Na naszą prośbę minione dwanaście miesięcy w muzyce podsumował Nucleoheart – polski producent poruszający się w klimacie nowych brzmień elektronicznych, o którym nie raz mogliście przeczytać na łamach tego blogu (i zapewne jeszcze nie raz przeczytacie).

Nucleoheart (foto: Baratija, fotokaa.tumblr.com; facebook.com/nucleoheartmusic)

Nucleoheart (właściwie Łukasz Piotrowski) – muzyczny eksperymentalista oraz reprezentant sceny nowo brzmieniowej z Poznania. Bardzo ceni sobie estetykę dźwięków, które większość z nas uważa za nieużyteczne: zgrzytów, kliknięć i trzasków. Uwielbia łączyć style podążające normalnie w przeciwnych kierunkach. W 2011 roku w formie fizycznej ukazała się jego płyta zatytułowana „The Square Tone Adventures”, nad którą objęliśmy patronat.

* * * * *

Kiedy dostałem od AxunArts propozycję przygotowania muzycznego podsumowania roku 2011, zgodziłem się szybko i bez namysłu. Dopiero po czasie, gdy zabrałem się za ową pracę, doszło do mnie jak wiele płyt przesłuchałem tego roku, jednocześnie wzbudzając swój zachwyt i podziw zaledwie przy kilku z nich. Miniony rok, to rok wielu nowych ciekawostek muzycznych oraz niezwykle cennych kolaboracji artystycznych, jak i również świeżych zaskoczeń. Postaram się zatem poniżej przybliżyć Wam, cóż takiego mnie osobiście w tym roku zaskoczyło.

#1 Alva Noto and Ryuichi Sakamoto „Summvs”
W pełni eklektyczna kolaboracja dwóch świetnych muzyków stojących na bardzo wysokim światowym poziomie – Alva Noto, jako reprezentant sceny glitch, oraz Ryuichi Sakamoto odpowiedzialny za niezwykle ciepłe i barwne aranżacje pianinem. Nie trudno się domyślić, że efekt połączenia dwóch tak bardzo zróżnicowanych podejść do muzyki przyniesie niezwykle nieoczekiwane rezultaty. Muzycy uzupełniają się tu doskonale. Sakamoto wprowadza nas w melancholijny nastrój za pomocą dźwięków swoich klawiszy, uzupełnianych przez mikro sample, zgrzyty i przetworzone szumy Alva Noto. Na swoją uwagę zasługuje także okładka albumu – myślę, że w pełni oddająca minimalistyczny i kontemplacyjny charakter płyty. Warto też dodać, iż wydawnictwo ukazało się pod szyldem wytwórni Raster Noton – założycielem której jest właśnie sam Alva Noto. Podsumowując – jak dla mnie – zdecydowanie numer jeden minionego roku.

#2 Amon Tobin „ISAM”
Nie trudno było się domyśleć, że najnowszy album Amona, wydany przez Ninja Tune, przyciągnie moją szczególną uwagę jako fana muzyki eksperymentalnej. Płyta jest dla mnie bardzo świeżym podejściem zarówno do dźwięku, jako materii, jak i samych aranżacji. Przyznam szczerze – gdybym nigdy nie usłyszał „ISAM”, nie zdawałbym sobie sprawy, że można sklejać ze sobą dźwięki w tak futurystyczny sposób. Album cały czas utrzymuje świetny balans pomiędzy eksperymentalnym kolażem dźwiękowym, do którego przyzwyczaił nas Amon na przestrzeni lat, a tym, co świeże, miejscami taneczne, a nawet można by powiedzieć w pewnym stopniu komercyjne. Dubstepowe strzępy spotykają się tutaj z downtempowymi kompozycjami wykończonymi nieskończoną ilością dźwięków otoczenia i efektów filmowych. Za każdym razem, gdy słucham tej płyty, odkrywam coś nowego i intrygującego. Zdecydowanie kolejna dobra płyta 2011 roku.

#3 Maps And Diagrams „The Voices Of Time”
„The Voices Of Time” to spokojne i melancholijne wydawnictwo. Płytę wypełnia niezwykły spokój. Zdecydowanie jedna z ciekawszych propozycji ambientowych tego roku. Generowane tła łączą się tutaj z niezwykle pięknymi frazami gitar oraz pianina, a wszystko to razem otoczone przez klimatyczne dźwięki otoczenia nadające całokształtowi tajemniczego wydźwięku. Kompozycje przemieniają się nawet chwilami w strukturalny drone okraszony przetworzonymi szumami. Nie pozostaje więc nic innego jak puszczenie owej płyty i odpoczynek po ciężkim dniu…

#4 Rustie „Glass Swords”
Jako numer cztery podaję album, który zaskoczył mój gust muzyczny w tym roku najbardziej. Nigdy bowiem nie przepadałem za elektroniką brzmiącą, aranżowaną oraz produkowaną technikami w jakich powstał właśnie „Glass Swords”. Jest to dla mnie najbardziej frywolne wydawnictwo tego roku, zaraz po „ISAM” Amona Tobina. Nie trudno dziwić się owej wolności dźwiękowej na płycie, gdy dowiemy się, iż za wydanie materiału odpowiedzialna jest wytwórnia WARP Records. Album jest mocno digitalowy oraz posiada wiele naleciałości najnowszych technik produkcyjnych. Miejscami jest nawet odrobinę komercyjnie, ale czy musi to oznaczać, iż nie warto osłuchać się z tym materiałem?

# 5 Making The Noise „You Can Do Anything, Except For Some Things”
Moje piąte typowanie na 2011 rok, to propozycja bardzo ciekawego albumu, który ukazał się… już w roku 2010. Trafiłem jednak na niego dopiero teraz przy okazji zgłębiania swoich przygód z gridowymi kontrolerami midi (monome/Livid Block). To właśnie przy pomocy Monome’u (monome.org) Making The Noise skomponował dziewięć tracków na tym albumie, wykorzystując do tego aplikację idealnie integrującą się z tym urządzeniem – SevenUp. Co ciekawsze, całość została wydana niezależnie przez samego artystę. Album można zakupić wyłącznie w cyfrowej wersji za pomocą serwisu Bandcamp. Bardzo połamana propozycja, czerpiąca garściami z takich gatunków, jak broken beat, idm, ambient oraz downtempo. Wszystko to połączone przez glitchowe struktury, idm’owe wariacje oraz uspokajające tła i melodie. (Łukasz „Nucleoheart” Piotrowski)

Jedna odpowiedź do „[gościnne] Podsumowanie 2011 roku: Nucleoheart”

  1. ISAM to najlepszy materiał tamtego roku. dobrze że ktoś o nim wspomniał.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

moje życie w obrazkach

ostatnio popularne