Rok temu, jeszcze na starej wersji strony, „uraczyłem” Was swoim podsumowanie finału Eurowizji. Także i w tym razem postanowiłem podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami na temat tego, co zobaczyłem i usłyszałem.
Na początek kilka uwag ogólnych. Finał tegorocznego konkursu okazał się o wiele ciekawszy, niż ten z 2008 roku. Kandydatów do triumfu, przynajmniej jeszcze przed rozpoczęciem głosowania, było według mnie kilkoro. Po swoich wykonaniach, z czysto artystycznego punktu widzenia, liczyły się Portugalia, Malta, Islandia, Dania, Francja (ale tylko ze względu na nazwisko!), Wielka Brytania i oczywiście Norwegia. I jeszcze przed ogłoszeniem wyników, tliła się we mnie nadzieja, że będzie dobrze, że wygra piosenka, która faktycznie jest ładna. I można powiedzieć, że tak się właśnie stało. System rozbicia głosów na dwie grupy – telewidzów i specjalnego jury (osobnego w każdym kraju), sprawdził się w tym roku w 100%. