Nie wykręcaj mojego numeru telefonu. Nie dzwoń do mnie. Nie dzwoń do mnie więcej. Ale wiesz co powinnaś(eś) zrobić? Powinnaś(eś) sięgnąć po debiutancki album młodej kanadyjskiej piosenkarki, obracającej się w klimatach soul, jazzy, r’n’b i pop, Kreeshy Turner.
Ta 23 letnia dziewczyna urodzona w Edmonton, już dzisiaj nazywana jest przez kanadyjskie media drugą Rihanną. I o ile nie zgodzę się z tym porównaniem jeśli chodzi i muzyczne klimaty, to zupełnie serio uważam, że wokalistka ta ma szanse na światową karierę takich samych rozmiarów co jej koleżanka z Barbadosu.
Tak samo przepowiadałem kiedyś karierę Kat DeLunie i … wyszło na moje. Teraz też nie możne być inaczej! Skoro nagrywa się takie utwory jak „Bounce With Me” (świetny imprezowy kawałek; gdybym poznał go wcześniej, był by to mój faworyt do hitu tego lata), „Don’t Call Me Baby” (i już wiecie skąd ten dziwny początek recenzji – najlepszy track na płycie) czy „Lady Killer”, prędzej czy później trzeba trafić na czołowe miejsca list przebojów.
Płyta zawiera w sumie 13 piosenek, utrzymanych na jednym poziomie, co tylko podnosi ogólne wrażenie po jej przesłuchaniu. Wpływ na ten fakt ma oczywiście niepodważalny talent piosenkarki, ale także dobór współpracowników, m.in.: Harold’a Lilly’ego (autora piosenek A. Keys) i Devo Springsteen’a (producenta John’a Legend’a i Arethy Franklin).
Na płyty takie jak „Passion” czeka się długi czas, aż wreszcie same wpadają ci ‚do ucha’.