Z Anią Kłys tuż przed tarnowskim koncertem promującym płytę „Barwy Kofty” rozmawiałem m.in. o tym, jak doszło do współpracy z Krzysztofem Kiljańskim i nagrywanej właśnie solowej płycie. Zapraszam do sprawdzenia wywiadu.

Zdaję sobie sprawę, że temat programu „X-Factor” był już wielokrotnie poruszany, ale ja zapytam z trochę innej strony. Dzisiaj, w trakcie trwania koncertu, emitowany będzie kolejny odcinek drugiej serii. Ogląda Pani czasami tę edycję?
Nie śledzę „X-Factora”. Ja nie mam zresztą w domu telewizora i tak naprawdę o wszystkim dowiaduję się z Internetu. Kibicuję Dawidowi Podsiadło. W tamtej edycji było mi bardzo żal, że odpadł tak wcześnie i jak go zobaczyłam w tym roku, to się ucieszyłam. On jest według mnie takim gotowym artystą. Śpiewa świadomie, jest gotowym produktem, aby zacząć robić coś swojego, w pełni autorskiego.

Ania Kłys (foto: Gosia Rakowska, facebook.com/ania.klys)

To przejdźmy od razu do tematu płyty „Barwy Kofty”. Jak to w ogóle się stało, że znalazła się Pani w studiu nagraniowym z Krzysztofem Kiljańskim?
Gitarzysta, która jest u Krzysztofa w zespole, grał kiedyś na tym samym jamie. Od słowa do słowa i tak nawiązała się współpraca, która na pierwszej wersji miała być początkiem naszego autorskiego projektu. W międzyczasie pojawiła się propozycja zrealizowania płyty z piosenkami Jonasza Kofty. Okazało się, że moja osoba jest brana pod uwagę przy tym projekcie. Nie ukrywam, że zgodziłam się z wielką chęcią. Artur Lesicki napisał aranżacje utworów, ja śpiewam na płycie cztery piosenki oraz jeden duet.

Jaka była Pani pierwsza reakcja na to, że są to akurat teksty Kofty?
Myślę, że Kofta to po prostu wielki artysta. Dla mnie to zaszczyt występować w takim repertuarze.

Piosenki, które śpiewa Pani solowo na płycie zostały wybrane przez Panią, czy też odgórnie narzucone przez Krzysztofa Kiljańskiego, który na „Barwach Kofty” pełni przecież rolę takiego gospodarza?
To była moja decyzja. Przeglądnęliśmy repertuar Jonasza Kofty, który jest naprawdę bardzo rozległy. Świadczy o tym chociażby fakt, że niektóre piosenki były wykonywane wyłącznie przez niego na festiwalach i mało kto o tym wie. Poznając kolejne utwory zastanawiałam się, w jakim repertuarze najlepiej bym się czuła i ostatecznie wybór padł akurat na te cztery piosenki.

Kilka lat temu Hanna Banaszak nagrała płytę z piosenkami Kofty. Nie wydaje się Pani, że w tych utworach jest coś takiego, że mają one dobry muzyczny charakter dla wokalistek?
Ciężko powiedzieć. Teksty wyszły na pewno spod ręki mężczyzny, ale faktycznie, jak na dobre teksty przystało, ich przekaz jest uniwersalny. Te piosenki są aktualne do dzisiaj i pasują, aby śpiewały je i kobiety, i mężczyźni. Te utwory, które ja wykonuję na płycie – na przykład „Trzeba marzyć” albo „Kwiat jednej nocy” – faktycznie trochę bardziej pasują do damskiego wokalu. Wszystko zależy tak naprawdę od interpretacji i aranżacji konkretnego numeru.

Nawiązując jeszcze do tej płyty Hanny Banaszak i kobiecego elementu w piosenkach Kofty – czy podczas tworzenia płyty nie pojawił się pomysł, żeby samej nagrać właśnie taki album?
Nie. Absolutnie nie myślałam o tym wtedy i nie myślę o tym teraz. Wolę skupić się na własnym materiale.

