Brytyjski wokalista i klawiszowiec Xantoné Blacq, odbywający właśnie mini tournee po Polsce, w piątek 19 października odwiedził Tarnów, gdzie zaprezentował się na scenie Piwnic miejscowego Centrum Kultury. Relacja z tego koncertu w dalszej części wpisu.
Xantoné Blacq przez kilka lat współtworzył podstawowy zespół Amy Winehouse. Brytyjczyk nie jest jednak typem osoby, która pragnie czerpać korzyści z nazwiska słynnej, nieżyjącej już koleżanki. Od kilku lat działa więc na własny rachunek, czego efektem dwie solowe płyty: „To The Heavens And Beyond” (2006) i „Revelation” (2011). To właśnie mieszankę piosenek z autorskich albumów muzyk w głównej mierze zaprezentował przed tarnowską publicznością.

Xantoné Blacq na scenie w Piwnicach TCK
To był dobry koncert – tak po prostu. I nie piszę tego ponieważ przyjechał ktoś z zagranicy, mający w muzycznych papierach rekomendację kilku znanych osób i z miejsca należy pochwalić jego talent. Chodzi bardziej o to, że soul nie jest ulubionym gatunkiem krajowych wykonawców, a przedstawicieli rodzimej sceny robiących tego typu muzykę na przyzwoitym poziomie zliczyć można na palcach jednej ręki. Kiedy zatem do klubu w twoim mieście przyjeżdża ktoś, kto brzmienia te rejestruje dosłownie wszystkimi zmysłami, nie można wobec takiej postawy pozostać obojętnym.
Publiczność w Tarnowie obojętna nie była. Słoneczna atmosfera wydarzenia (nie tylko z powodu hawajskiej koszuli Blacqa i „złotej polskiej jesieni” panującej na zewnątrz) udzieliła się większości przybyłym. W programie blisko dwugodzinnego koncertu znalazły się m.in. „You’re So Fly”, „She’s Back”, „Mama Won’t Listen” i „Early Morning Funk”. W piątkowy wieczór wybrzmiała również jedna kompozycja z repertuaru Herbie Hancocka oraz kilka kawałków utrzymanych w klimacie brazylijskiej samby (m.in. „Batucada” autorstwa Marcosa Valle). Wszystko to nasączone zostało dodatkowo sporą dawką energicznego funku, wyciszonego R&B oraz soulowej finezji. Gwiazdą wieczoru był oczywiście artysta pochodzący z Wielkiej Brytanii, jednak grzechem byłoby nie wspomnieć o towarzyszących mu polskich muzykach: pianiście Piotrze Wyleżole, zasiadającym za perkusją Krzysztofie Dziedzicu i basiście Adamie Kowalewskim. Nazwiska, jak widać, nie byle jakie, znane nie tylko w kraju, ale i na całym świecie chociażby z gry u boku Nigela Kennedy’ego, Sławomira Jaskułke i Urszuli Dudziak. Taki skład po prostu nie mógł zawieść. (Mateusz „Axun” Kołodziej)