Grudniowe nadrabianie zaległości – odsłona trzecia. Po części pierwszej i drugiej przyszedł czas na kolejną porcję płyt, o których nie miałem okazji wcześniej nic napisać.

Ugly 10 „Adele Syndrome”
(2014; wydanie własne)
Warszawska kapela Ugly 10 w kończącym się właśnie roku wypuściła swoją drugą epkę. Materiał zatytułowany „Adele Syndrome” to zestaw pięciu piosenek o rockowym zabarwieniu. Używam terminu „rockowe zabarwienie” ponieważ stuprocentowym rockiem nazwać tego nie mogę. To gitarowe granie z pogranicza popowych dźwięków, rockowego zacięcia z elementami nieco mocniejszymi, jak chociażby w przypadku przedostatniego utworu „Fallen Bridges”. Całość zaczyna się od utworu „Lying”, który dzięki wyraźnie zaznaczonym przesterom, staje się z miejsca moim faworytem. Drugi kawałek, „Lust”, także podtrzymuje wysoki poziom, jednak próba ta nie udaje się już w przypadku propozycji numer trzy, jaką jest „Pieces of Me”. Szybka gitara i perkusja zderzają się tutaj z nieco dziwną manierą wokalisty. O ile ten sposób śpiewania nie przeszkadza w pozostałych utworach, o tyle we wspomnianej piosence te wysokie rejestry są lekko irytujące. Na minus również monotonna forma epki – kolejne utwory zbudowane na podobnej zasadzie stają się przewidywalne i przy drugim-trzecim odsłuchu tracą sporo na wartości.

Paweł Kukiz „Zakazane piosenki”
(2014; Sony Music Polska)
Paweł Kukiz – kiedyś lider zespołu Piersi, dzisiaj człowiek zaangażowany bardziej w sprawy politycznie niż muzyczne. „Zakazane piosenki” to druga solowa płyta wokalisty (po „Sile i honorze” z 2012 roku), jaka ukazuje się na przestrzeni ostatnich lat i posiada mocną wymowę społeczno-polityczną. Tematyka niebezpieczna, bowiem jak wiadomo Polska podzielona jest od dawna. Jedni są za tymi, którzy stali naprzeciwko ZOMO z butelkami wypełnionymi benzyną, drudzy kibicują uzbrojonym formacjom, a jeszcze inni przyznają się do tego, że całą sytuację oglądali z boku nie chcąc angażować się w żadne afery. Każdy każdemu pragnie dzisiaj coś udowodnić, wypomnieć, zrobić na złość, znaleźć paragraf i wysłać w kosmos. Oto nasza rzeczywistość. A co z tym wszystkim wspólnego ma Kukiz? A to, że niestety zaczyna się babrać w tym tzw. polskim gówienku. O ile „Siła i honor” była wspomnieniem historii naszego kraju (też przecież niejednoznacznej, ale już bardziej ułagodzonej), o tyle „Zakazane piosenki” dotykają spraw ostatniego ćwierćwiecza, stanowiącego świeżą, niezabliźnioną jeszcze ranę na polskim organizmie. Postkomunistyczna rzeczywistość – to w skrócie najważniejsza myśl przewodnia płyty nowego radnego Sejmiku Dolnego Śląska. Piosenki, które od strony muzycznej wpisują się w stylistykę jarocińską (HC punk, punk rock i ska), są ostrą krytyką na wydarzenia związane z tzw. Okrągłym Stołem, który wedle Kukiza był początkiem całego zła, jakie teraz spotyka Polskę („Dnia czwartego czerwca”), atakiem na dawnych działaczy („Samokrytyka [dla Michnika]”) oraz komentarzem do ostatnich wydarzeń politycznych („Rozmowy u Sowy”). Osobiści – jako bloger, słuchacz, obywatel RP – nie mam żadnego problemu z tą płytą i jej tematyką. Wszak niejednej zespół czy wykonawca solowy poprzez piętnowanie słabości polityków, stawał się głosem społeczeństwa. Kwestia czy się z tym wszystkim zgadzam, czy też nie.

Pianohooligan „15 Studies for the Oberek”
(2014; Decca Classics)
Pianohooligan (właściwie Piotr Orzechowski) zaskakuje po raz drugi. Po kapitalnym debiutanckim solowym krążku będącym hołdem złożonym mistrzowi Pendereckiemu, tym razem jeden z najzdolniejszych polskich pianistów sięga po tradycyjnego oberka, którego motyw przetwarza na pięć sposobów – każdy w trzech „Studiach”. W sumie słuchacze dostają prawie godzinną dawkę muzyki złożoną z piętnastu krótkich solowych partii fortepianowych, będących hybrydą muzyki ludowej i współczesnego jej odczytania przy pomocy biało-czarnej klawiatury. Każda część zwraca uwagę na inny aspekt tańca i jego melodii (m.in. na napięcie i rytm), dzięki czemu odbiorca – nawet ten, dla którego oberek jest rzeczą zupełnie nieznaną – otrzymuje szerokie spektrum możliwości interpretacji, odbioru i przyswojenia tematyki przewodniej płyty. „15 Studies…” to na pewno materiał nienależący do grupy łatwych, miłych i przyjemnych. Specyfika tego krążka sprawia, że nie znajdzie on szerokiego grona odbiorców. To bardziej płyta dla tych, którzy cenią formę rozrywki odmienną od tej, jaką prezentują media masowe, doceniając przy tym kunszt, pomysł oraz szerokie horyzonty wykonawcy.

Andrzej Piaseczny „Na lata” (singiel)
(2014; Natura 2000)
Andrzej Piaseczny dostał zadanie następującej treści: napisać piosenkę zawierającą słowo „natura” odmienione przez jak największą liczbę przypadków, a wszystko w celu wsparcia kampanii społecznej „Poznaj swoją Naturę”. Utwór na zamówienia – sytuacja dobrze znana, wszak Piaseczny nie pierwszy zdecydował się wciąć w czymś takim udział. Przewaga byłego wokalisty zespołu Mafia nad resztą polega jednak na tym, że „Na lata” nie jest kiepską kompozycją wspomagającą kampanię przeciętnego polityka lub stanowiącą tło dla reklamy sieci sklepów RTV/AGD, ale naprawdę dobrym popowym kawałkiem, którego chce się słuchać. Utwór powstał przy współpracy z Sewerynem Krajewskim, którego melodie od pewnego czasu towarzyszą słowom pisanym przez Piasecznego. Efektem kolejny potencjalny hit, który w przypadku płyty „The Best of Andrzej Piaseczny” powinien znaleźć miejsce obok takich numerów, jak chociażby „Chodź, przytul, przebacz”, „Z głębi duszy” i „Komy potrzebny żal”. Być może będę monotonny, ale urodzony w Pionkach piosenkarz, potwierdza swoją pozycję numer jeden na liście najlepszych współczesnych polskich wokalistów. (MAK)

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

moje życie w obrazkach

ostatnio popularne