W dzisiejszej Krótkiej piłce prezentujemy krótkie recenzje dwóch polskich płyt: „Zapracowany obibok 2” rapera Ciry oraz debiut Piotra Lisieckiego „Rules Changed Up”.
Cira „Zapracowany obibok 2”
Pamiętam rok 2005, kiedy, jak rapował niedawno Małolat, można było kupić „Ślizg” w kiosku. Właśnie w jednym z numerów tego pisma przeczytałem o płycie „Zapracowany obibok” białostockiego rapera Ciry. Był to okres, w którym każdy (nawet najgorszy) raper z tzw. podziemia wydawał mi się prawdziwszy, a przez to lepszy od filarów rodzimego hip-hopu. Nic więc dziwnego, że zachęcony pozytywną recenzją dziennikarza „Ślizgu” sięgnąłem po tę płytę – płytę, która w zasadzie do dzisiaj broni się sama, która na stałe wpisała się w historię rodzimego undergroundu. Od tamtego czasu wiele się zmieniło. „Ślizg” istnieje dzisiaj już jedynie jako forum, a ja nie słucham już sepleniących prawilniaków, którzy nie potrafią nawet stworzyć pozorów trafiania w bit. Nie zmienił się za to Cira – jego utwory wciąż są dobre, czego najlepszym przykładem „Zapracowany obibok 2”. Kontynuacja albumu sprzed kilku lat ukazała się w marcu tego roku i trzeba przyznać – spełnia oczekiwania tych, którzy na powrót Cirsona czekali. Trzynaście nowych utworów to ciekawe, czysto rapowe kompozycje z wyrazistymi obrazami wyłaniającymi się z tekstów. Minusem tej produkcji są jedynie goście. Oprócz Zeusa nikt nie zapada w pamięć na dłużej. (Mateusz „Axun” Kołodziej)

Piotr Lisiecki „Rules Changed Up”
Ukazała się kolejna płyta kolejnego uczestnika jednej z polskich edycji telewizyjnego programu „Mam Talent”. Piotr Lisiecki, który w najdroższym czasie antenowym stacji TVN komplementowany był przez Kubę Wojewódzkiego, miał być kimś na wzór polskiego Boba Dylana, a oddał w nasze ręce album mocno przeciętny. O ile jeszcze singlowy kawałek „Gra o wszystko” oraz posiadający intrygującą trąbkę w tle utwór „Skazani na siebie” są do przełknięcia, o tyle reszta tracklisty jest uboższa o wszystko – styl, potencjał, ewentualne momenty mające zaciekawić słuchacza. Na dokładkę, chyba dla tych wszystkich, którzy Lisieckiego polubili i podczas trwania programu wysyłali na niego esemesy, wokalista zarejestrował studyjne wersje piosenek śpiewanych w „Mam Talent”. Spodziewałem się dobrego albumu, niestety dostałem płytę jedną z wielu. (Mateusz „Axun” Kołodziej)





Dodaj komentarz