Dzisiejsza odsłona cyklu Gold Song będzie jazzowa. Wszystko za sprawą powrotu do połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku i człowieka, których chociaż był przybyszem i wierzył w Allaha, wcale z nie zabijał innych ludzi.
Abdullah Ibrahim (foto: Georg Sedlmeir/Wikimedia Commons)
Osiemdziesięciojednoletni dzisiaj Abdullah Ibrahim to jedna z ikon afrykańskiej muzyki jazzowej. Urodziny 9 października 1934 roku w Republice Południowej Afryki pianista, kojarzony także ze swojego pseudonimu Dollar Brand, po osiedleniu się w Europie, na początku lat 60. zdołał dotrzeć do swojego idola, jakim był Duke Ellington. Legendarny jazzman nie okazał się głuchy na talent obywatela RPA. Wspólne muzyczne zainteresowania obu panów dość szybko zamienione zostały na płytę zatytułowaną „Duke Ellington Presents The Dollar Brand Trio”. Miało to jednak miejsce na dwie dekady przed nagraniem albumu, dzięki któremu Adolph Johannes Brand (prawdziwe nazwisko muzyka, który pod koniec lat 60. przeszedł na islam) stał się dla Afryki tym, kim dla Stanów Zjednoczonych Ellington.
„Water From An Ancient Well” to trwający trzy kwadranse materiał, na który złożyło się osiem kompozycji. Muzyczną wizję lidera na płycie realizowali członkowie zespołu Ekaya, który tworzyli między innymi flecista Carlos Ward, saksofonista Ricky Ford i perkusista Ben Riley. Chociaż połowa składu wspomnianej grupy pochodziła z USA, Ekaya uznawana jest dzisiaj za symbol afrykańskiego jazzu. Stało się tak przede wszystkim dzięki granej muzyce – odwołującej się do folkloru Czarnego Lądu, motywów poezji południowoafrykańskiej i sprzeciwowi muzyków przeciwko polityce apartheidu. Wszystko to usłyszeć można także na „Water From An Ancient Well”. Oczywiście niektórzy spierać będą się na temat tego, czy faktycznie dopiero płyta z 1985 roku ukazała w pełni talent Abdullaha Ibrahima. Argumentami przeciw będą na pewno takie tytuły, jak chociażby nagrany dekadę wcześniej „Banyana – Children of Africa” (1976) oraz tytuły z 1969 roku: „African Sketchbook” i „African Piano”. Bez wątpienia jednak „Water From…” to materiał dojrzalszy i bardziej spójny muzycznie, dlatego też przez wielu stawiany wyżej od reszty krążków.
Na „Water From…”, jak wspomniałem wcześniej, znalazło się osiem kompozycji. Wszystkie autorstwa artysty, którego nazwisko dużymi literami wspomniane zostało na okładce. Jednym z nich jest „The Wedding” – numer będący niewątpliwie doskonałym przykładem na fascynujące melodie wychodzące spod rąk Ibrahima. (MAK)





Dodaj komentarz