|
Nosowska „8”
(2011; Supersam Music)
I chociaż wokalistka ponownie serwuje nam smutne piosenki – robi to lepiej niż ostatnio; i chociaż ponownie do współpracy zaprasza tych samych ludzi (Marcinów – Macuka i Borsa), to efekty tej kolaboracji znów zadziwiają i zachwycają; i chociaż słyszymy w pewnym momencie słowa: spójrz, jak zielone kapie z wszystkich drzew, to albumowi emocjonalnie bliżej jest jednak do tematów zgoła innych niż wiosenna radość z życia. I chociaż takich zdań zaczynających się od sformułowania i chociaż mógłbym postawić jeszcze kilka, to i tak wiele się nie zmieni – Nosowska za każdym razem będzie coraz lepszą Nosowską, której chce się słuchać. Łapczywie. Chciwie. Bez umiaru. [Cała recenzja płyty]

|
Fisz/Emade „Zwierzę bez nogi”
(2011; Agora)
Przyzwyczailiśmy się do czystego dźwięku, doskonałej jakości nagrań, które rozbrzmiewają w najlepszych głośnikach. Zapomnieliśmy już, jak słuchało się muzyki z kaset, których taśma ścierała się po setnym odtworzeniu. Co tam kaseta magnetofonowa! Ile procent z nas zbiera jeszcze winyle? Ilu z nas woli trzeszczącą i szumiącą czarną płytę od srebrnego krążka? Niewielu, i nawet lepsza sprzedaż wosku w ostatnich latach nie zmienia tych proporcji. Dlatego też część z nas nie odbierze albumu Fisza i Emade pozytywnie. Przeszkadzać nie będzie nam jednak wbrew pozorom stylizowany na lata 80. i wczesne 90. brud w warstwie muzycznej. Prawdziwym problemem jest tutaj proporcja poziomu głośności wokalu (za cichy) do podkładu (za głośny). Według założeń samych Waglewskich, tak właśnie miało być. Inspiracja i nawiązania do Beastie Boys, Run DMC czy A Tribe Called Quest mówią same za siebie. Zapomniano tylko, że my chcąc posłuchać fundamentów dla tej muzyki, sięgamy po archiwalne nagrania. Tam ten brud i wszystkie niedoskonałości dźwiękowe cieszą nas niczym drewniana kolejka znaleziona naście lat temu pod świątecznym drzewkiem. To mogła być najlepsza polska płyta 2011 roku. Lepsza od Nosowskiej i dwóch krążków Wojtka Mazolewskiego razem wziętych. Są tutaj dobre teksty (w tym roku tylko Łona gra w tej samej lidze, co Hrabia Miód), jest świetna muzyka autorstwa Emade, która sprawia, że cofamy się o te dwie dekady wstecz. Ta płyta mogła być najlepsza, ale nie jest. Kuleje, niczym tytułowe zwierzę bez nogi, ponieważ całość została przestylizowana, a to nie jest już nic pozytywnego.*

|
Fisz Emade Tworzywo „Mamut”
(2014; Agora)
Ile wcieleń braci Waglewskich miał okazję poznać przeciętny polski słuchacz? Rapowe i około rapowe (jako Tworzywo właśnie), rockowo-punkowe (Kim Nowak), rockowo-bluesowe (dwie płyty z ojcem, Wojciechem). To tak z grubsza, ponieważ nie od wczoraj wiadomo, że Fisz i Emade lubią mieszać style, szukać coraz to nowszej formy, co często pokutuje zaszufladkowaniem do tzw. szeroko pojętej alternatywy. Ta przypięta łatka „wiecznie alternatywnego twórcy” jest trochę krzywdząca, z drugiej strony jest w tym ziarenko prawdy. Projekty Waglewskich zawsze były nieco inne od stylistyki, do której się odwoływały. Jako Tworzywo Sztuczne nigdy nie byli w pełni hip-hopowi, a „Matka, Syn, Bóg” przecież stuprocentowym bluesem również nie jest. Nie dziwi zatem fakt, że „Mamut” ponownie okazuje się popisem różnorodności. Na płycie znajdziemy zatem elementy funku i elektroniki (singlowy „Pył”), rapu („Bieg”), nu-jazzu („Zemsta”), rocka („Wojna” z gościnnym udziałem Katarzyny Nosowskiej) i bluesa („Karate”). Ba, na tej płycie są nawet kompozycje, do których chciałoby się zatańczyć („Zwiedzam świat”, „Piwnica”). Co istotne, ta trwająca prawie godzinę płyta cały czas trzyma w napięciu i skupieniu, które wynikają po prostu z najzwyklejszego zaciekawienia słuchacza tym, co będzie dalej. A im dalej w las… A myślałem, że mamuty już wyginęły.**

