Organizatorzy 29. Tarnowskiej Nagrody Filmowej na zakończenie przygotowali prawdziwą muzyczną ucztę: koncert z filmowymi kompozycjami Seweryna Krajewskiego.
29. edycja Tarnowskiej Nagrody Filmowej za nami. Tydzień pokazów filmowych, spotkań z autorami, wystaw, warsztatów oraz koncertów minął w tempie iście ekspresowym. Multum atrakcji, bogaty program i lista ciekawych tytułów wyświetlanych w miejscowym kinie nie pozwoliły nudzi się tym, którzy cenią sobie dziesiątą muzę w polskim wydaniu. Sobota 25 kwietnia była dniem prawdy dla twórców, których dzieła filmowe stanęły do rywalizacji w tegorocznym festiwalu. Podczas uroczystej gali, która odbyła się na Rynku, rozdano nagrody przyznane przez jury profesjonalne, młodzieżowe i dziecięce oraz widzów biorących udział w projekcjach. Dwa z laurów zgarnęła za film „Body/Ciało” Małgorzata Szumowska. Pełna lista nagrodzonych na stronie festiwalu.

Ludzie filmu cieszyli się przez cały tydzień siedząc w kinie, ja natomiast oczekiwałem tego, co nastąpi w sobotę po części oficjalnej. Nie, nie chodzi o bankiet, ale koncert, w ramach którego zaprezentowana została muzyka Seweryna Krajewskiego w aranżacji Krzysztofa Herdzina, pod batutą którego zagrała z kolei warszawska orkiestra Sinfonia Viva. Całość była odtworzeniem tego, co zarchiwizowane zostało cztery lata temu na płycie zatytułowanej „Seweryn Krajewski filmowo… by Krzysztof Herdzin”.
Zacznę nietypowo, bo od końca. Opuszczając tarnowski Rynek, idąc w ciepły kwietniowy późny wieczór przez puste ulice miasta myślałem, jak to dobrze było usłyszeć na żywo materiał zawarty na płycie, która dość często gości w moim odtwarzaczu. To była autentyczna radość z możliwości obcowania z tymi dźwiękami w sytuacji koncertowej. Motywy muzyczne autorstwa Seweryna Krajewskiego, które na przestrzeni lat wykorzystywane były w filmach i serialach, to kawał historii polskiej muzyki i kina zarazem. Brzmienie, które niczym najtrwalszy klej spaja ze sobą konkretny obraz, elementy, które niemal automatycznie łączymy w myślach. „Pierwszy bal Nataszy” z „Wojny i pokoju”, „Próba samobójstwa” z „Kochanków mojej mamy” czy niezapomniane „Uciekaj moje serce” z serialu „Jan Serce” – to tylko pierwsze z brzegu przykłady, które już w wersji oryginalnej miały w sobie magię. Muzyka Krajewskiego w aranżacji Herdzina nabiera dodatkowego smaczku, a przełożenie jej na język orkiestry dodaje głębi i podkreśla wyjątkowość dźwiękowych fraz oraz wielkość samego kompozytora.
Tarnowski koncert, podobnie jak wspomniana wcześniej płyta, nie byłby wyjątkowy bez orkiestry Sinfonia Viva, która pod batutą samego Herdzina zagrała w naprawdę cudowny sposób. Zaprezentowany program w większości składał się z utworów instrumentalnych, dzięki czemu mogliśmy obcować z kunsztem gry na instrumentach. W trakcie występu znalazło się także miejsce dla solistów – zarówno tych śpiewających, jak i muzykujących. Świetne wokalizy (chyba jeszcze lepiej niż na krążku) wykonywała Ola Bieńkowska. Swoje dołożyli: jak zawsze fenomenalna liderka Mikromusic – Natalia Grosiak oraz Janusz Radek. Ich wspólne wykonanie utworu „Płoną góry, płoną lasy” było niewątpliwie wydarzeniem, jakie zapisze się w historii TNF. Powtórzenie tego wykonania na bis było oczywiście kwestią pewną niemal tak samo jak podatki i śmierć. Zapomnieć nie można także o pianiście Piotrze Matuszczyku, Robercie Murakowskim grającym na flugelhornie, perkusiście Krzysztofie Szmańdzie oraz gitarzyście Michale Pindakiewiczu. Panowie, oprócz wsparcia całej muzycznej sekwencji, mieli także „swoje momenty”, na których bazowały całej utwory.
Być może Rynek nie jest idealnym miejscem dla tego typu muzyki. Kilka problemów technicznych momentami przerywało tę brzmieniową arkadię, a zaznaczyć trzeba, że nie wszyscy obecni na płycie tarnowskiego placu głównego mieli ochotę na obcowanie z kulturą wyższą. Pojawią się być może głosy krytyczne, w mojej opinii jednak brawa za muzyczną część finałowej gali należą się nie tylko artystom, którzy poradzili sobie w takim anturażu, ale także organizatorom, którzy zdecydowali się na ściągnięcie sztuki przez „S” z jej ołtarza i edukowanie gminu w miejscu, w którym dotrzeć można do wszystkich… lub prawie wszystkich. Ale do tych opornych spróbuje dotrzeć telewizja, która zarejestrowała cały koncert i w najbliższym czasie wyemituje go w paśmie regionalnym.
29. Tarnowska Nagroda Filmowa kończy się zatem tak samo, jak się rozpoczęła – muzycznie i z przytupem. Nie chcę pisać o filmach, ponieważ jest mi to temat obcy. Zdecydowanie wolę pozostać na gruncie, na którym czuję się pewniej. Muzycznie oferta tegorocznej edycji festiwalu była naprawdę ciekawa. Trzy koncerty (niestety, dałem radę być tylko na dwóch, a słowne relacje znajomych po występie projektu Jerz Igor uświadamiają mi, że sporo straciłem) plus warsztaty, których efektem końcowym jest teledysk do piosenki Miki Urbaniak – jak na imprezy towarzyszące, sami przyznacie, sporo. A „trzydziestka” już za rok. Czy mamy spodziewać się czegoś jeszcze lepszego? (MAK)