W 185. odcinku Krótkiej piłki Ewa Szwarczewska na celownik wzięła dwie debiutanckie płyty: „Łupiąc kamienie” formacji Peace & War oraz „Turn Off The City Lights” zespołu Ashtray. Czy warto sięgnąć po oba wydawnictwa? Przekonajcie się sami.
Peace & War „Łupiąc kamienie”
(2012; wydanie własne)
„Łupiące kamienie” to (o dziwo!) debiutancki album zespołu Peace & War, którego początki działalności sięgają już lat 90. Lepiej późno niż wcale? – to pierwsze pytanie, które sobie zadałam. Obawiam się, że odpowiedz nie będzie niestety pozytywna. Stylistykę panującą na płycie możemy określić jako nowofalową lat 80-90., pomieszaną z melorecytacją czy piosenką aktorską. Szorstkie linie wokalu, momentami z „pijacką” manierą, oraz proste motywy połączone z pseudo-filozoficznymi tekstami z nutką psychodelii tworzą pretensjonalną całość. Ładunek emocji przekazywany przez zespół totalnie do mnie nie trafił. Można stawiać mi zarzuty, że nie rozumiem alternatywy? Niestety, coraz częściej określenie to używane jest dla trudnych do zidentyfikowanych tworów, które są po prostu słabe. Płyta trafiła do dobrych sklepów muzycznych 22 marca 2013 roku, ale przed kupnem polecam przesłuchanie utworów dostępnych między innymi na stronie zespołu.

Ashtray „Turn Off The City Lights EP”
(2012; wydanie własne)
Kolejnym prezentowanym dzisiaj debiutem jest „Turn Off The City Lights” warszawskiej kapeli Ashntray. Płyta ta, to dosyć zgrabne połączenie grungowych klimatów z elementami hard rocka. Słyszalne inspiracje czerpane od najlepszych – grungowych guru takich, jak Alice In Chains i Soundgarden czy klasyki hard rocka, jak Black Sabbath. Płyta mimo, że nie odkrywa nowych muzycznych lądów, a brzmienie bywa niedojrzałe, jest bardzo przyjemna dla ucha. Miło posłuchać gitarowego grania w czasach wszechobecnej elektroniki, za którą niestety nieumiejętnie biorą się teraz wszyscy. Trzy pierwsze utwory różnią się brzmieniowo oraz stylistycznie od dwóch ostatnich. Ten swego rodzaju podział był zapewne zamierzony, co sugeruje przerwa „graficzna” między tytułami utworów na odwrocie płyty. Materiał zebrany na epce narobił mi smaku. Krążek pokazał, że zespół posiada drzemiący potencjał i z czasem z ciekawością przesłucham pełnowymiarowego albumu. Polecam! (Ewa Szwarczewska)






Dodaj komentarz