Czy wyobrażasz sobie świat bez muzyki? Można postawić sobie takie pytanie wczytując się w wyniki badań CBOS-u z początku tego roku pokazujące, że tylko 19% Polaków było w 2011 roku na koncercie (to o 6% mniej niż przeczytało kilka książek). Koncerty to niezwykle ważna część naszej kultury, podobnie jak literatura, kino, teatr. Dlatego, aby wzmocnić tę muzyczną część naszego uczestnictwa w kulturze, została zainicjowana akcja: Nie bądź dźwiękoszczelny. Wspierajmy żywą muzykę!
Akcja jest głosem artystów, a popierają ją: Mela Koteluk (inspiratorka akcji), L.U.C, Urszula Dudziak, Renata Przemyk, Mika Urbaniak, Czesław Mozil, Kari Amirian, Halina Mlynkova, Anita Lipnicka i John Porter, Katarzyna Groniec, Natalia Lubrano, Natalia Grosiak, June, Misia Furtak i Tres.B, Dagadana, Janusz Radek, The Shipyard, Snowman, SOFA, Paulina Przybysz, Natalia Przybysz, Ballady i Romanse, Pustki, Monika Borzym, Jan Młynarski, Piotr Wyleżoł, Dziewczyny, Motion Trio, Marcelina, Marika, Pablopavo, Kapela ze Wsi Warszawa, R.U.T.A., Klezmafour, Paprika Korps, Minerals, KaCeZeT & Fundamenty oraz Junior Stress & Sun El Band.
Celem akcji jest pokazanie, że muzyka niejedno ma imię i każdy może znaleźć w niej coś dla siebie. Wystarczy pójść na koncert, nastawić ucho i wsłuchać się w dźwięki. Bilet to przepustka do wielkiego muzycznego kotła, w którym mieszają się melodie, aranżacje, emocje, słowa i niepowtarzalny klimat każdego żywego grania.
Badania CBOS obnażają smutną prawdę. Polakom wciąż brakuje świadomości tego jakim bogactwem jest kultura i partycypowanie w niej. Ile spośród tych 19%, które wzięło udział w 2011 roku w koncertach uczestniczyło w koncercie biletowanym? Nie wiadomo. Godzina muzycznej przyjemności to 10, 20, 30… 50 złotych za polskie zespoły. Na jeden koncert pracuje średnio dziesięć osób: muzycy, realizatorzy dźwięku, oświetleniowcy, managerowie artystów, managerowie klubów, teatrów, domów kultury, PRowcy, ochroniarze, drukarze, kierowcy…
Dla artystów koncertowe, żywe granie to z jednej strony wyjątkowa i często magiczna przestrzeń do kontaktu ze swoją publicznością, a z drugiej – w dobie spadającej sprzedaży płyt – główne źródło utrzymania.
Mela Koteluk (foto: last.fm)
Oddajmy głos artystom.
– Granie koncertów jest dla mnie niezwykle magicznym doświadczeniem – żywy kontakt z publicznością to nieprawdopodobna energia i poczucie, że tworzę dla kogoś. Nic nie jest w stanie się z tym mierzyć, wspaniale jest zobaczyć twarze, usłyszeć głosy, czuć obecność osób, które przyszły specjalnie dla mnie i mojego zespołu. To takie namacalne potwierdzenie, że to co robię ma sens – mówi inicjatorka akcji, wokalistka Mela Koteluk.
– Żywe granie to podstawa obcowania z muzyką! To nieodzowna część kultury świata. Bezpośredni kontakt z ludźmi, niepowtarzalne, za każdym razem, emocje, które wynikają z dawania sobie wzajemnej energii: widownia-artysta, artysta-widownia – dodaje Halina Mlynkova.
Swój cenny głos w sprawie zabiera także jedna z najpopularniejszych polskich wokalistek Anita Lipnicka: – Granie „na żywo” przed publicznością stanowi dla mnie sens mojej muzycznej egzystencji. To jakby ostateczny, najmocniejszy akt zbliżenia między twórcą i odbiorcą, niepowtarzalna okazja do wspólnego przeżywania czegoś całkiem ulotnego i metafizycznego, bo dziejącego się „tu i teraz”, bez możliwości odtworzenia po raz kolejny w żadnych innych warunkach.
Natalia Grosiak
– Granie na żywo to kwintesencja być albo nie być muzyka. To wymian energii z publicznością. To sens istnienia muzyka. To też rozwój na scenie, zdobywanie doświadczenia, poznawanie siebie i swoich słuchaczy – wspomina Natalia Grosiak z zespołu Mikromusic.
– To jest nie do opowiedzenia, co czuje się kiedy muzyka którą stworzyłeś trafia do publiczności. A ty to widzisz ze sceny. I nie ma znaczenia czy jest to mały klub czy duży festiwal. Artysta i publiczność to naczynia połączone a najlepiej widać to właśnie na koncertach – The Shipyard.
– Żywe granie jest esencją muzyki. Bez bezpośredniej konfrontacji artysta – słuchacz, muzyka zostaje zdegradowana tylko i wyłącznie do produkcji, odziera się ją z emocji towarzyszących interakcji między wykonawcą, a odbiorcą. Dzięki żywemu graniu możemy w ogóle mówić o zachodzeniu procesu twórczego, stawaniu się czegoś tu i teraz, prowokowaniu emocji, interakcji – zaznaczają muzycy grupy SOFA.