|
Marcin Wyrostek „Marcin Wyrostek & Coloriage”
(2011; Kayax)
Marcin Wyrostek, którego prawdziwa muzyczna kariera rozpoczęła się od triumfu w popularnym telewizyjnym programie „Mam talent”, od kilku lat jest rozpoznawalną postacią na polskiej scenie. To nic, że gra na stosunkowo mało popularnym instrumencie, jakim jest akordeon. Fakt ten nie przeszkadza mu w sprzedawaniu większej ilości płyt niż jego bardziej „popowe” koleżanki i koledzy z branży (materiał „Marcin Wyrostek & Coloriage” zyskał status podwójnej platyny). Jednak nic w tym dziwnego. Wyrostek w bardzo przystępny sposób prezentuje „szaremu” słuchaczowi wysmakowane dźwięki. Na opisywanej płycie paletę tę tworzą skrzypce, kontrabas, instrumenty perkusyjne i rzecz jasna akordeon lidera, który nadaje wszystkim melodiom ton. Wspólnie z grupą Coloriage, artysta zabiera słuchaczy w podróż po najdalszych krańcach świata – od Bałkanów i Ameryki Łacińskiej, aż po tereny bliższe nam geograficznie, jak chociażby Węgry. Do tego szczypta globalnych dźwięków nawiązujących do tradycji żydowskiej i cygańskiej oraz jazz, który spina materiał w całość. Chociaż Marcin Wyrostek w lutym tego roku oddał w ręce fanów swój najnowszy solowy materiał („For Alice”, wyd. Agora), przed jego wizytą w Tarnowie radzę sięgnąć po płytę wcześniejszą. Artysta zagra bowiem w ramach Zdearzeń 2015 w towarzystwie zespołu Coloriage. Istnieje zatem duże prawdopodobieństwo, że usłyszymy sporo kompozycji z materiału wydanego w 2011 roku.

|
Republika „Masakra”
(1998; Pomaton EMI)
Gwiazdą drugiego dnia Zdearzeń będzie zespół Nowe Sytuacje, czyli projekt muzyczny nawiązujący do twórczości zespołu Republika. Grupa, w skład której wchodzą między innymi Leszek Biolik i Sławomir Ciesielski (byli muzycy Republiki), podczas tegorocznej trasy ogrywa materiał z płyty „Masakra” – ostatniego krążka Republiki wydanego przed śmiercią jej lidera. „Masakra” to chyba jeden z ważniejszych albumów w dorobku Republiki. Wróć! Republika nie nagrała płyty ważniejszej czy mniej ważnej. Zacznijmy zatem od początku: „Masakra” to kolejny ważny album w dorobku Republiki. Płyta, z której pochodzi przebój „Mamona”, którego słowa „ta piosenka jest pisana dla pieniędzy, ta piosenka jest śpiewana dla pieniędzy” kojarzy chyba większość Polaków. Singiel tak mocno wbił się w głowy słuchaczy, że dzisiaj, po prawie dwudziestu latach od jego premiery, jest tak samo popularny, jak półtora dekady temu. Teksty w utworach Republiki były zresztą zawsze na wysokim poziomie, zawierały – że posłużę się modnym dzisiaj słowem – przekaz i zmuszały do myślenia. Stara, dobra szkoła polskiego pisania, nie żadne współczesne grafomańskie uniesienia. Od strony muzycznej „Masakra” to zestaw piosenek – jak na tamten czas – nowoczesnych, balansujących na granicy rockowego grania i elektroniki, która chociaż do podkładów przemycana była w dość umiarkowanych ilościach, stanowi znaczący element brzmienia.

|
Dla przypomnienia: Zdearzenia 2015 potrwają od piątku do niedzieli (26-28 czerwca) i swoim zasięgiem obejmą nie tylko tarnowski Rynek. Plac pod Ratuszem będzie jednak centrum wydarzeń muzycznych. Więcej o koncertach w ramach Święta Miasta Tarnowa pisałem tutaj. (MAK)
Dodaj komentarz