W najbliższych dniach mam w planach wybrać się na koncerty Doroty Miśkiewicz, Krzysztofa Kiljańskiego oraz zespołu Afro Kolektyw. Przed tym wszystkim postanowiłem zapoznać się z nowymi płytami wszystkich wykonawców.
Afro Kolektyw „Piosenki po polsku”
Afro Kolektyw, jako zespół muzyczny, zawsze był poza granicami i ramami gatunkowymi. Ujmując rzecz kolokwialnie – miał wszystko w dupie, przeciwstawiał się trendom i modzie. Oczekiwałeś po rapowej grupie „chodnikowego” brudu? Nic z tego! Oni robili to lżej. Chciałeś muzyki lekkiej? Zapomnij! Afro Kolektyw wpadał w amok i robił rzeczy, których większość z nas nie zrozumiała nawet w połowie. Płytą „Piosenki po polsku” ponownie zadrwili z oczekiwań i nagrali pop-rockowy materiał. Nie oznacza to, że „Niemęskie Granie”, „Wiążę sobie krawat” czy „Może herbatki” zagoszczą nagle na Pop Liście radia RMF FM. Dla masowego odbiorcy ta muzyka będzie brzmieć i tak za bardzo alternatywnie. Tak, jak pisałem na początku tego roku przy okazji recenzowania płyty „Made in” duetu Czechoslovakia – tutaj nie ma barwy głosu Rojka, Turnaua czy Badacha. Są momenty, że Afrojax fałszuje, ale kogo to tak naprawdę interesuje? Wszystko nadrobione zostaje charyzmą i tekstami, obok których, jak zwykle, nie można przejść obojętnie.
Koncert zespołu Afro Kolektyw (poprzedzony występem Łagodnej Pianki) już 24 maja w Piwnicach Tarnowskiego Centrum Kultury (szczegóły).

Dorota Miśkiewicz „Ale”
Dorota Miśkiewicz oddała w nasze ręce kolejną solową płytę. Trochę na nią musieliśmy poczekać, jednak było warto. „Ale” to dwanaście świeżych, ciepłych i klimatycznych kompozycji. W przeciwieństwie do warstwy muzycznej, którą artystka współtworzyła z Markiem Napiórkowski, Miśkiewicz z większą chęcią powierzyła innym napisanie tekstów. Przy poszczególnych utworach, oprócz nazwiska autorki krążka, pojawiają się m.in. także Grzegorz Turnau, Wojciech Młynarski, Michał Rusinek i Wojciech Waglewski. Co ciekawe, najlepiej wypada w tej grupie właśnie lider VooVoo. Teoretycznie zanurzony w zupełnie inny muzyczny klimat, teoretycznie niezwiązany z jazzem. „W komórce”, będący zresztą duetem Miśkiewicz z Waglem, to najmocniejszy punkt całego materiału. W przypadku tej wokalistki, taka kolaboracja nie powinna być jednak żadnym zaskoczeniem. Już na poprzedniej płycie („Caminho” z 2008 roku), jak dobrze pamiętamy, pojawił się legendarny polski rockman – Grzegorz Markowski. I to jest siła Doroty – umiejętne połączenie zupełnie przeciwstawnych rzeczy, które przyciągają się tutaj, jak plus i minus na magnesach.
Koncert Doroty Miśkiewicz odbędzie się 25 maja w Piwnicach Tarnowskiego Centrum Kultury (szczegóły).

Krzysztof Kiljański & Anna Kłys „Barwy Kofty”
Słuchać setny raz przeróbki „Wakacji z blondynką”, to jak słuchać setny raz „Hallelujah”. Za każdym razem zadaję sobie pytanie: Ile można?! Żeby przerobić piosenkę, która przez lata zasłużyła na miano klasycznej, trzeba mieć, albo talent, albo duży tupet – z tym że posiadanie jednego, nie wyklucza rzecz jasna drugiego. Najlepiej wychodzą na tym ci, którzy łączą oba słowa na T, mają odwagę sięgnąć po znaną każdemu na wylot kompozycję i nagrać ją po swojemu. Kiljański i Kłys dokonali właśnie czegoś takiego. Do tego, album zawiera także mniej znane piosenki Kofty (mniej znane do tego stopnia, że nawet mój kolega, który dość dobrze orientuje się w twórczości wspomnianego artysty, dziwił się, że istnieje coś takiego, jak „Epitafium dla Mahalii Jackson”). Kilka lat temu po Koftę sięgnęła Hanna Banaszak. Przyznam, że porównując obie te płyty, bardziej skłaniam się ku materiałowi nagranemu przez autorkę „Summertime”. Tutaj coś mi przeszkadza i jest tym… obecność Kiljańskiego. Gdyby nie współpraca z Anną Kłys, „Barwy Kofty” byłyby szare i mało zauważalne.
Krzysztof Kiljański i Anna Kłys wystąpią na tarnowskim Rynku już 26 maja (szczegóły).

Mateusz „Axun” Kołodziej




Dodaj komentarz