Bezpośrednio przed piątkowym koncertem Totentanz, wokalista grupy Rafał Huszno udzielił wywiadu, z którego dowiecie się m.in. jak ocenia postawę nowego gitarzysty zespołu oraz czego spodziewać można się po listopadowych występach. Powrócimy także do fali krytyki, jaka spadła na zespół za płytę „Inni”. Zapraszam do lektury.

Rafał Huszno

W Totentanz zaszła zmiana personalna, pojawił się nowy gitarzysta Damian Gwizd. Czy wpłynęło to na tzw. starą gwardię, pojawił się bodziec motywujący do pracy?
Zyskaliśmy dobrego muzyka. Damian nie pojawił się wczoraj, zagrał z nami już parę koncertów. Pracuje się nim świetnie na próbach, jeśli chodzi o kwestie kompozycyjne. Jest to bardzo sprawy gitarzysta i nie ukrywam – to potencjał do wykorzystania na nowym materiale. Damian na naszej kolejnej płycie będzie grał solówki, które są jakby nieodzownym elementem muzyki rockowej, o którym w ostatnich latach trochę zapomniano. Pojawił się po prostu taki trend. I nie mówię tutaj tylko o Totentanz, ale ogólnie o zespołach rockowych. My chcemy teraz wrócić do tego typu wykorzystywania gitary, chcemy, żeby nowa płyta zawierała w połowie utworów gitarowe partie solowe, żeby Damian mógł pokazać, że potrafi grać. Zapewniam, że będzie się tego bardzo dobrze słuchało.

Padły słowa, że Damian zagrał z Wami już kilka koncertów. Ile czasu zajęła mu muzyczna asymilacja w zespole i nauka Waszego materiału?
Sprawność Damiana polegała na tym, że w momencie, kiedy zaproponowaliśmy mu współpracę, nie musiał się wiele uczyć. Kiedy przyjechał na pierwszą próbę, na którą miał przygotować materiał i zagrać go nam, był trochę zestresowany. To było widać (śmiech). Jednak zagrał bezbłędnie, kawałek po kawałku! Był świetnie przygotowany, nie trzeba było go poprawiać, naprowadzać na właściwe dźwięki. Jak później powiedział, był naszym fanem. Był, ponieważ teraz jest naszym muzykiem (śmiech). Pewnie stąd ta bardzo dobra znajomość repertuaru.

W trakcie listopadowej trasy odwiedzicie dziesięć polskich miast. W trakcie koncertów zagracie, oprócz dobrze znanych kawałków, również nowe utwory. Ile właściwie będzie tych nowości?
Już na dzisiejszym koncercie zagramy trzy nowe utwory i myślę, że w każdym z tych miast, które odwiedzimy w listopadzie, zagramy przynajmniej dwie premierowe piosenki.

Tytuły tych utworów są tajemnicą, czy można je już zdradzić?
Tytuły tych utworów są jeszcze robocze. Nie chciałbym ich jeszcze oficjalnie podawać, chociaż wiadomo, że podczas koncertów będę musiał je jakoś zapowiedzieć. Jeden tytuł mogę podać, ponieważ on na pewno się już nie zmieni, został zaakceptowany przez wszystkich. Chodzi o utwór „Nadzieja”. Zresztą z tymi tytułami to jest śmieszna sprawa. Do dzisiaj na przykład funkcjonuje w sieci kawałek „Anioł”. My jednak nie mamy takiej piosenki! Tak naprawdę to piosenka „Oceany gwiazd”, tylko ktoś umieścił ją w Internecie pod błędnym tytułem.

Czy listopadowe koncerty będą dla Totentanz swego rodzaju sondowaniem wśród publiczności reakcji na nowe piosenki? I co jeśli ta reakcja byłaby niekorzystna? Pracowalibyście nad kawałkami od nowa, zmienilibyście je?
Sondowanie tak, ale bardziej w kierunku sprawdzenia, jak sprawny jest zespół Totentanz. Uważam, że Totentanz właśnie na koncertach ukazuje swoją wartość, pokazuje, że to jest jednak dobry muzyczny poziom. To nie jest z mojej strony żadne chwalenie się, czy pycha. My naprawdę mamy świadomość tego, że nasze koncerty nie pozostają bez komentarza. Czasami są to głosy negatywne, czasami pozytywne – jednak zawsze komentarz po naszym występie się pojawia. Te jesienne koncerty nie będą na pewno, jak to ująłeś, sprawdzaniem, czy premierowe piosenki się podobają, czy publiczność zareaguje na nie odpowiednio. Materiał na nową płytę, która mam nadzieję ukaże się wiosną 2013 roku, jest już praktycznie gotowy. Nie będziemy więc zmieniać całego materiału tylko dlatego, że jedna osoba powie: „Ten i ten numer jest słaby”. Drugiej osobie ta sama piosenka przypadnie do gustu. Publiczność osądzi płytę. Te kawałki, które będziemy grać teraz na koncertach, są tylko próbką całości. Nie spodziewam się jednak bardzo negatywnych opinii na ich temat. Te piosenki to dobrze skrojony, mocny rock – i tyle.

