Xantoné Blacq w minionym tygodniu zakończył krótką trasę koncertową po Polsce. Po występie w Tarnowie (sprawdź relację) muzyk poświęcił chwilę i udzielił AxunArts wywiadu, w którym opowiedział o wrażeniach z pobytu w naszym kraju, grze z Michałem Urbaniakiem oraz obawach w stosunku do swojej kolejnej, trzeciej już solowej płyty.

Xantoné Blacq (foto: facebook.com/xantoneblacq)

Na świeżo po koncercie chciałbym Cię zapytać o polskich muzyków, z którymi dzisiaj grałeś. Podejrzewam, że dzisiejszy skład nie jest podstawowym z jakim występujesz. Gdzie i w jakich okolicznościach spotkałeś Piotra Wyleżoła, Krzysztofa Dziedzica i Adama Kowalewskiego?
Moich polskich przyjaciół spotkałem w 2007 roku w Wielkiej Brytanii. Są oni stałymi współpracownikami muzycznymi Nigela Kennedy’ego, który również zaprosił mnie w tamtym czasie do współpracy przy jednym ze swoich albumów. I tak spotkaliśmy się w studiu nagraniowym.

Kiedy zobaczyłeś ich pierwszy raz i usłyszałeś jak grają pomyślałeś sobie: „To może być ciekawy pomysł stworzyć razem projekt”?
Tak, jak powiedziałem wcześniej – spotkaliśmy się w 2007 roku. Zaczęliśmy grać, później przerodziło się to w rozmowy w stylu: „O stary! Fanie to zagrałeś. Zróbmy coś razem”. Teraz mamy 2012 roku! Gramy ze sobą pięć lat, to musiało być coś wyjątkowego od samego początku. Od samego początku wiedzieliśmy, że byłoby fajnie coś razem zrobić.

Dzisiaj w Tarnowie grałeś w małym klubie mogącym pomieścić około 100 osób. Jednak w przeszłości miałeś okazję występować w większych lokalach, przed większa publicznością. Zawsze ciekawi mnie, co bardziej pasuje muzykom. Jak jest w Twoim przypadku?
Faktycznie, miałem okazję grać przed większa publicznością, ale głównie na festiwalach. Z tym zespołem, z tym projektem, z którym występowałem dzisiaj, gramy jednak w klubach. Wiesz, to jest tak naprawdę nasza druga poważniejsza trasa. Pierwszą mieliśmy w lipcu i liczyła ona bodaj cztery koncerty. Teraz gramy drugą serię składającą się z pięciu występów. Pokazujemy się głównie w mniejszych klubach, ale na pewno chciałbym zagrać w przyszłości z tym zespołem przed większą publiką. Wracając jednak do zadanego przez ciebie pytania o preferencje. Obie sytuacje są od siebie tak różne i tak pożądane przez nas – muzyków. Skłaniałbym się jednak ku klubom. Gra w takich miejscach jest bardzo miła. Lubię, kiedy scena nie jest zbyt duża, kiedy jestem z kolegami z zespołu blisko. Do tego odległość od publiczności nie jest spora, można łatwiej nawiązać z nią kontakt, wyczuć uczucia wśród niej panujące. Na festiwalach i koncertach plenerowych masz dużą scenę, która oddalona jest od ludzi. To jest wyzwanie! Jestem wielkim szczęściarzem, że w przeszłości miałem okazję grać na tych festiwalach, na których występowali naprawdę świetni artyści. Nie będę oszukiwał – chciałbym tego więcej, ale gra w klubach jest okej.

A muzyka, którą grasz nadaje się bardziej do klubów?
To ciężko powiedzieć. Uważam, że muzyka jest dobra i do klubów, i na duże festiwale. W lokalach mamy możliwość zagrać bardziej miękko i delikatnie. Na koncertach plenerowych wypada zagrać bardziej żywszą i energiczną muzykę, aby poruszyć tłumem. Myślę, że moją muzykę niezwykle łatwo jest zaadoptować do obu tych sytuacji.

Twoja osoba kojarzona jest głównie z postacią Amy Winehouse, ale w Wielkiej Brytanii jesteś także rozpoznawalnym wykonawcą solowym.
Wiesz, można tak powiedzieć (śmiech). Niektórzy znają mnie dobrze, dla innych jestem nieznany.

