Jesienią tego roku ukazał się trzeci autorski album Bionulora. Materiał inspirowany postacią i twórczością Erika Satie, zatytułowany po prostu „Erik”, to gratka dla fanów ambientu. Recenzja płyty w dalszej części wpisu.
Płyta „Erik” sprawiła mi wiele trudności. Ukończonych miałem już kilka recenzji tego krążka – wszystkie jednak, zamiast doczekać się publikacji, lądowały w koszu. Żadna nie oddawała bowiem w pełni tego, co o płycie chciałem napisać, dodatkowo każda z nich różniła się w pewnym stopniu od swojej poprzedniczki i ukazywała moje aktualne (na dany moment) odczucia w stosunku do twórczości Bionulora. Gdyby przełożyć to wszystko na matematyczny wykres, powstałabym ciekawa sinusoida. Postanowiłem jednak (w końcu!) napisać recenzję „ostateczną”, którą publikuję bez względu na to, co o płycie „Erik” będę sądził za tydzień, miesiąc czy rok.
W pierwszej kolejności musiałem jednak sięgnąć po dzieła Erika Satie – postaci, którą przy tworzeniu płyty inspirował się Bionulor – z nastawieniem na „Gymnopédies”, a więc ten fragment twórczości francuskiego kompozytora, który stał się główną inspiracją do powstania płyty „Erik”. I gdyby nie fakt, że owa inspiracja wymieniona została w notce prasowej, chyba mało kto zorientowałbym się, że była ona dla Sebastiana Banaszczyka fundamentem pod cały materiał.
„Erik” powstał bowiem według metody twórczej zwanej „100% sound recycling”, czyli bez użycia jakichkolwiek instrumentów, a jedynie na podstawie obróbki konkretnych fragmentów zarejestrowanego już wcześniej dźwięku. Na „Eriku” kompozycji „Gymnopédies” tak naprawdę więc nie ma. Spokojna muzyka napisana około stu lat temu przerodziła się w 2012 roku w strumień ambientowych dźwięków. Bionulor, sięgając po nowe technologie, zmienił podstawową formę utworu, rozłożył ją na czynniki pierwsze i zlepił na nowo w odmiennej – od oryginalnej – kolejności. W efekcie, jak na ambient przystało, „Erik” okazał się materiałem mocno senny i przeznaczony raczej na zimowe wieczory niż wakacyjne wojaże.
Tegoroczny album Bionulora to swego rodzaju próba przedstawienia w nowy sposób rzeczy starych; próba trudna w odbiorze, na której zrozumienie i ewentualną akceptację potrzeba sporo czasu i wytrwałości; w końcu próba udana pod względem muzycznym i nastrojowym; próba na najwyższym poziomie, ale mogąca trafić tylko do fanów tego typu dźwięków. (Mateusz „Axun” Kołodziej)
Bionulor „Erik” |
![]() |






Dodaj komentarz