Dosłownie za kilka dni odbędzie się premiera debiutanckiej płyty zespołu By Million Wires. Korzystając z okazji, że grupa występowała w ramach Juwenaliów Tarnowskich 2012, postanowiłem zapytać jej członków o kilka spraw związanych właśnie z albumem „Letters to the Absent”.

By Million Wires to alternatywno rockowy kwintet z Tarnowa założony w 2007 roku z inicjatywy Mirka Skroka i Mateusza Ostafila. Po bardzo udanym ubiegłym roku, zwieńczonym występami na wielu festiwalach i dobrym przyjęciem debiutanckiej epki, zespół przygotował dla słuchaczy nowy materiał, który będzie pierwszym w ich dorobku studyjnym krążkiem. Przed premierą albumu „Letters to the Absent” rozmawiam z założycielami grupy o nagrywaniu materiału na debiut, klimacie muzycznym i zmianach, jakie planują w szeregach formacji. (Mateusz „Axun” Kołodziej)

Członkowie By Million Wires – Mateusz i Mirek przepytywani przez Axuna (zdjęcie wykonane „kalkulatorem”)

Za kilka dni premiera Waszej debiutanckiej płyty. Co moglibyście powiedzieć o niej naszym czytelnikom? Jak długo powstawała, ile znajdziemy na niej utworów? Taka szybka autopromocja.
Mirek: Trudno powiedzieć dokładnie, jak długo powstawała płyta. Niektóre piosenki powstały już dość dawno. Utworów w sumie jest osiem. Ich nagrywanie z myślą o albumie rozpoczęło się w zeszłe wakacje, w sierpniu.
Mateusz: Poza tym odświeżyliśmy także nagrania, które zrobiliśmy już w 2010 roku.

Właśnie miałem pytać o wasze demo. Te utwory znajdą się na płycie?
Mateusz: Tak, ale w zremasterowanych wersjach, trochę pozmieniane. Zostały one po prostu odświeżone.
Mirek: I brzmią lepiej!
Mateusz: Nowa jakość!

Ich klimat muzyczny został utrzymany, czy też uległ zmianie?
Mirek: Myślę, że płyta jest teraz bardziej reprezentatywna dla zespołu. Po demie niektórzy mogli czuć się trochę zdezorientowani – nasza muzyka była trochę rockowa, trochę psychodeliczna. Teraz nasz materia jest bardziej spójny, mamy więcej kawałków, które do siebie pasują. Sama płyta kończy się numerem post-rockowym.
Mateusz: Może jest zapowiedzią przyszłości?

Zapowiedzią przyszłości? Czyżby chęć wejścia bardziej w klimat post-rocka?
Mateusz: Generalnie nasza płyta brzmi dość lekko, o czym przekonacie się już niebawem. W kwestii koncertów myślimy, aby uderzyć z trochę większa mocą. Więcej szatana! (śmiech)

Dzisiaj (tj. 19 maja podczas Juwenaliów Tarnowskich 2012 – przyp red.) tak naprawdę zagracie materiał z płyty pierwszy raz. Zapytam, czy usłyszymy go w całości?
Mirek: Nie. Na dzisiaj przygotowaliśmy zestaw różnych kawałków. Nie mamy w planach zagrać całej płyty na żywo. Wybraliśmy na dzisiaj utwory utrzymane w żywszej tonacji.
Mateusz: Generalnie te kawałki, dla kogoś, kto chodził na nasze koncerty – a mamy nadzieję, że wśród publiczności znajdą się takie osoby – nie będą żadną nowością. Jak na młody zespół przystało, najpierw przedstawiamy swoje kompozycje na koncertach, a dopiero później nagrywamy jest w studiu z myślą o płycie.

Czyli dzisiaj można rzec – bez zaskoczeń. A czy szykujecie jakąś bombę na koncert klubowy, który zbiega się z premiera waszej płyty? (szczegóły koncertu)
Mirek: Tą bombą będzie premiera naszej płyty! (śmiech) Już sam fakt, że ona się ukaże, będzie taką niespodzianką. Natomiast, co do grania, myślę, że będzie to trochę bardziej zbliżone do tego, co słuchać na krążku. Więcej będzie numerów spokojniejszych, balladowych. Nie wiem, czy to jest w ogóle dobre określenie. „Balladowych” brzmi strasznie beznadziejnie.
Mateusz: (śmiech) Post-rockowe bardziej.