To tak samo jak w Polsce. (śmiech)
Dobrze wiedzieć (śmiech). To oczywiste, że Amy jest bardziej znana ode mnie. Była wielką artystką, osobą niezwykle popularną w wielu krajach i na wszystkich kontynentach. Ja tak naprawdę jestem w takim momencie swojej kariery, że wciąż ją buduję. Krok po kroku. Powoli będę starał się stawać coraz bardziej rozpoznawalnym, docierać do szerszego grona słuchaczy.

Fakt, że grałeś kiedyś z taką artystką jak Amy na pewno będzie pomocny.
Kiedy grałem na początku z Amy byłem bardzo niechętny, aby mówić wszystkich: „Ludzie, gram w zespole Amy Winehouse!”. Chciałem, żeby organizatorzy koncertów zapraszali mój zespół, ale nie dlatego, że gram na klawiszach u Amy, ale dlatego, że podoba im się moja muzyka. Z czasem stałem się jednak realistą (śmiech). Nie zrozum mnie źle, ale jak organizatorzy powiedzą, że wystąpi człowiek z zespołu Amy Winehouse, to sprzeda się więcej biletów i więcej osób będzie chciało przyjść. I to przecież nie jest żadne kłamstwo – ja faktycznie grałem z Amy i jestem z tego dumny! Jeśli kluby i osoby stojące za festiwalami chcą promować koncerty mojego zespołu słowami „ex-Amy Winehouse Band” ja nie mam nic przeciwko. Być może przyjdzie ktoś, kto mnie nie zna, a na koncercie polubi moją muzykę.

Na twoim ostatnim albumie „Revelation” znalazł się cover piosenki Prince’a „I Feel For You”. W trakcie występu z zespołem zaprezentowałeś kompozycję Herbie Hancocka. Skąd pomysł na przeróbki akurat tych piosenek?
Odpowiedź będzie prosta: ponieważ naprawdę je kocham! Sięgając po te utwory nie chciałem ich tylko odtworzyć, starałem się zrobić coś zupełnie odmiennego od oryginału. W przypadku kowerowania takich artystów, jak Prince i Hancock nie chodzi o to, aby ich poprawiać, ale o zrobienie czegoś swojego, innego niż oni. Ponadto ja często sięgam po piosenki, których oryginalni wykonawcy nie grają od dość dawna. To wstyd, że takich kompozycji nie grają oni, tylko ja i ludzie w swoich domach puszczając je z płyt. W przypadku niektórych numerów wręcz potrzeba, aby zagrać je na żywo, aby ludzie mieli okazję usłyszeć je na koncertach.

Tak, jak w przypadku coveru „I Feel For You”, który okazał się większym hitem w wykonaniu Chaki Khan niż Prince’a. W ogóle według mnie ta wersja była lepsza od oryginału.
Niezwykle trudno powiedzieć, która wersja jest lepsza.

Dla mnie wersja Khan ma większy feeling i groove.
Dokładnie to, co powiedziałeś! Ta piosenka w wykonaniu Chaki Khan jest naprawdę wielką produkcją, posiada niesamowitą moc, jest niezwykle przebojowa i naprawdę mi się podoba. Ale doceniam też oryginał, który jest dla mnie bardzo funkowy. Doceniam przez to obie wersje.

Grałeś też z Michałem Urbaniakiem…
Tak! Nawet za kilka dni, 24 października, będę grał z nim ponownie. Tak w ogóle, to z Michałem występuję gdzieś od 2007 roku. Podczas jego koncertów gram na klawiszach i śpiewam.

Jako fan Urbaniaka nie mogę zapytać, czy tak wielki artysta nauczył Cię czegoś na przykład w podejściu do muzyki?
Och tak, od Michała nauczyłem się naprawdę wielu rzeczy. Gra z Michałem nie jest wbrew pozorom łatwa. To tylko tak wygląda z boku, że my bawimy się na scenie. Bardzo dużo nauczyłem się w kwestii przyswajania utworów, które później gramy. Okazało się, że moja wiedza muzyczna i umiejętności czasami nie są wystarczające dla jego kompozycji. Musiałem się podszkolić, przez co nabrałem jeszcze większej pewności siebie. Dzięki temu moje kompetencje muzyczne bardzo wzrosły. Do tego nauczyłem się rozpoznawać i dostrzegać w melodiach rzeczy, których wcześniej tam nie widziałem. Pracowałem nad tym godzinami, nad moim słuchem, który stał się lepszy. Ty jesteś fanem Michała, ja dodatkowo uznaję Ulę Dudziak za fantastyczną wokalistkę. To duże szczęście, że miałem okazję spotkać ją w życiu. Pracowałem także z ich córką, Miką.

