalifikować osobę jako tzw. dziennikarza muzycznego; przykładowo gdzie byłoby miejsce zespołu Queen, gdyby wszyscy obierali takie kryteria?). Years & Years chociaż działają już od niemal pięciu lat, przepustkę do większej kariery otrzymali w styczniu dzięki laurowi BBC Sound of 2015. Słuchając „Communion” czuję się trochę jak na imprezie w klubie, podczas której didżej serwuje set piosenek, nie dając wytchnienia tańczącym na parkiecie ludziom. Każdy numer to singiel, potencjalny przebój, przy którym wstyd byłoby zejść z danceflooru. Z jednej strony pokazuje to siłę twórczą tria, które z niemal wszystkich piosenek na płycie jest w stanie wykrzesać muzyczną moc. Z drugiej, materiał z aż tak dużym nasyceniem zwyczajnie męczy, a to, co początkowo odbieramy jako pozytyw, z każdym kolejnym odsłuchem zaczyna przeistaczać się wady. W pełni zgadzam się z recenzentem „NME”, który zestawiając płytę „Communion” z innymi brytyjskimi tytułami kreującymi muzyczne trendy na tamtejszej scenie, stwierdził, że grupa Years & Years oferuje najmniej atrakcyjne dźwięki 2015 roku.

Rae Morris „Unguarded”
(2015; Atlantic Records)
Po laureatach przyszedł czas na wokalistkę, która co prawda znalazła się w szerokim gronie nominowanych do głównej nagrody, ostatecznie jednak nie wyróżniono jej w finałowej piątce. Słuchając tego, co Rae Morris zawarła na swoim debiutanckim albumie, tym razem muszę przyklasnąć dziennikarzom BBC. „Unguarded” to materiał, który dość szybko się nudzi. Powodem takiego odbioru płyty jest jej monotonia. Dwanaście piosenek zlewa się niemal w całość, a sama Morris tylko od czasu do czasu sili się na wprowadzenie odmiany, która przykuje uwagę słuchaczy. Album, dla fanów ballad spod znaku Coldplay, wczesnych dokonań Bat for Lashes i Ellie Goulding – z małym zastrzeżeniem: Rae Morris zrobiła to o trzy poziomy gorzej. (MAK)

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

PRZECZYTAJ O POWODACH ZAMKNIĘCIA STRONY

ostatnio popularne