W dzisiejszej Krótkiej piłce czekają na was dwie recenzje. Pod lupą znalazły się: solowy album Onara zatytułowany „Dorosłem do rapu” oraz mixtape z remiksami utworów Eskaubei.

Eskaubei „TMK Beatz Remixes mixed by DJ Noriz (Mixtape)”
Mixtape z nowymi wersjami najlepszych starych utworów jako swoista rozgrzewka przed pełnym albumem? Czemu nie. Osobiście byłbym bardzo rad, gdyby tak faktycznie było. Kiedy solo Skubiego ujrzy światło dzienne, tego jednak nie wiem. Wiem natomiast, że po ten piętnastominutowy miks sięgnąć warto. Odświeżenie utworów sprzed kilku lat, jak to zwykle w rapie bywa, odbyło się poprzez remiksy. Za nowymi wersjami kawałków stoi przede wszystkim producent TM Beatz, lecz zapomnieć nie można także o didżeju Norizie, który zmiksował i połączył wszystko w spójną całość oraz beatboxerze Bartoxie udzielającym się w dwóch utworach („Boisko”, „Właśnie tak”). Niektóre przeróbki udały się lepiej („Chce i mogę”, „Moja Droga”), niektóre według mnie ustępują oryginałom („Boisko”, do którego nakręcono nawet teledysk). Całościowo jednak mixtape broni się i to mocne cztery (może nawet z dodatkowym plusem). Po prostu sięgnijcie, to znaczy ściągnijcie.

Onar „Dorosłem do rapu”
„Osobiście” to jedna z moich ulubionych płyt rodem z naszego rodzimego, rapowego grajdołu. Pozostałe solowe dokonania Onara uważam za niespecjalne, także nowej płyty warszawskiego MC szczególnie nie wypatrywałem. „Dorosłem do rapu” pojawia się więc przynajmniej dla mnie dosyć niespodziewanie, bo kiedy już przy ksywce członka formacji Płomień 81 postawiłem krzyżyk, ten po dwóch latach oddał w nasze ręce zbiór premierowych utworów. Co od razu daje się wyłapać, to to, że Onar – podobnie zresztą jak inni polscy raperzy, których pamiętam z początków ich karier – faktycznie dorósł. Nie wiem, czy akurat do rapu, ale życiowe doświadczenie i te dziesięć wiosen więcej robi widoczną (słyszalną?) różnicę. Pezet, niby dalej lubi fajne cycki i zimną whisky, ale nie pije jej już tyle, co kiedyś. Peja czyta i ogląda „Potop”, nie uważając już, że ma kurewskie życie. Tede natomiast na ostatniej płycie WFD apeluje o zakończenie sporów i przypomina, że wszyscy razem zrobili coś ważnego dla polskiego rapu. Onar również, nagrywając razem z Hudym i Kosim utwór „Hip-hop”, pokazuje, że scena powinna się raczej jednoczyć, a nie dzielić. Członek Płomienia za priorytet nie stawia sobie już dobrej pokoncertowej imprezy, ale miłe spędzenie czasu z małżonką. Na nowej płycie raper rozliczając się z samym sobą sprzed kilku lat, nie pozostawia na sobie suchej nitki (zapychałem słowami pustymi jak bańki mydlane / czuję się winny, więc pierwszy rzucam kamień / pierdoliłem o szampanie, dziwkach i melanżach / imponowała mi branża, teraz dla mnie gówno warta). Sporo osób uważa, że komentarz Tede, określający refren w „Otwieram okno” jednym z najgorszych w historii, to tylko chęć wywołania (czy też odnowienia) beefu pomiędzy panami. Podejście według mnie dość naciągane. Ja żadnego konfliktu odgrzebywać nie muszę, ale i tak potwierdzę słowa Granickiego: ten refren jest naprawdę straszny – zresztą jak większość na tej płycie. A szkoda, bo całość, bez tych nieudolnych partii, byłaby dość przyzwoita.

Mateusz „Axun” Kołodziej

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

moje życie w obrazkach

ostatnio popularne