Poniższego teksu z racji tego, że jestem ślepo zapatrzonym w Tede fanem, nie możecie traktować jako obiektywnej recenzji. Nie powinniście brać sobie do serca również tych wszystkich pochwał, jakie tu za chwilę padną. Jednak całkiem serio musicie wziąć pod uwagę to, że „Note2” to faktycznie najlepsza płyta warszawskiego rapera od kilku lat, a w tej opinii nie jestem już osamotniony.
Album „Note2” powstał między 7 czerwca a 21 lipca, i gdy weźmiemy pod uwagę fakt, iż jest on złożony z dwóch płyt, na które składa się 26 utworów (tracklista prezentuje nam jedynie 24, jednak dodać należy dwa ukryte bonusy – po jednym na każdym CD), tempo w jakim został on nagrany, jest naprawdę wielkie. Tede ma manię pierwszeństwa – jako pierwszy wydał rapowy krążek w formie CD+DVD („Ścieżka Dźwiękowa” z ubiegłego roku), a teraz, też jako pierwszy, zarejestrował w kosmicznym tempie dwupłytowy album, na którym nie znajdziemy wypełniaczy, słabszych momentów i przestojów.
Tede – „Note2” (okładka)
„Note 2” to prawdziwy rap, mimo iż słyszymy na nim zero hip-hopowych gości. Są za to Seta (znamy ją już z „Powrócifszy…”), Mr. Hide (singiel „22 Gibony (Diler)” z poprzedniej płyty), Łysy Anioł (który według Tedego totalnie nie umie śpiewać) i Mrozu (dla wielu autor jedynie „Miliona monet”, a dla bardziej wprawionych w słuchanie muzyki człowiek, który współpracował m.in. z Molestą Ewenement). Tede nie tyle nie potrzebuje rapowych gości, co nie powinien nikogo zapraszać. Wystarczy przypomnieć sobie poziom featuringów z poprzednich solówek członka WFD (przykładowo CNE w „Zajafka kipi”, „G.R.U.B.Y.” z Kiełbasą, czy Zgrywus w „Nie podoba sieeea?”), by wiedzieć, że temu rymoholikowi nie potrzeba pomocy, sam potrafi udźwignąć ciężar ogarnięcia płyty od strony lirycznej.
Tede jest mocny i wykorzystuje swoją formę w pełni. Dzięki temu właśnie bez problemu wychodzi mu odnalezienie się w różnych klimatach i stylach – wspominkowym („Ta muzyka”, „PRL 89/90 RP”, „Kawałki tych snów”), klubowym („Cipy cipy łaał”, „Pali się dach”), moralizatorskim („Suchy konar”, „Mama mija”). Tede prezentuje nam też kawałki o stosunkach damsko-męskich („Chcesz tak bardzo jej”, „Powiedz to jej”) oraz te z pozytywnym przesłaniem („Nawet jeśli ktoś nas przekreślił”, „Życie jest piękne”).
Tede podczas 46. KFPP Opole 2009 (fot. WP.pl/AKPA)
Warszawski raper, przy okazji „Note2”, ponownie zaryzykował i powierzył jednemu producentowi „podklepanie” wszystkich beatów. Po „Essende Mylffon” i „Ścieżce Dźwiękowej”, które to odpowiednio współtworzyli Matheo i WDK, przyszedł czas na Sir Micha. Najmniej znany z całej trójki muzyk nie zawiódł jak jego dwaj poprzednicy i z powierzonego zadania wywiązał się bardzo dobrze (jesteś wielki ziom, robisz piękną muzykę, zrobić z tobą tą płytę było dla mnie zaszczytem – tak o swoim koledze w ostatnim utworze nawinął Tede).
Graniecki zaskoczył wszystkich – fanów, wrogów i tych, którym obojętna jest jego twórczość. „Note2”, jak sam rymował w kawałku zapowiadającym krążek, to nie najbardziej oczekiwana płyta roku, to największe zaskoczenie polskiego hip-hopu – i naprawdę trudno temu zaprzeczyć. Ocena końcowa, jaką wystawiam, była zapewne do przewidzenia.





Dodaj komentarz