Jak ludzie reagują na koncertach te nowe aranżacje piosenek Kofty?
Ludzie do tych nagrań podchodzą z ciekawością. Słuchają, interesują się. Bardzo dobrze został odebrany koncert radiowy w Trójce. Właśnie taka energia jest przewidziana na te występy. Publiczność żywiołowo reagowała, biła brawo. Było to miłe. Poza tym, spośród osób, które przychodzą na nasze koncerty, nie każdy kupił jeszcze płytę, nie każdy ją zna. Często to właśnie koncert jest dla nich pierwszym kontaktem z tymi nowymi aranżacjami. Myślę jednak, że fani dobrej muzyki doceniają to, co zrobiliśmy.

Pani muzyczna kariera to nie tylko „Barwy Kofty”, ale także koncerty solowe. Na Facebooku co jakiś czas pojawiają się informacje o kolejnych występach. Ja, z racji tego, że nigdy na takim koncercie nie byłem, jestem ciekawy jaki repertuar wykonuje Pani na swoich występach?
Z zespołem jestem na etapie tworzenia autorskiego materiału – mam już zresztą większość z tego, co chcemy nagrać. Właśnie te utwory można usłyszeć na naszych koncertach. Na koncertach występuję albo ze wspomnianym zespołem, albo w duecie z pianistą. To wszystko zależy od okoliczności i organizatora imprezy. Ostatnio graliśmy właśnie w duecie z Markiem Pędziwiatrem na Moico Enjoy Festival w klubie Graciarnia i wykonywaliśmy tam też nasze ulubione covery. Stawiamy jednak w większości na nasz autorski repertuar i kiedy tylko skompletujemy materiał, mam nadzieję, będzie można usłyszeć singiel. Chciałabym, żeby doszło do tego jak najszybciej. Staram się, jak mogę, aby to wszystko przyśpieszyć, ponieważ trochę czasu już minęło od kiedy zaczęłam pisać piosenki. Jednak niektórych rzeczy nie da się przeskoczyć. W procesie tworzenia bywa różnie – czasami przychodzi taki okres, że człowiek jest zajęty innymi ważnymi sprawami i nie ma energii twórczej, żeby skupić się na robieniu muzyki, a na siłę też nie można tego przyśpieszać. Wierzę w to, że jeśli coś pochodzi prosto z serca i jeśli ktoś napisze taki numer, który jest dla niego prawdziwy i przekazuje prawdziwe emocje, to odbiorcy to też czują. W procesie tworzenia własnego materiału staram się właśnie postępować według takich zasad.

Czy wydaniem tej płyty jest już zainteresowana jakaś konkretna firma fonograficzna, czy też czeka Pani z szukaniem wytwórni dopiero na zakończenie prac nad materiałem?
We wstępnym planie jest przymiarka do wydania płyty w wytwórni Final Records. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Na ten moment nie mogę zbyt wiele powiedzieć w tym temacie.

Planuje Pani zaprosić na płytę jakichś gości, czy będzie to w pełni solowy projekt?
Możliwe, nie wykluczam takiej opcji.

W takim razie czekam na premierę płyty, na wspomniany singiel i dziękuję za wywiad.
Dziękuję.

6 odpowiedzi na „Ania Kłys – Fani muzyki doceniają to, co zrobiliśmy (wywiad)”

  1. 1 ‚Jest gotowym produktem, aby zacząć robić coś swojego…'(Podsiadło) – produkt zrobi produkt???

    2 ‚Nie ukrywam, że zgodziłam się z wielką chęcią…’ – chyba przyjęła zaproszenie skoro Kiljański, jak słusznie Axun zauważył, był ‚takim trochę gospodarzem’. Trochę nieskromna ta wypowiedź.

    Polubienie

  2. takie czasy ze muzyk jest dzisiaj produktem robiacym kolejny produkt – plyte. hajs.

    Polubienie

  3. Chyba można powiedzieć, że się „zgodziła, czyli przyjęła zaproszenie”. Mogła przecież powiedzieć „nie”. ;)

    Polubienie

  4. gratuluję głosu. piosenki Kofty wyszły bardzo ciekawie

    Polubienie

  5. Mar3k faktycznie troche sie laska zamotała ale w sumie wiadomo o co jej chodziło. :D

    Polubienie

  6. …ale żeby nie było to Bad Romance z X-Factora w Jej wykonaniu było zabójcze :D

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

moje życie w obrazkach

ostatnio popularne