Są „trendy” chociaż nie widzieliśmy ich w Polsacie (wersja 2015)

Kontynuuję wątek z ostatnich dwóch lat (2013 & 2014) i prezentuję listę najciekawszych – moim zdaniem – wykonawców, których twórczość powinna spotkać się z większą uwagą polskiego słuchacza.

Telewizja Polsat zrobiła mi psikusa i przestała, na rzecz nowego festiwalowego tworu, wspierać markę Sopot TOPtrendy. Tym oto sposobem końcem maja nie zobaczyliśmy zbierającego rokrocznie sporo krytycznych opinii koncertu Trendy, w ramach którego prezentowani byli – przynajmniej wedle założenia – artyści młodzi i perspektywiczni, dla których występ na deskach Opery Leśnej miał być swoistym stemplem na wizie do świata prawdziwego muzycznego show biznesu. Jak wychodziło, pamiętacie doskonale. Z kilkoma wyjątkami stacja promowała wykonawców z tzw. dorobkiem (płytowym, medialnym, finansowym), którzy już dawno przestali być trendy (#OlekKlepacz). Dwa lata temu po obejrzeniu jednego z takich koncertów w mojej głowie zakiełkował pomysł stworzenia listy zespołów i solistów, którzy chociaż nie pojawili się w audycji stacji ze słoneczkiem w logo z pewnością mają papiery na granie – i to nie tylko to lokalne. Co prawda w 2015 roku koncert Trendy już się nie odbył, ale cykl postanowiłem kontynuować. Wszak młodych i ciekawych wykonawców nad Wisłą jest sporo (a przynajmniej ciągle tak mi się wydaje).

Poniższe zestawienie ośmiu artystów prezentuję w kolejności alfabetycznej. Sam wybór jest mocno subiektywny – masz prawo się nie zgodzić i w komentarzu zaprezentować swoje „trendy propozycje” (do czego zresztą zachęcam).

Bartosz Dworak Quartet (foto: Eliza Dworak/materiały prasowe)

Zaczynam od jazzu, który nie jest uznawany dzisiaj za muzykę rozrywkową, co nie znaczy przecież, że gorszą od popu, rapu czy rocka. Skąd pomysł, żeby akurat kwartet Bartosza Dworaka znalazł się na tej liście? Na pewno nie zaważył tzw. lokalny patriotyzm, chociaż faktycznie tegoroczny wpis „Są tredny…” będzie bardziej tarnowski niż te z lat ubiegłych. W przypadku zespołu Dworaka (jak i wszystkich innych dzisiaj wymienionych) zadecydowała przede wszystkim jakość prezentowanej muzyki. Założony pięć lat temu kwartet zadebiutuje w tym roku (wreszcie!) płytą. Grand Prix 37. Festiwalu Jazz Juniors oraz Grand Prix Konkursu Lotos Jazz Festival 16. Bielskiej Zadymki Jazzowej to najlepsze recenzje talentu tych czterech panów.

Da Vosk Docta (foto: facebook.com/DaVoskDoctaOne)

Wrocławski producent kryjący się pod pseudonimem Da Vosk Docta bezustannie daje o sobie znać. Na moim radarze od premiery płyty „Eleni EP” (2013). W pamięci słuchaczy zapisał się przede wszystkim dzięki ciekawemu materiałowi „occultism.mp3 EP” i serii mixtape’ów „Internet Ghetto”. W maju pojawiło się fizyczne wydanie „Deep Purple Roses EP” – najnowszego dzieła Docty. Dlaczego postanowiłem umieścić producenta na liście tych, którzy są trendy? W mojej opinii to jedna z niewielu osób zajmujący się w Polsce muzyką, która naprawdę czuje elektroniczne klimaty swag, purple & codeine music. Trapy, rapy, bassline’y, mocne pierdolnięcie. Nie możesz nie tupać nóżką.

Gorgonzolla (foto: Maciej Podkowski/materiały prasowe)

Gorgonzolla od dłuższego czasu systematycznie pojawia się na łamach blogu AxunArts. Nie będę ukrywał – warszawska kapela ma w mojej osobie fana, który życzy jej jak najlepiej. Zespół założony końcem 2009 roku coś tam wydał, coś zagrał, ale ciągle nie może przebić się do świadomości szerszego grona słuchaczy. Czy powodem jest prezentowana muzyka wciąż nosząca znamiona andergrandowości? Niedawno w Gorgonzolli do męskiego wokalu dołączył również damski głos. Być może właśnie to było brakującym elementem układanki, która teraz nabierze pełnego kształtu? Obserwuję, słucham i liczę, że w końcu się uda.

Madeleine Fury & Little Bear Boy (foto: facebook.com/madeleinefury.littlebearboy)

Małopolski projekt Madeleine Fury & Little Bear Boy to alternatywna propozycja ze środowiska muzyki elektronicznej. Cieszy przede wszystkim produkcja, która nosi znamiona przemyślanej, dobrze zaplanowanej, dopieszczonej i koniec końców przekonującej. Momentami trochę gubi się w tym wszystkim wokal, jednak wierzę, że element ten zostanie poprawiony. Słuchaczom Trójki do gustu przypadło, mam nadzieję, że i czytelnikom AxunArts również się spodoba. Na początku tego roku duet wystartował z akcją crowdfundingową, której celem była zbiórka funduszy na nagranie płyty. Niestety, pomysły Magdaleny i Michała nie spotkały się z uznaniem fanów na tyle, aby ci wrzucili do wirtualnej skarbonki odpowiednią sumę. Osobiście mam nadzieję, że niepowodzenie to nie zadecyduje o porzuceniu planów wydawniczych, jak i samej działalności muzycznej.

