Wspólna płyta Maleńczuka i Waglewskiego to naprawdę duże wydarzenia na rodzimym rynku fonograficznym… i mam nadzieję, że nasi wybitni krytycy muzyczni już o tym wiedzą.
Maleńczuk i Waglewski to istotne muzyczne postaci w Polsce. Obaj są liderami dwóch popularnych rockowych grup (Homo Twist i Voo Voo). Mimo tego na płycie nie ma dominacji żadnej ze stron. Artyści uzupełniają się jak na tytuł płyty przystało – po koleżeńsku.
Całość utrzymana jest w szorstko bluesowej aranżacji. Tylko wokal i dwie gitary. Dodatkowo jedynie w niektórych piosenkach melodie wzbogacono o perkusję (sam Waglewski), trąbkę, tubę i harmonijkę ustną. Może cie mówić co chcecie, ale w prostocie tego projektu siłą.
Trzeba przyznać, że owocem zetknięcia się dwóch tak silnych osobowości jest materiał doskonały, łączący w sobie starsze utwory artystów (”Bo Bóg dokopie”), premierowe nagrania (singlowe “Koledzy” czy zaadaptowany na potrzeby płyty wiersz “Kaczory” autorstwa Maleńczuka). Ukłonem w stronę bluesowych inspiracji są covery m.in. Willie Dixon’a i Bo Duddley’a. Duże znaczenia mają również przywołane – nieco zapomniane przez społeczeństwo – piosenki mające miejsce w naszej tradycji (”Niech żyje wojna”, “Komu dzwonią”) oraz już chyba kultowa “Niedziela będzie dla nas”. Wszystko to wymieszane w najlepszych proporcjach.
Uzupełnieniem wspaniałej muzyki zawartej na płycie, jest aż 70-cio stronicowa książka (tak, książka, nie książeczka!), w której znajdziecie kilka słów kreślących wizje projektu, króciutkie biografie artystów, wywiady (osobny z każdym) oraz teksty piosenek znajdujących się na krążku. Wszystko zilustrowane fotografiami autorstwa Tomasz Sikory.
Najlepiej wydany album na krajowym rynku od bardzo dawna i najlepszy ze wszystkich, jakie ukazały się w tym roku – bez podziałów na gatunku i style. I bardzo trudno będzie go komukolwiek przebić.