Xantoné Blacq podczas koncertu z Michałem Urbaniakiem (foto: facebook.com/xantoneblacq)

Dzisiaj w Tarnowie zagraliście przedostatni koncert w ramach trasy. Jakie masz odczucia po tych zagranych dotychczas koncertach?
Zaczęliśmy w Łomiankach, gdzie spotkałem bardzo fajnych ludzi. Później odwiedziliśmy Kraków i Barka Food & Live Music – naprawdę piękne miejsce. Wczoraj odwiedziliśmy Gliwice i klub 4art, gdzie spędziliśmy bardzo miłe chwile, a dzisiaj Tarnów. Muzycznie dla mnie ze wszystkich tych występów najlepszy był ten dzisiejszy. Nie mówię tego dlatego, że jestem jeszcze w Tarnowie (śmiech). Na przykład w Łomiankach publiczność była fantastyczna, ale ja nie do końca byłem zadowolony ze swojej gry. Była ona poprawna, ale nie tego jednak oczekiwałem. Podobnie czułem się w Gliwicach. Natomiast dzisiaj w Tarnowskim Centrum Kultury pojawiło się sporo osób, które dobrze bawiło się na koncercie. Do tego ja jestem zadowolony ze swojej gry. Zatem dzisiaj obie kwestie wypaliły, dlatego występ w Tarnowie był dotychczas najlepszy. Ale jutro gramy jeszcze w Jaworkach i tam może być jeszcze lepiej.

Po takim koncercie i dobrym przyjęciu przez publikę mam nadzieję, że nie jest to Twoja ostatnia wizyta w tym mieście.
Również mam taką nadzieję. Nigdy wcześniej nie byłem w Tarnowie, to był mój pierwszy raz. Macie naprawdę piękny Rynek, ludzie tutaj są bardzo przyjaźni. Do tego TCK i Piwnice wyglądają super. Ta goła cegła na ścianach jest niesamowita! Świetnie to wygląda i tworzy swoisty klimat. Koncert się udał. Bardzo dobrze bawiłem się będąc tutaj.

Masz na koncie dwie solowe płyty. Kończąc powoli ten wywiad, chciałem zapytać Cię o plany na przyszłość. Czy pracujesz może nad kolejnym krążkiem?
Mam taki plan, aby nagrać trzecią płytę. Nie wiem jednak kiedy to zrobię. Nie do końca zdaję sobie sprawę, czy wydanie płyty będzie do czegoś przydatne. Chcę, żebyś dobrze mnie zrozumiał – ja kocham muzykę, kocham ją grać i tworzyć. Jednak proces nagrania albumu zajmuje bardzo dużo czasu i wymaga sporych nakładów. Do tego sprzedaż gotowej płyty jest bardzo ciężka. Nie wiem, czy chcę się w to pakować. Teraz skupiam się bardziej na produkcji muzyki w moim własnym studio nagraniowym, gdzie robię muzykę na przykład dla telewizji brytyjskiej i dla innych artystów, chociażby dla wspomnianej wcześniej Miki Urbaniak, która przyjechała do mnie do Londynu i nagrywała u mnie muzykę na swój ostatni album. W ostateczności zdecydowała jednak, że zrobi płytę z kim innym. Często pracuję także z moimi przyjaciółmi z Brazylii. Jak więc widzisz, cały czas robię muzykę. Może w pewnym momencie przyjdzie czas, aby zrobić ją z myślą o kolejnej solowej płycie. Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby zrobienie tej płyty bardziej w formie albumu producenckiego. Taki album miałaby też swoje plusy w przypadku zaproszonych gości. Ich fani, gdyby nie znaliby mojej muzyki – poznaliby ją, i na odwrót.

Dziękuję za poświęcony czas i wypatruję kolejnej płyty oraz być może koncertu w Tarnowie.
Dziękuję, pozdrawiam.

Rozmawiał Mateusz Kołodziej.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

moje życie w obrazkach

ostatnio popularne