Koncertowy rynek w Polsce ma różne oblicza. Z jednej strony świetnie sprzedają się koncerty zagranicznych gwiazd (choć i taki koncert potrafi być odwołany z powodu braku wystarczającej ilości chętnych), z drugiej odczuwa się słabnącą frekwencję na koncertach polskich zespołów. Artyści zwracają uwagę na wiele mankamentów i niedogodności koncertowego rynku w Polsce, które wraz z drastycznym spadkiem sprzedaży płyt na przestrzeni kilku ostatnich lat, powodują, że wyobrażenie sobie świata bez muzyki może stać się bardzo szybko realnym doświadczeniem.
– Tendencja rynkowa wymusza na nas, artystach, co raz bardziej posunięte ograniczenia – stopniowo rezygnujemy z pewnych wymogów, zapewniających nam realizację scenicznych przedsięwzięć na odpowiednim poziomie. Stajemy więc przed trudnym wyborem – albo gramy bardzo rzadko, trzymając się pewnych warunków, albo się „podkładamy” i wtedy gramy częściej, za to w mocno okrojonym składzie, bądź za marne pieniądze – głos ponownie zabiera Anita Lipnicka.
– Coraz mniej osób przychodzi na koncerty, nawet tych bardzo popularnych artystów. Po części dzieje się tak na pewno ze względu na postępujący kryzys i pauperyzację społeczeństwa, szczególnie młodych ludzi. Z drugiej strony kluby muzyczne przestały płacić wykonawcom i obecnie artysta musi nawet dopłacać klubom za koncerty z biletów – Natalia Lubrano, wokalistka i liderka wrocławskiego zespołu Miloopa.
– Zaniżanie stawek, wymyślanie kolejnych podatków, kryzys… Z tym borykają się organizatorzy koncertów. Widownia – zawsze wspaniała, dopisze w każdych warunkach. Coraz częściej padają pytania – może by pani zagrała z podkładem muzycznym – pani koleżanka X tak zrobiła… Nie! Nie zagrałabym, ponieważ nie na tym to polega! To już lepiej włączyć płytę i napić się z widownią. Przynajmniej można o życiu porozmawiać – kończy Halina Mlynkova.
Marcelina (foto: Anna Powierża)
– Na wszystko jakoś znajdą się pieniądze tylko nie na koncerty – na muzyków. To jest największy problem. Kolejny problem to duży rozstrzał w wynagrodzeniach dla znanych zespołów grających na dużych, dofinansowanych, darmowych dla ludzi imprezach, a normalnych muzyków na zwyczajnych koncertach klubowych czy innych tego typu – Marcelina trafia w czuły punkt dodając za chwilę – Młode zespoły w zasadzie nie maja szans na siebie zarobić. Ludzie z kolei nie są nauczeni płacić za bilety, więc organizatorzy boją się robić biletowane imprezy z obawy ze nikt nie przyjdzie i stracą na tym.
– Olbrzymia komercjalizacja doprowadziła do skrajnego urynkowienia sztuki i muzyki. Liczy się tylko to, co jest znane, a więc wypromowane, a ponieważ promuje się głównie to, co przynosi największe zyski, na potęgę schlebia się masowym gustom, co prowadzi do zalewu rynku niewyobrażalną tandetą – podsumowuje całą sytuację zespół SOFA.
Artyści popierający akcję mają świadomość, że bez zwrócenia uwagi na problem i podjęcia próby zwiększania świadomości muzycznej trudno będzie coś zmienić na lepsze. – Trzeba głośno mówić, zachęcać, namawiać do chodzenia na koncerty. Zależy mi, aby uczestnicząc w akcji podziękować wszystkim tym fanom, którzy kupili moją płytę i pojawiają się na moich koncertach. Naprawdę dają mi wiarę i siłę, że warto iść tą muzyczną drogą dalej – mówi inicjatorka projektu, Mela Koteluk. – Z drugiej strony chcę zachęcić tych nieprzekonanych, którym może wydaje się, że pójście na koncert to niepotrzebnie wydane pieniądze, chcę im powiedzieć – przyjdźcie, zobaczcie, na pewno nie pożałujecie. Co więcej, uczestnicząc w żywym, koncertowym graniu przeżyjecie coś naprawdę niezwykłego, co – jak żadna materialna rzecz – zostanie w Was na długo, a może i na zawsze? – kończy, zadając ważne pytanie Koteluk.
– Więcej takich akcji, jak ta! Żeby rozbudzić świadomość wyboru w ludziach – apeluje Halina Mlynkova. Wtóruje jej Natalia Lubrano: – Nie chciałabym zmieniać zawodu, stąd moje uczestnictwo w akcji. Martwię się, że wielu z nas, zamiast tworzyć fantastyczną sztukę, będzie musiało poszukać sobie innego zajęcia.
Zachęcany do przyłączenia się do akcji na facebook.com/NieBadzDzwiekoszczelny. (MAK/materiały prasowe)





Dodaj komentarz