Cofnijmy się na chwile do czasu na krótko po premierze ostatniej płyty zatytułowanej „Inni”, na temat której padło parę negatywnych opinii.
Och, parę! Dużo negatywnych opinii. (śmiech)

Jak to wpłynęło na morale zespołu? Pojawiła się reakcja typu: „Następnym razem to wam pokażemy”?
Nie było niczego takiego jak odgrażanie się. Byłbym jednak kłamca, gdybym powiedział, że ta sytuacja nie miała wpływu na zespół. Z góry ktoś, kto nie zapoznał się z tym materiałem, oceniał go źle. Ktoś, kto nie znał genezy powstawania płyty „Inni”, nie zadał sobie pytania dlaczego to jest taka płyta, tylko z założenia mówił, że ona jest słaba. To nas, jako zespół, w jakiś sposób rozbijało. Bardzo bolały też komentarze typy „komercha”. Gdyby to była komercja, już dawno bylibyśmy gdzie indziej. Natomiast muzyki Totentanz nie grają komercyjne stacje radiowe. Nie grają nas zresztą praktycznie żadne stacje. Nie uciekliśmy jednak od problemu. To jest nasz produkt, my jesteśmy za niego odpowiedzialni. Jeśli fabryka wyprodukuje samochód, w którym nie działa układ hamulcowy, to musi wprowadzić poprawki. Tak samo my musieliśmy wyciągnąć wnioski, jednak nie na zasadzie: „Teraz wam pokażemy”. Nie ukrywam, to głos fanów jest najważniejszy. To oni kupują nasz album, to oni przychodzą na koncerty. Nie może więc dojść do sytuacji, kiedy będziemy stroić fochy i mówić ludziom: „Nie chcecie, to nie słuchajcie”.

Z perspektywy czasu mogę jednak powiedzieć, że ten materiał może się podobać. Ja też, przyznaję, po premierze byłem negatywnie nastawiony, natomiast po jakimś czasie płyta daje się zaakceptować.
Podobnie jak ty, sporo osób również zmieniło zdanie. Spodobały się im dwa, trzy, może cztery utwory. Płyta „Inni” mogła być dla niektórych swoistym szokiem. Szczególnie dla tych, którzy zaszufladkowali Totentanz jako zespół riffowy, taki wręcz kwadratowy. Na tamtej płycie pokazaliśmy, że potrafimy grać też inaczej. Ja sam nie lubię wszystkich momentów na tej płycie. Wśród moich znajomych, w jednej rodzinie ojciec słucha tylko dwóch pierwszych krążków Totentanz, jego syn upodobał sobie natomiast trzeci, a nie podobają się mu wcześniejsze. Płytą „Inni” trafiliśmy po prostu do gustów innej publiczności, co nie znaczy, że był to materiał słaby.

Rafał Huszno

Rok 2013 – nowa płyta, zapewne planujecie także koncerty promocyjne.
Tak, planujemy przede wszystkim wiosną koncerty plenerowe, również na festiwalach, juwenalia.

Juwenalia w Tarnowie?
Bardzo chcielibyśmy zagrać na Juwenaliach w Tarnowie! Zobaczymy. Trudno w tej chwili obiecywać. Mamy dopiero listopad, trudno mówić na sto procent, co będziemy robić za kilka miesięcy. Do marca mamy już zabookowane daty, będzie sporo okazji, aby posłuchać nas na żywo. Kolejne daty są zajmowane, kalendarz powoli się zapełnia. O wszystkim będziemy informować na bieżąco za pośrednictwem naszej strony, dlatego zachęcam do jej odwiedzania.

W Tarnowie gra się zawsze najlepiej, czy pojawia się przed wyjściem na scenę dodatkowy stres?
Zdecydowanie, w Tarnowie gra się zawsze najlepiej, ale od momentu, kiedy koncert już „odpali”. Zanim koncert się rozpocznie odczuwam ogromny stres. W tym mieście gra się praktycznie tak, jak dla kolegów, dla kumpli. To nie jest obce miasto, gdzie ludzie patrzą na czterech facetów i słuchają muzyki. Tutaj wszyscy nas kojarzą, uśmiechają się, od początku są pozytywnie nastawieni. Na występy przychodzą też znajomi. To jest dla mnie trochę stresujące, ponieważ chcę zagrać dla nich jeszcze lepiej niż mogę, a obawiam się, że może mi się nie udać.

Dzisiaj na pewno wszystko pójdzie dobrze.
Oby! (śmiech)

3 odpowiedzi na „Rafał Huszno (Totentanz) – W Tarnowie gra się zawsze najlepiej (wywiad)”

  1. koncert w tck super! Rafał mniej stresu bo jesteście zajebiści! czekam na płyte pooozdro!

    Polubienie

  2. Rafal jestes the best!!!

    \m/

    Polubienie

  3. pozdrow chlopakow z zespolu!

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

moje życie w obrazkach

ostatnio popularne