Raca i Stona w 2007 roku pytali się nas – słuchaczy – czy ich znamy. Wtedy mogliśmy odpowiedzieć „Nie”. Dzisiaj, po ponad roku od ukazania się epki „Znasz nas?”, duet wsparty osobą Dj Ike’a, powraca z nowym materiałem. Płyta nosi tytuł „Samotność, Wolność, Pasja”.
Każdy z trzech członów znajdujących się w tytule, znajdziemy w większych lub mniejszych proporcjach w 15 premierowych utworach, składających się na ten materiał.
Pasji doszukamy się niewątpliwie w każdym kawałku. Panowie mają swoją zajawkę, robią rap, znajdują w tworzeniu tej muzyki radość. Słuchać to bardzo wyraźnie. I pewnie dlatego element ten nie jest tytułem żadnej z piosenek – pasja to w wypadku tego albumu sprawa oczywista.
Natomiast ‚samotność’ i ‚wolność’ znajdziemy na trackliście w formie tytułów kawałków.
Muzycy, jak na debiutantów, mają już swój wyrobiony styl. Wszystko dzięki ‚bogatej karierze’ w undergroundzie. Racy pozwala to na samodzielne ogarnięcie całego albumu na płaszczyźnie tekstowej (goście, którzy pojawiają się w niektórych utworach, są jedynie jego uzupełnieniem), a Stona z łatwością produkuje kilkanaście podkładów na równym poziomie.
Muzycznie materiał jest zróżnicowany – od żywego początku („Dzień dobry panie Ike”), po coraz wolniejsze momenty („Paranoja”), aż do… ciszy po skończeniu się ostatniego kawałka. Ale w tym wypadku „cisza też gra” – pomaga słuchaczowi zastanowić się chwilę nad tym, co usłyszał przez ostatnią godzinę.
Reasumując, Raca ma niesłychaną lekkość prezentowania rzeczywistości w swoich tekstach, Stona okrasza opowieści te ciekawą muzyką, a Dj Ike dokłada do tego – tak poszukiwane przez mnie na polskich wydawnictwach – skrecze. Wszystko super, ale czegoś mi tu jednak brakuje. Słuchałem tego krążka kilka razy i nie mogę jakoś odnaleźć ‚tego czegoś’, co sprawiałoby, że chciałbym przesłuchać płytę drugi raz pod rząd. Oficjalna informacja prasowa podana przez wydawcę tego materiału (ToSieWytnie Rec.), przedstawia stanowisko jasno, twierdząc, że płyta spełnia wszelkie przesłanki, by stać się najciekawszym hip-hop’owym debiutem 2008 roku. Fakt, na naszym rynku do tego czasu nie pojawiło się nic ciekawszego. Oby coś się jednak ukazało, bo dla polskiej sceny hip-hopowej byłoby lepiej, gdyby ‚debiutem roku’ został album naprawdę bardzo dobry, a nie tylko dobra płyta.
Dodaj komentarz