W dzisiejszej Krótkiej piłce kilka zdań o następujących płytach: The Saturday Tea „This Is Over EP” i Sinead O’Connor „How About I Be Me (And You Be You)?”. Zapraszam.

The Saturday Tea „This Is Over EP”
Myślicie, że przy muzyce The Saturday Tea napijcie się w sobotnie popołudnie herbaty? Jeśli nie chcecie się poparzyć, to zapomnijcie o tym jak najprędzej! To nie jest muzyka do siedzenia w fotelu. Tu się tańczy, skacze i potrząsa głową – przynajmniej na początku. Sześcioutworowa epka zaczyna się mocnym garażowym numerem „Hunted Dog”. Klimat ten utrzymuje się także w drugim, punkowym kawałku zatytułowanym „Sculptures” oraz moim ulubionym utworze z całości – „Girl From Planet Monday”. Później, im bliżej końca, tempo zwalnia (tytułowej „This Is Over” oraz zamykające, w pełni instrumentalne, „Wake”). A teraz niespodzianka: Johnny, Anthony i Alexander brzmią niczym dobra kapela z Wysp Brytyjskich, ale są nasi – z Warszawy. Polak jednak potrafi, prawda?

Sinead O’Connor „How About I Be Me (And You Be You)?”
Pierwotnie chciałem krążkowi temu poświęcić więcej miejsca i osobny wpis, jednak po odwołaniu czerwcowego koncertu O’Connor we Wrocławiu postanowiłem „wrzucić” opinię jego temat do Krótkiej piłki. „How About I Be Me (And You Be You)?” to najlepsza płyta Sinead O’Connor od… dwunastu lat! Bez względu na to w jakim stanie – psychicznym i fizycznym – O’Connor była przez ten cały czas i po jaki repertuar sięgała (reggae, irlandzki folk), jej głos zawsze emanował pasją śpiewanych piosenek. Brakowało tylko dopełnienia w postaci muzycznej „kropki nad i”. Na „How About I Be Me…” wreszcie się udało. Album ma ten muzyczny klimat, którego próżno było szukać na ostatnich płytach. Rockowy sznyt i energia plus balladowe brzmienia z domieszką folku (świetne, rozpoczynające całość „4th and Vine”) – a więc to, w czym O’Connor wypada najlepiej. Mieszanka tych brzmień sprawdza się tutaj doskonale. To nie jest żadna przełomowa pozycja w dyskografii artystki, żadne dzieło na miarę dwóch pierwszych płyt (wydanych kolejno w 1987 i 1990 roku). „How About I Be Me…” to po prostu ciekawy, stojący na równym, wysokim poziomie materiał, bez żadnych fajerwerków i hitów, ale z potężną dawką dobrej jakościowo muzyki. Jedna z moich ulubionych zagranicznych płyt 2012 roku.

Mateusz „Axun” Kołodziej

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

moje życie w obrazkach

ostatnio popularne