Nie pamiętam kiedy dokładnie, ale chyba jakiś tydzień temu usłyszałem jeden z kawałków Liroya. Od razu przypomniały mi się czasy podstawówki, kiedy to męczyłem jego albumy. Aż się łezka w oku kręci, kiedy sobie przypomnę zgrywanie jego piosenek na kasety, albo wymienianie się dopiero co wchodzącymi na rynek płytami CD. Nie napiszę, co wtedy podobało mi się w Scyzoryku z Kielc, bo jest to nie możliwe. Po pierwsze nie pamiętam, gdyż było to 8 lat temu, a po drugie: co mogło się podobać 13-letniemu chłopkowi? Pewnie że przekleństwa i zło. Wiem, że wtedy było więcej, bardziej ambitniejszych wykonawców, jednak nie miałem okazji ich poznać. Zapewne gdyby w tamtych czasach był dostęp do Internetu, telewizja i radio bardziej skupiałoby się na niszowych gatunkach muzyki, słuchałbym czegoś innego, no ale… Liroy był chyba (!) jedynym wykonawcą, który dość często gościł w wszelkich programach telewizyjnych i radiowych. O ile dobrze pamiętam, kawałek „Impreza” po raz pierwszy usłyszałem w liście przebojów „30 ton”. Potem rodzice kupili jakąś składankę i tam również, obok Kazika, Urszuli itp., znajdował się utwór Liroya. Oj męczyłem „Imprezę” i „Scyzoryka” przez kilka miesięcy. Oczywiście na słuchawkach, bo bałem się, że rodzice zabiorą mi płytę, jak usłyszą czego słucha ich dziecko.

Kolejnym ważnym zdarzeniem, które wpłynęło na umocnienie mojej zajawki na Liroya, był prezent w postaci jego albumu. Dostałem „Bestseller”! O Boże, jaka to była radość, do teraz znam niektóre piosenki na pamięć, a we wszystkich innych mógłbym robić za hypemana i dopowiadać wersy. Coś czuję, że jakbym miałem wtedy komputer, Internet i Lastfm, to do dnia dzisiejszego Liroy widniałby w TOP5 moich ulubionych wykonawców. Wiadomo zajawka zajawką, ale ile można męczyć jedną płytkę? Fajnym motywem było odkrycie, że mój przyjaciel ma brata, który również jara się Liroyem. Brat kumpla miał dwa albumy: „Alboom” oraz „Dzień Szakala (Bafangoo cz.2)”. Obydwa albumy pożyczyłem i szybko zgrałem na kasety. Boże, co to były za jazdy – po nasłuchaniu się „nowego” Liroya, sprawdzić płyty, które wzniosły go na szczyt. „Scoobidoo Ya”, „Korrba”, „Ekstradycja” z zespołem Perfekt, „Jak Feniks z Popiołów”, „Kołysanka Dla Przyjaciół”, czy też „Ciemna Strona” – to tylko niektóre hity Piotra Marca, które znałem na pamięć i słuchałem ich non stop. Szczególnie dokładnie pamiętam zajawkę na „Ciemną Stronę”. Był to pierwszy poważny kawałek Liroya jaki usłyszałem. Z tego co się orientuję, nie jest to znany utwór i większość ludzi go nie kojarzy. Wtedy strasznie mnie jarał, teraz też. Nie wiem, czy z sentymentu, czy po prostu dlatego, że jest dobry. Nie ważne zresztą.

Później w moim muzycznym świecie pojawił się rock, potem metal. Metallica, O.N.A. i… nie wiem, nie pamiętam. Piłowałem się ciężkimi brzmieniami, aż w końcu dostałem komputery ze stałym łączem. I zaczęła się zabawa. Nie wiem po jakim czasie, ale wiem, że zacząłem na nowo interesować się Liroyem. Nie tylko muzyką, ale całą jego osobą. Można powiedzieć, że stałem się fanem Piotra Marca. Zaopatrzyłem się w inne jego albumy, z „10” i „L” na czele. Zajawka wjechała na nowo. „Grabarz”, „Skaczcie do góry”, „Bafangoo” i „Twoya Coorka” – były to dla mnie mistrzowskie tracki, które męczyłem przez długie miesiące.

