Joni Mitchell zawsze trafiała w samo serducho.

Embed from Getty Images

Biorąc pod uwagę bogactwo – ilościowe, ale także jakościowe – dorobku płytowego Joni Mitchell, być może zdziwi kogoś fakt, że moją ulubioną pozycją w dyskografii tej kanadyjskiej wokalistki jest materiał „Don Juan’s Reckless Daughter”. Wydany w 1977 roku album przez wielu postrzegany jest jako najsłabsze ogniwo okresu ostrej fascynacji jazzem, jaką Mitchell przechodziła w drugiej połowie lat siedemdziesiątych. Płytę poprzedził przecież wydana rok wcześniej krążek „Hejira” – jeden z ciekawszych nie tylko w ówczesnym artystycznym życiu wokalistki, ale i w całych muzycznych latach siedemdziesiątych. „Don Juan’s…” jest dla mnie jednak pozycją ważniejszą z powodu braku ograniczeń, jakie w moim odczuciu pojawiają się na innych jazzowych lub około jazzowych płytach Joni. Tutaj Kanadyjka wydaje się bardziej wyluzowana, a przez to także bardziej jazzowa. [1]

„Don Juan’s…” jest materiałem opartym w wielu momentach na muzycznym eksperymencie. Najlepszym tego przykładem utwór „Paprika Plains”, który z powodu swojej długości (ponad kwadrans) zajmuje całą stronę B podwójnego albumu. Piosenka skomponowana została przez Mitchell z myślą o improwizacyjnych partiach pianina, na którym grała sama artystka, oraz orkiestrowym tle, które zaaranżował i jako dyrygent przypilnował Michael Gibbs – autor muzyki do takich filmów, jak chociażby „Być człowiekiem” z Robinem Williamsem. Ciekawostką może być także fakt, że w utworze tym linię saksofonu sopranowego dograł sam Wayne Shorter.

Piosenka, którą dzisiaj chciałbym przypomnieć, nie jest wesołym kawałkiem. To smutna ocena psychicznej kondycji Kanadyjczyków, którzy pławią się w negatywnych emocjach, są podłamani duchowo i czują codzienną frustrację. Przy tym wszystkim przesiadują w barach, sięgają po alkohol i spacerują w deszczową pogodę, wracając we wspomnieniach do okresu dzieciństwa, wprowadzając się w stan, w którym marzenia biorą górę nad rzeczywistością. OK, kończę, ponieważ ten wpis zaczyna graniczyć z depresją. Lepiej posłuchajcie „Paprika Plains” w wykonaniu Joni Mitchell.

Celem uzupełnienia: w dzisiejszym wpisie z cyklu Gold Song przypominam utwór z płyty „Don Juan’s Reckless Daughter”, ponieważ za dwa dni, tj. 13 grudnia, minie dokładnie czterdzieści lat od daty jej wydania. (MAK)

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

moje życie w obrazkach

ostatnio popularne