Ile razy już przerabiano i na własny sposób interpretowano piosenki Leonarda Cohena? Pięć? Dziesięć? Dwadzieścia razy? Dużo, a kto wie – może nawet za dużo. Nowa płyta Lory Szafran niestety nic odkrywczego w tej materii nam nie przynosi. No, może poza muzyką.
Lora Szafran (foto: Beata Wielgosz, last.fm)
Nie podoba mi się to, że liryki Kanadyjczyka zostały zaprezentowane w języku polski. I chociaż to żadna nowość, bo Maciej Zembaty, o którego tłumaczenia w większości przypadków się tutaj oparto, dokonał takiego zabiegu już jakiś czas temu, to osobiście nigdy fanem polskojęzycznego Cohena nie byłem. Bo jeśli już coverować takie utwory, jak „Dance Me to the End of Love” i „In My Secret Life” (z premedytacją używam oryginalnych tytułów), to powinno się to robić w języku, w jakim zostały one napisane. Nie jestem zachwycony także doborem repertuaru. Sięgając po ten album, sięgamy po spolszczone „Hallelujah”, „Suzanne”, „Who By Fire”, czy wspomniane już wcześniej „Dance Me to the End of Love” i „In My Secret Life”. Zupełnie tak, jakby bez wymienionych piosenek płyta poświęcona Cohenowi nie miała racji bytu. Największe przeboje największymi przebojami, ale pojawia się pytanie, czy czasami nie warto „wziąć na tapetę” mniej znany tekst? Czy polski odbiorca jest na tyle ograniczony, że musi w kółko słuchać tych samych rzeczy? A może to wykonawca wespół z wytwórnią za takich nas mają?
Jednak, żeby nie być postrzeganym jako ten zły glina, ma plus niewątpliwie muszę wyliczyć klimat i brzmienie płyty. Część utworów zostało skomponowanych tak, by odejść od oryginałów, a przecież o to w dobrych coverach również chodzi. Kalka nutowa nie zadowala tak samo, jak nowe spojrzenie na znaną już kompozycję. Ukłon w tym miejscu w stronę Miłosza Wośki, który odpowiada za świeże muzyczne spojrzenie.
Głosem Lory Szafran jestem oczarowany od dość dawna, znam jej wcześniejsze dokonania. Tym bardziej jest mi więc przykro, że artystka obdarzona tak ciekawą barwą, dała namówić się ma zrobienie takiej płyty. Szkoda, ponieważ wyłącznie na dobrym wokalu opierać się nie można – do zrobienia ciekawego albumu muzycznego potrzeba też innych elementów.
PS: Niejako przy okazji, wszystkich fanów Leonarda Cohena informuję, że jego nowy studyjny album trafi do sprzedaży już 30 stycznia. (Mateusz „Axun” Kołodziej)
Lora Szafran „Sekrety życia według Leonarda Cohena” |
|
|






Dodaj komentarz