W 209. odcinku Krótkiej piłki prezentuję opinie na temat dwóch tegorocznych płyt: Bajzel „GinkGo” oraz Danny Brown „Old”.

Bajzel „GinkGo”
(2013; wydanie własne)
Piotr Piasecki po typowych, piosenkowych płytach oddaje się w stu procentach muzyce. „GinkGo”, czwarty solowy materiał w dorobku Bajzla, to w całości album instrumentalny, na którym funkcję wokali spełniają samplowane i zapętlane śpiewane frazy, będące tak naprawdę kolejną dźwiękową fakturą, nie zaś osobą ścieżką wokalną. Płyta hipnotyzująca przesterowanymi gitarami i wydobywanymi z nich brudnymi riffami. Moc zawdzięczana perkusji i elektronice sprawia, że tempo pulsuje w nas od uszu, przez wszystkie neutrony, aż do końca członków naszego ciała. Zestaw niezwykle ciekawych w swej różnorodności numerów. Kolejne kawałki zawarte na „GinkGo” uderzają słuchacza swą odmiennością: akcenty rockowe przeplatają się z bluesowymi i orientalnymi klimatami, a nawet reggae, wszystko natomiast zlepione zostaje w całość elektroniką. Do tego nieco lo-fi i psychodelii wprawiającej w trans. Gatunkowo wychodzi z tego faktycznie mały bajzel, ale akurat z takim nieładem można żyć.

Danny Brown „Old”
(2013; Fool’s Gold Records/Warner Music)
Z głosem Browna mam taki sam problem jak chociażby z głosem Piha – wkurwia mnie (przepraszam za wulgaryzm, ale inaczej nie potrafię tego ująć). Skrzeczenie, skrzypienie – nazwijcie to jak chcecie, to po prostu nie jest dla mnie. Zawsze jednak stawiam temu czoła i słucham. Z trudem, ale jednak. Teraz tak samo. Na „Old” Brown ponownie odtrąca mnie swoimi „zardzewiałymi strunami głosowymi”, ale przyciąga grą słów, świetnymi podkładami (Rustie! A-Trak! SKYWLKR!) i wyczuwalnym klimatem radości z nagrywania. Całość złożona z kilku lepszych („Dip”, co za numer!) i gorszych momentów („Way Up Here”, „Kush Coma” z gościnnym A$AP Rocky’ego, na którego hype przerasta powoli oczekiwania w stosunku do jego osoby), co w dzisiejszych czasach nie powinno dziwić chyba nikogo. Cieszmy się jednak chociaż i tym, ponieważ nie wiadomo ile Danny pociągnie jeszcze na swoim narkotycznym szlaku do gwiazd. (MAK)