Polecana trójka na najbliższy tydzień to: MashMish „MashMish”, Ania Dąbrowska „Bawię się świetnie” oraz T.Love „Old Is Gold”. Są to płyty, obok których nie możecie przejść obojętnie. I nie jest ważne, czy na co dzień słuchacie techno, klasyki czy popu. Jeśli doceniacie wartościową muzykę, powinniście znać te krążki.
MashMish „MashMish”
Na płycie znajdziemy sporo elementów muzyki klasycznej, wiele nawiązań do stylistyki retro pop, soulu, rocka, elektroniki, jak również do muzyki filmowej. Duet Gosia Bernatowicz-Marcin Kuczewski nie stroni od eksperymentów aranżacyjnych, łącząc elementy różnych, chwilami bardzo odległych od siebie gatunków muzycznych. W ich piosenkach flamenco ma prawo mieszać się z R&B, a muzyka elektroniczna z kwintetem smyczkowym, nie ma żadnych muzycznych ograniczeń. Szukają tego, co nowe i nieodkryte! (źródło: Universal Music Polska)
Ania Dąbrowska „Bawię się świetnie”
„Bawię się świetnie” jest bezsprzecznie najlepszą z dotychczasowych płyt Ani. Największym jej atutem są teksty i rasowe kompozycje. Jak sama powiedziała: – W końcu poczułam wewnętrzną potrzebę, żeby się otworzyć. Wcześniej unikałam opisywania własnych problemów. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, Ania odchodzi na nowej płycie od charakterystycznego stylu retro na rzecz współczesnego brzmienia. Album „Bawię się świetnie” ukazał się także w limitowanej, dwupłytowej edycji, na którą złożyło się dziesięć dodatkowych piosenek. Ania zaśpiewa na niej między innymi z: Anią Rusowicz, Piotrkiem Niesłuchowskim i Samborem Czarnotą. Poza tym na limitowanej edycji znajdą się dwa zaskakujące covery i alternatywna wersja singla tytułowego. (źródło: Empik.com)
T.Love „Old Is Gold”
Pierwsza od sześciu lat studyjny materiał zespołu. Płyta oparta jest na dawnym, szorstkim, czarnym bluesie spod znaku Muddy’ego Watersa, countrowo-folkowych klimatach w duchu cashowsko-dylanowskim, czy też na nucie znanej z wytwórni Tamla Motown. Nagrywano ją „po staremu” – na analogową taśmę w studiach S3 i S4 oraz w Rogalowie Analogowym, metodą z lat 50., kiedy to zespoły rejestrowały swoje piosenki grając w jednym pomieszczeniu, bez jakiejkolwiek separacji instrumentów. To pomogło T.Love cofnąć się w czasie i wrócić do źródeł muzyki rock’n’rollowej. (źródło: Empik.com)





Dodaj komentarz