W piątek, 11 marca, w Piwnicach Tarnowskiego Centrum Kultury odbył się koncert grupy Wojtek Mazolewski Quintet. Występ wchodził w skład trasy promującej płytę zatytułowaną „Smells Like Tape Spirit”.
Wojtek Mazolewski, znany z cenionej w środowisku muzycznym grupy Pink Freud, postanowił ponownie (ponownie, gdyż pamiętamy dobrze album „Grzybobranie” z roku 2008) odpocząć od rodzimej formacji i nagrać coś z zupełnie innymi ludźmi. Tak powstał Wojtek Mazolewski Quintet, który – oprócz lidera grającego na kontrabasie – tworzą także: Joanna Duda (instrumenty klawiszowe), Marek Pospieszalski (saksofon), Michał Bryndal (perkusja) i Słowak Oscar Torok (trąbka). Płyta przez nich nagrana, nosząca tytuł „Smells Like Tape Spirit”, dostępna jest od połowy lutego wyłącznie w sprzedaży internetowej w formie plików elektronicznych. Fakt braku fizycznego nośnika (który, uspokajam, trafić ma – według zapowiedzi samego Mazolewskiego – do sklepów jeszcze w kwietniu) sprawił, że na koncert wybrałem się trochę nieprzygotowany, mając w głowie jedynie dwie nowe kompozycje („Newcomer” i „Kaczeńce”). Występ był więc dla mnie swego rodzaju niespodzianką. Doskonale wiedziałem, że po liderze Pink Freud spodziewać można się wiele dobrego, jednak zagadką było brzmienie premierowych utworów oraz to, jak zespół w takim składzie zaprezentuje się na żywo. Od razu uspokajam – nie zawiodłem się.

Wojtek Mazolewski Quintet na tarnowskiej scenie
Pomimo tego, że muzyka formacji Wojtka Mazolewskiego łączona jest z jazzem eksperymentalnym, na eksperymenty i muzyczne zabawy na scenie zabrakło miejsca. Było za to półtorej godziny czystego, harmonijnego grania, gdzie wszystkie nuty współbrzmiały ze sobą doskonale. Efekt godzin spędzonych w salach prób oraz w studio, podczas nagrywania materiału na płytę, ewidentnie w tym momencie zaprocentował. Duża dyscyplina sceniczna oraz dostrzegalne oparcie większości kompozycji na sekcji dętej nie przeszkodziły jednak w zagraniu kilku solówek (szczególnie Michał Bryndal dał, mówiąc kolokwialnie, nieźle po garach), które, myślę, przypadły do gustu miejscowym fanom jazzu, czego dowodem bis i duże brawa na sam koniec.

Uśmiechnięty Wojtek Mazolewski
Występ pod względem muzycznym, jak wywnioskować można z powyższych słów, wypadł bardzo dobrze. Szkoda tylko, że tego samego nie można powiedzieć o publice (niestety nielicznej), która zgromadziła się tego dnia w Piwnicach Tarnowskiego Centrum Kultury. Wydaje mi się, że część obecnych nie była zupełnie zainteresowana tym, co dzieje się na scenie, a wyjście na koncert potraktowała jako spotkanie w barze, gdzie, przy dźwiękach muzyki w tle, można napić się piwa, porozmawiać o przysłowiowych pierdołach, ponarzekać, że kapela smęci, a w lokalu brak zasięgu i nawet sygnałka nie można puścić. Reasumując, oby więcej takich koncertów, a jak najmniej tego typu publiki. (Mateusz Kołodziej)
FOTORELACJA || WIDEO
też zawsze wkurzają mnie ludzie co przychodzą na koncert i wogóle nie interesują się występem. :/ jak jest plener to jeszcze rozumiem, bo to zbiorówka jest często. ale nie płaciłabym nigdy za bilety i szła na koncert zespołu, który mi się nie podoba. mam trochę kultury i wiem, że rozmowy mogą przeszkadzać innym. tym bardziej, że to był koncert jazzowy i pewnie nie tak głośny.
będzie wideo relacja? chętnie bym obejrzała : ):)
PolubieniePolubienie
Nie znoszę takich osób, które przypadkowo idą na koncert bądź do teatru i jeszcze muszą swoimi niezmiernie ciekawymi rozmowami przeszkadzać innym. Także w pełni podzielam oburzenie;) A koncertu zazdroszczę :)!
PolubieniePolubienie
Był to jeden z lepszych koncertów jazzowych jakie słyszałem
w Tarnowie, a jestem bywalcem i jednym z założycieli Tarnowskiego Klubu Jazzowego sprzed ~20-tu laty. Muzyka w odbiorze nie łatwa za to perfekcyjnie wykonana. Moim zdaniem nawiązująca do klimatów jazzu akustycznego jeszczez lat 60-tych, ktore cenię sobie najbardziej.
PolubieniePolubienie
Panie Adamie, takie było zamierzenie przy nagrywaniu płyty „Smells Like Tape Spirit”, aby właśnie nawiązać do muzyki granej w latach 50. i 60. przez największe tuzy jazzu (tak przynajmniej wyczytałem w notce prasowej). A koncert faktycznie pierwsza klasa! Pozdrawiam. :)
PolubieniePolubienie
jak place za bilet to nalezy mi sie krzeslo do siedzenia i to w dobrym miejscu, zeby scene dobrze widzial i moge sobie wtedy tez robic co mi sie podoba – rozmawiac z kolezanka, czytac gazete, pic piwo i pisac smsy. a wam nic do tego paszczaki!
PolubieniePolubienie
tak samo my płacimy za bilety po to, aby posłuchać na żywo zespołu. nie wiem czy jesteś osobą, o której wspominał autor relacji (chyba tak bo odpowiedziałeś jak nożyce po uderzeniu w stół), ale twoja postawa i komentarz pokazują, że jesteś niewychowanym człowiekiem.
PolubieniePolubienie