Bardzo rzadko zdarza się na łamach AxunArts, że krytykujemy jakieś płyty od A do Z. Można powiedzieć więc, że jesteście teraz świadkami swego rodzaju premiery, bowiem w dzisiejszej Krótkiej piłce przedstawiamy Wam (my, w sensie Marcin i ja) dwie płyty, o których… Zresztą sprawdźcie sami.
CRS „Chamscy Rapowi Skurwiele”
To, że ktoś dostał patronat AxunArts.pl nie oznacza, że każdemu dany materiał się spodoba. Tak jest w przypadku CRS i albumu „Chamscy Rapowi Skurwiele”. Mateusz poprosił mnie o napisanie recenzji, odmówiłem. Jedyne na co mnie stać, to te kilka zdań. O przeciętności rapu z Bielska-Białej może świadczyć fakt, że nie zdołałem przesłuchać CRS do końca. Za nudno i monotonnie. Być może psychofani podziemia sprawdzą, ale wodotrysków się nie spodziewam. Znając życie – lokalna scena żyje tym albumem, jednak patrząc na to, co potrafiło wyjść w polskim undergroundzie, to nędza z biedą. Ja się nie jaram. Kto jest ciekawy, co to takiego, zachęcam do sprawdzenia. Może jestem zbyt wymagającym słuchaczem, albo po prostu „Chamscy Rapowi Skurwiele” to nie to, co mnie jara w rapie? (Marcin Pazdrąg)
Debeusz „Myślę, więc jestem”
ZPTU i Kropkanadi to składy, dzięki którym uliczny hip-hop z Tarnowa stał się rozpoznawalny na mapie Polski. Współpraca na początku XXI wieku z takimi osobistościami, jak White House, Fu i Pono sprawiła, że tarnowscy raperzy nawiązali szerokie kontakty w całym kraju. Problem jednak w tym, że muzycznie dużo im to nie dało. Debeusz (osoba, która współtworzyła swego czasu dwie wyżej wymienionych ekip) wypuścił właśnie solowy album zatytułowany „Myślę, więc jestem”. Materiał jest, żeby nie być zbyt ostrym w ocenie, słaby. 2010 to już nie 2002, czy 2003 rok i progres w składaniu rymów jest momentami słyszalny, jednak na całą płytę to za mało. Z „Myślę, więc jestem” spokojnie można było zrobić epkę – kilkutrackową, solidną i na równym poziomie. Tak dostajemy niestety płytę nierówną (dziewięć utworów plus trzy remiksy), do której zwyczajnie nie chce się wracać. I nawet jeśli nie będę mógł spokojnie wyjść wieczorem z domu; i nawet jeśli po koncercie, na którym jako support przyjdzie grać Debeuszowi i jego kolegom z ZPTU, nie opuszczę klubu w jednym kawałku; i nawet jeśli szyby w mieszkaniu wybite zostaną mi przez anonimowego przechodnia – za nic nie polecam Wam tego albumu w całości. Trzy, góra cztery kawałki („Jak to było wczoraj”, „Świat się kręci wokół”, „26 lat”) i nic więcej. Tak już na marginesie – jeśli chcecie posłuchać dobrego rapu z mojego miasta, to polecam Wam ekipę Mango Collective. (Mateusz „Axun” Kołodziej)
Więcej się dzisiaj nie pastwimy. Raz – nie ma już na kim (tzn. pewnie by było, ale zdecydowaliśmy się nie sięgać – przynajmniej do końca wakacji – po słabe produkcje), a dwa – bardziej lubimy chwalić i polecać dobre projekty.




Dodaj komentarz