Pamiętacie ten tekst, jaki pozwoliłem sobie napisać przy okazji przedpremierowego wycieku płyty Kultu do Internetu? Dzisiaj temat ściągania płyt z sieci powrócił, a wszystko za sprawą lidera grupy Behemoth – Nergala.
Poniżej fragment wywiadu dla dziennika Metro:
![]()
Nergal
Behemoth ma fanów na całym świecie. Waszą najnowszą płytę „Evangelion” można było znaleźć w internecie już pięć tygodni przed sierpniową premierą. Czy ten wyciek wpłynął na sprzedaż krążka?
Nie jesteśmy w stanie tego ocenić. Ale jak dotąd, „Evangelion”, w porównaniu z poprzednią płytą „The Apostasy”, sprzedaje się dwa razy lepiej! Dorobiłem do tego taką teorię, że jeśli jakiś zespół nagrywa świetną płytę, to – czy ona znajdzie się przed premierą w sieci, czy też nie – i tak się obroni. W sobotę ściągnąłem sobie nową płytę Alice In Chains. Słuchałem jej do dzisiaj trzy razy, uważam, że jest świetna. Czekam na premierę, by ją kupić.
Ściągnąłeś?
Tak, z Rapidshare i się z tym nie kryję. Dlatego gdy ktoś mi mówi, że ściągnął sobie krążek Behemotha z sieci, nie potępiam tego. Sam to robię. Ale jeśli płyta mi się podoba, to kupuję. Jestem fanem fetyszu, uwielbiam kawałek plastiku, uwielbiam papier, zapach nowego produktu, uwielbiam czytać teksty w książeczce dołączonej do płyty. Mam w domu kilka tysięcy oryginalnych CD i winyli. Mówię: „ściągajcie i jeżeli ta płyta się wam spodoba, to proszę, idźcie do sklepu i ją kupcie”. Po prostu liczę na uczciwość fanów. Może to naiwne, ale może jest właśnie odwrotnie.
Dlaczego w takim razie Kazika tak bardzo dotknęła kradzież jego płyty?
Być może Kazik jest oldskulowy. Nie wypowiadam się, bo go nie znam. Takie narzędzie jak internet jest genialne.
Pomijając już to, że lider grupy Behemoth pojawia się ostatnio w mediach częściej z racji swojego romansu z Dodą niż z muzyką, jaką gra, nie zmienia to faktu, że ma sporo racji i umie dostosować się do zmieniającego się rynku muzycznego (co nie oznacza, że się „sprzedał”) oraz postępu technologii.
A jakie jest Wasze zdanie?




Dodaj komentarz