Na łamach AxunArts wspominałem ostatnio o grupie Electric Wire Hustle, która 3 października zagra swój pierwszy koncert w Polsce. Przedstawiłem Wam nadesłaną przez organizatorów notkę biograficzną oraz teledysk do utworu „Perception”. Dzisiaj kolejny tekst mający zachęcić Was do przyjścia na ich występ.
W paczce od Andrzeja Cały dostałem także recenzję debiutanckiego krążka naszych bohaterów autorstwa Maceo Wyro, organizatora Warsoul, w ramach którego trio Electric Wire Hustle zagra za kilka dni. Oto ona:
![]()
Electric Wire Hustle – „Electric Wire Hustle”
Jak już pisałem wcześniej na łamach Laifa, nowozelandzka scena future soulowa atakuje z pełnym impetem! Po świetnych albumach Eru Dangerspiela i Juliena Dyne’a otrzymujemy kolejną perełkę w postaci debiutu tria z Wellington. Electric Wire Hustle to młodzi i utalentowani muzycy, a także absolwenci Red Bull Music Academy. Do współpracy przy swoim albumie zaprosili takie znakomitości jak Dudley Perkins, Georgia Ann Muldrow i Stacy Epps. Ten zestaw robi z pewnością wrażenie, ale i bez gości elektryczni panowie robią piorunujące wrażenie. Znakomite proporcje pomiędzy organicznym, a elektronicznym brzmieniem, ujmujące kompozycje, a przede wszystkim głęboki i ciepły wokal Mary TK, który przywodzi na myśl… zgadliście, oczywiście Joe Dukie’go z Fat Freddy’s Drop. Na tym jednak kończą się porównania do FFD, bowiem muzyka EWH jest o wiele głębiej osadzona w hip hopie (rytmicznie) i elektronice (aranżacyjnie), niż reggae, którego raczej tu nie uświadczymy. Mimo to jest coś wspólnego w muzyce Nowozelanczyków, co pozwala mówić o pewnym specyficznym zjawisku. Świeżość, melodyjność i swojego rodzaju leniwość, która sprawia, że przy takich dźwiękach doskonale można się relaksować, nie popadając przy tym w znużenie. Takie kawałki jak „Gimme That Kind”, „Perception”, „Again”, „Chaser”, czy „They Don’t Want” to potencjalne hity, dzięki którym o Electric Wire Hustle już niebawem usłyszy cały świat. Trzymamy kciuki!
Maceo




Dodaj komentarz