Potem był mały romans z punki rockiem, a następie na nowo zajawka na rap, ale już bez Liroya, aż w końcu nastały dzisiejsze czasy. No i wróćmy na początek tego tekstu. Żeby Was nie męczyć, zacytuję sam siebie: „Nie pamiętam kiedy dokładnie, ale chyba jakiś tydzień temu usłyszałem jeden z kawałków Liroya.” Była to piosenka z „L’ Nino”, o tym samym tytule. Postanowiłem dokładniej sprawdzić, co mój ulubiony raper z dzieciństwa prezentuje w dzisiejszych czasach. Wydaje mi się, że Liroy nawija tak samo, jak kilka lat temu. Nie zaliczył żadnego progresu, ani nie zmienił swojego stylu. Czy dobrze? Raczej nie. Według mnie rap w Polsce od tamtego czasu zmienił się diametralnie. W podziemiu mamy wykonawców, którzy niestety zjadają Liroya jednym wersem.

Oczywiście szacunek dla Scyzoryka za to, co robił, ale trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść. Na tamte czasy Liroy tworzył dobry rap, jednak na dzień dzisiejszy jest on przeciętnym, jeżeli nie słabym MC. Nie jaram się w ogólne. Co nie zmienia faktu, że przez prawie tydzień słuchałem jego starych albumów. Fajna sprawa powrócić do zajawek z młodości. Mówiąc kolokwialnie, rozjebany zostałem, kiedy obejrzałem wywiad z Liroyem na lookr.tv. Na początku śmiałem się, bo widziałem starego, dobrego Liroya – nic się nie zmienił. Wszystko prysło, kiedy powiedział, że robi najlepsze beaty w Polsce i że jest najlepszym raperem w kraju. Co więcej, on mówił to serio. Pytania do Liroya były autorstwa internautów, a przede wszystkim jego fanów. Oglądając ten wywiad, dowiedziałem się tylko, że Liroy ma wyjebane na wszystkich, wyjebane na swoich fanów, wyjebane na ludzi, którzy kupują jego płyty. Oprócz farmazonów, takich jak te wymienione powyżej (najlepszy beatmaker, no kurwa żenada), nie dowiedziałem się nic konkretnego.

Według mnie Liroy wydając „Bestseller” powinien zakończyć nagrywanie nowych kawałków. Nagrał kilka dobrych albumów, ale było to dawno. Robiąc rap w dzisiejszych czasach tylko się ośmiesza i liczy, że jego fani z dawnych lat będą kupować te wypociny. Może się przeliczyć, bowiem przez takie wywiady, jak ten wspomniany powyżej, kilka szanujących się osób może go olać. Liroy is dead. Gdyby kawałek „Kołysanka Dla Przyjaciół” wyszedł po ukazaniu się tego wpisu, wziąłbym go za diss na siebie.

Liroy to dla mnie raper, który zakończył karierę po wydaniu albumu „Bestseller”. Po tym czasie nie ma Liroya, jest Piotr Marzec. Piotrek działa w branży porno oraz ma własne studio tatuażu. W wolnych chwilach nagrywa płyty, które są słabe. No ale co się dziwić, przecież nie jest raperem.

4 odpowiedzi na „Liroy był, Liroy jest, Liroy będzie?”

  1. bez hejtu, ale lepiej by było, jak byś zamieścił to u siebie, nie u axuna.

    Polubienie

  2. O artykule w sumie zdania nie mam ale jedno muszę powiedzieć: ’30 ton’ to była najlepsza lista przebojów ever!!! w sumie do dzisiaj nie moge uwierzyc ze ja zdjeli… :/

    Polubienie

  3. Marek :
    O artykule w sumie zdania nie mam ale jedno muszę powiedzieć: ‘30 ton’ to była najlepsza lista przebojów ever!!! w sumie do dzisiaj nie moge uwierzyc ze ja zdjeli… :/

    popieram!

    Polubienie

  4. słabe kawałki robi? co ty pieprzysz słuchałeś jednego z ostatnich kawałków Liroya pt.cicha noc.cz1

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

moje życie w obrazkach

ostatnio popularne