Mercurius (foto: Łukasz Kieroński/materiały prasowe Juwenaliów Tarnowskich)

Mercurius to najkrócej działający muzyczny projekt spośród dzisiaj wymienionych. Tarnowska kapela ma wszystko, żeby stać się popularną: talent, młodzieńczą fantazję skrzyżowaną z dojrzałym spojrzeniem na dźwięki, dobry męski wokal, muzyczną wizję i ciekawe pomysły, które dają o sobie znać w granych na ten moment zgoła odmiennych od oryginalnych wersji coverach. Kilka autorskich numerów, jakie udało mi się usłyszeć na koncercie w ramach Juwenaliów Tarnowskich (Mercurius zagrał tam jako support), zwiastuje, że młodzi ludzie mają w sobie tlący się płomyk, który prędzej czy później powinien zamienić się w muzyczny ogień. Na ten moment życzę zespołowi, aby nie powtórzył błędu (błędów?) grupy Sayes, która od kilku lat gra na koncertach te same utwory, nie rozwija się, a pojawiające się od dość dawna informacje o nagrywaniu płyty nie przekładają się na krążek (na marginesie: mam nadzieję, że Sayes, jeśli pracuje nad albumem, to umieści na nim zupełnie premierowy materiał, bo archiwizacja starych i ogranych numerów nie ma już najmniejszego sensu).

Stardust Memories (foto: Agnieszka Kulesza & Łukasz Pik/materiały prasowe)

O formacji Stardust Memories w tym roku pisałem całkiem sporo, a wszystko w związku z premierą debiutanckiej płyty „Tension”, która objęta została przez blog AxunArts patronatem medialnym. Do tej pory nie natchnąłem się w mediach muzycznych na jawną krytykę tego albumu, ale nie ma się też czemu dziwić. Stardust Memories ze swoją specyficzną wizją sztuki dźwiękowej opartej na bluesie, country, rocku i folku zainteresowało polskiego słuchacza na tyle, że ten zwyczajnie nie mógł powiedzieć „nie”. Chociaż z takim melodyjnym miszmaszem wiązało się zapewne ryzyko niezrozumienia. Na szczęście grupa złożona z muzyków Marii Peszek, Voice Bandu, Letters From Silence i WNDKR pokazała, że nieznane nie zawsze musi oznaczać nielubiane.

Taco Hemingway (foto: facebook.com/tacohemingwa)

Wokół tego pana zrobiło się w ostatnim czasie sporo szumu, a przecież niewiele wskazywało, że tak właśnie będzie. Jego „Trójkąt warszawski” tuż po premierze nie został z miejsca okrzyknięty przebojem. Chwyciło dopiero niedawno, dzięki czemu Taco Hemingway i jego historia trójki bohaterów współczesnej Warszawy są na ustach niemal wszystkich słuchaczy rapu w Polsce. Młody twórca naniósł na mapę stolicy sporo poprawek, przez co największe w naszym kraju miasto nie jest już wyłącznie miastem Prusa, Tyrmanda, Białoszewskiego czy chłopaków z Molesty. Od teraz to również Warszawa Taco Hemingwaya – pełna klubowych traktów z nastolatkami wpatrującymi się w iPhony, pijących, ćpających, szukających uciech i ucieczki od szarej codzienności. Powiew świeżości na rodzimej scenie. Jak widać, od czasu do czasu (Jimson, Smarki Smark, VNM, Ras, Małpa), ten polski rap potrafi jeszcze pozytywnie zaskoczyć. W nagrodę już za kilka dni Taco pojawi się na jednej ze scen festiwalu Open’er.

Zagi (foto: Magdalena Ruta/materiały prasowe)

W minioną niedzielę Zagi wystąpiła na Orange Warsaw Festival. Jest sukces, zatem nie mam pewności, czy obecność na tej liście może coś jeszcze zmienić. Wypuszczając kilka lat temu płytę zatytułowaną „UKE EP”, chyba nawet sama wokalistka nie spodziewała się, że jej muzyczna droga powiedzie aż do tego momentu. Koncert na dużej imprezie z międzynarodowym line-upem to jednak nie wszystko. Zagi parafowała niedawno umowę z wydawnictwem Warner Music Poland. Istotnym zapisem porozumienia jest punkt dotyczący jesiennej premiery debiutanckiej płyty. Spodziewam się, że na albumie kontynuowane będą klimaty z epki. Wszak wedle sportowego powiedzenia „mistrzowskiego składu się nie zmienia”. Po co zatem ingerować w coś, co sprawdziło się na „UKE EP”? (MAK)

2 uwagi do wpisu “Są „trendy” chociaż nie widzieliśmy ich w Polsacie (wersja 2015)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.