Na Juwenaliach Tarnowskich 2012 gracie jako bezpośredni support przed zespołem happysad. Po małych roszadach i zmianie godzin poszczególnych występów, chyba wyszło wam to na dobre?
Mirek: Nam na dobre, ponieważ gramy bezpośrednio przed gwiazdą wieczoru. Pora jest późniejsza, dzięki temu gra się lepiej. Na festiwalu w Węgorzewie wyszliśmy na scenę bardzo wcześnie, praktycznie około południa, i nie ukrywam, że grało się wówczas kiepsko. Nie było odpowiedniego klimatu.
Mateusz: Ta późniejsza pora, wyszła nam na dobre też ze względów logistycznych. Mieliśmy więcej czasu, żeby dojechać na miejsce. Połowa zespołu była w Tarnowie, połowa musiała dotrzeć z Krakowa. Poza tym, patrząc na nasz repertuar, lepiej, że zostaliśmy wrzuceni bezpośrednio przed zespół rockowy niż między wykonawców hip-hopowych. Oczywiście nasz materiał różni się brzmieniem od tego, co reprezentuje happysad, jednak muzyka gitarowa, to muzyka gitarowa i ta przepaść jest i tak o wiele mniejsza, niż w przypadku zestawienia nas z raperami. Może dzięki takiemu zbiegowi okoliczności uda się nam przyciągnąć jakichś nowych słuchaczy.

Mirek wspomniał o festiwalu w Węgorzewie, jednak takich wypadów na większe i mniejsze imprezy było w waszym wykonaniu więcej. Pomogło to ukształtować waszą grupę?
Mirek: Przede wszystkim jest to bardzo ciekawe doświadczenie i możliwość zaprezentowania tworzonej muzyki szerszemu gronu, a nie tylko znajomym.
Mateusz: Jak powiedział Mirek – fajne doświadczenie, ale też i stresujące. Dla młodych zespołów festiwale nie są łatwe. Większa część publiczności przychodzi bowiem na tzw. gwiazdę wieczoru. Organizatorzy też nie przejmują się całkiem problemami tych mniej znanych grup, jak na przykład my, ale skupiają uwagę na gwieździe. My musimy się jakoś wcisnąć, zorientować się w całym zamieszaniu, a na scenie próbować dotrzeć do słuchaczy.

Okładka płyty „Letters to the Absent”

Te wszystkie występu, nawet jeśli miały miejsce o wczesnej porze, kiedy pod sceną było jeszcze mało osób, mogą teraz zaprocentować przy premierze płyty. Być może ten materiał zostanie przez nich zauważony.
Mirek: Mamy taką nadzieję. Na pewno sporą grupę słuchaczy mamy w Krakowie. Graliśmy w tym mieście sporo koncertów, ludzie rozpoznają nasza muzykę, znają zespół By Million Wires. W Tarnowie mniej… Wprawdzie wszyscy jesteśmy z Tarnowa, ale występowaliśmy tutaj bardzo rzadko.

Występ na Juwenaliach może więc podreperować trochę wasz wynik, jeśli chodzi o tarnowskich fanów.
Mirek: Tak, bardzo się cieszymy, że dostaliśmy szansę zagrania dzisiaj przed tarnowską publicznością.

Teraz ta mniej przyjemna część rozmowy. Wiem, że po koncercie w Krakowie rozstajecie się z waszą wokalistką, Anią. I co teraz? Koniec zespołu? Nowy członek?
Mateusz: Możemy powiedzieć, że to jest niespodzianka. (śmiech)
Mirek: Na dzień dzisiejszy naprawdę nie wiem jak odpowiedzieć na to pytanie. Będziemy szukać chyba kogoś nowego. Zastanawiamy się też, czy nie pójść z naszą muzyką w trochę innym kierunku – bardziej post-rockowym i instrumentalnym.
Mateusz: W każdym razie zapewnić możemy, że będziemy dalej grać. Nie będzie końca zespołu By Million Wires. Juź na początku istnienia zespołu były pewne roszady w składzie i przetrwaliśmy to, poradziliśmy sobie. Myślę, że uda się nam dalej kontynuować działalność.
Mirek: Ja się śmieję, że ten zespół, to jest jak taki związek małżeński po przejściach. (śmiech)

2 odpowiedzi na „By Million Wires – Nasza płyta brzmi dość lekko (wywiad)”

  1. dobry wywiad. chetnie sprawdze plyte. Axun koszulka z Beatlesami?

    Polubienie

  2. Tak, z Beatlesami. :) Miras, dawno Cię tutaj „w komentarzach” nie było. Miło, że ponownie się pojawiasz. :)

    Co do płyty „Letters to the Absent”, to będzie ona dostępna do sprawdzenia też w sieci, więc będziesz mógł spokojne jej posłuchać też na emigracji.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

moje życie w obrazkach

ostatnio popularne