W ostatnią sobotę października tego roku w Piwnicach Tarnowskiego Centrum Kultury zagrał Wojtek Pilichowski ze swoim muzycznym projektem πR2. Zapraszamy do sprawdzenia relacji z tego wydarzenia.

„Niemal tradycją stało się, że premiery płyt Wojtka Pilichowskiego odbywają się w Piwnicach Tarnowskiego Centrum Kultury” – takimi słowami organizatorzy koncertu reklamowali sobotni występ. Faktycznie coś w tym jest, bowiem – o ile mnie pamięć nie myli – muzyk odwiedzał Tarnów w dniu premiery swoich płyt już dwukrotnie. Robił to jednak ze swoim zespołem Wojtek Pilichowski Band, a więc w składzie zgoła odmiennym od tego, który mogliśmy zobaczyć na scenie w ostatni weekend października. Tym razem do małopolskiego miasta basista zawitał z formacją πR2. Miejscowa publiczność po dość długiej, kilkuletniej przerwie miała więc okazję zobaczyć na żywo także perkusistę Tomasza Łosowskiego (co za solowy fragment w drugiej części występu!) i gitarzystę Marka Raduliego. I chociaż z zapowiadanej premiery koncertowego DVD „Koncert πR2 Muzyczna Owczarnia” nic nie wyszło (w związku z opóźnieniem tłoczenia krążek trafi do sprzedaży w innym czasie), to klub i tak zapełnił się do ostatniego miejsca, co, po koncercie Marcina Maseckiego sprzed dwóch tygodni, bardzo cieszy.

Malkontenci zapewne już opowiadają, że występ to tylko powielenie tego, co formacja πR2 gra od dłuższego czasu; że ponownie usłyszeliśmy materiał z płyt „Transporter” i „Time 52”. I co z tego? Przecież „Sztandar”, „Lewel”, „Smut” czy chociażby „Johan” są tak dobrymi utworami, że spokojnie można koncertować z nimi przez lata, a reakcje publiczności będą zawsze takie, jak wczorajszego dnia w Tarnowie – energiczne, żywe, głośne i niewymuszone. Nie można zapomnieć również o tym, że występy na żywo dają możliwość eksperymentowania, oddania się chwili i puszczenia wodzy fantazji – solówki w wykonaniu muzyków tego najlepszym dowodem.

Przeczytałem już jakiś czas temu na pewnym forum dla gitarzystów, że lampek na gryfie używają jedynie „szpanerzy, którzy nie potrafią wykazać się techniką i maskują to tanimi chwytami pod publiczkę”. Od razu pomyślałem sobie o Pilichowskim, który przecież takowym bajerem podczas koncertów nas raczy. Nie ma się co oszukiwać – jest to chwyt pod publiczkę, bo występ na żywo to pewnego rodzaju show, które ma się ludziom podobać i sprawiać im do tego radość. Jednak wszyscy obecni wczoraj w sali popularnego TeCeKu, oglądający popisy basisty na żywo, są świadkami na to, że żaden z niego „szpaner bez techniki”, a wytrawny muzyk, który doskonale wie, o co w tej całej zabawie chodzi. „Kozacki koncert” pomyślałem sobie jadąc wczoraj wieczorem do domu. Nic nie stoi na przeszkodzie, abym powtórzył te słowa i teraz: to był naprawdę kozacki koncert. (Mateusz „Axun” Kołodziej)

WIDEO: FRAGMENTY KONCERTU

3 odpowiedzi na „Relacja: Wojtek Pilichowski w TCK (29.10.2011 r.)”

  1. Tarnów moje miasto! moja mama piecze ciasto!

    Polubienie

  2. koncert bardzo udany. ciesze się że mogłam na nim być i że dostałam jeszcze bilet. całe piwnice były zaludnione, sympatyczni ludzie, super atmosfera. po muzykach widać że też się dobrze bawili. szkoda że premiera płyty została odwołana. liczyłam bardzo na zakup dvd po koncercie.

    Polubienie

  3. kozacki koncert – zgadzam sie :]

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

moje życie w obrazkach

ostatnio popularne