W 170. odcinku Krótkiej piłki, jak co środę, zapraszam na krótkie recenzje dwóch tytułów: płyty producenckiej Donatana zatytułowanej „Równonoc”, na której udzieliła się czołówka polskiej sceny hip-hopowej, oraz pierwszego od dziewięciu lat albumu formacji ZZ Top „La Futura”.

Donatan „Równonoc”
Donatan zrobił płytę, jakiej w polskim rapie jeszcze nie było – i za to należy mu się ogromny szacunek. Przedsięwzięcie, którego się podjął, nie było wbrew pozorom wcale łatwe. Chociaż rap, jako muzyka, jest niezwykle elastyczny (przecież łączony był w przeszłości z jazzem, rockiem, soulem, brzmieniami klubowymi czy country), stworzenie jego hybrydy z klimatami słowiańskimi mogło zakończyć się całkowitą klapą. Donatan dał radę. W pracy nad „Równonocą” wsparła go formacja Percival, bez której album byłby o wiele uboższy. Rady nie dali za to wszyscy zaproszeni goście. Patrząc na ksywki, pojawiające się przy kolejnych tytułach, jestem jednak trochę zawiedziony postawą niektórych. Praktycznie poza Pezetem, Jareckim, Tede i przede wszystkim Sokołem trudno jest mi znaleźć pozytywy. Wszyscy skupieni na stereotypach: Słowianin pije, bije i nie lubi pracować. Tematyczna monotonność większości utworów przeraża i zniechęca. Na szczęście wszyscy ci, którzy zamówili „Równonoc” w tzw. pre-orderze mogą delektować się drugą płytą z instrumentalami (i właśnie za nią dodatkowe pół punktu do oceny końcowej).

ZZ Top „La Futura”
Zespół ZZ Top od lat robi swoje: dobrą muzykę w blues-rockowych klimatach. Nie ma znaczenia aktualnie panująca moda. Pop, house, dub step i ich krótkoterminowe gwiazdki przemijają, a brodacze wciąż tworzą muzykę na poziomie. Nowa płyta, „La Futura”, pojawia się prawie dekadę po ostatnim studyjnym krążku grupy. Jej wydanie poprzedzone zostało ukazaniem się w sklepie iTunes materiału „Texicali EP”. ZZ Top na tegorocznym albumie nie chcą już zaskakiwać. Dając sobie spokój z elektroniką, z którą ostatnio romansowali, powracają do swojego korzennego grania. Surowe brzmienie bluesa, rockowa dynamika, rytmika z elementami rock’n’rolla oraz bluegrassu – w takiej formie Billy Gibbons, Frank Beard i Dusty Hill sprawdzają się najlepiej. Zdecydowanie jedno z lepszych wydawnictw kończącego się powoli roku. (Mateusz „Axun” Kołodziej)

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

moje życie w obrazkach

ostatnio popularne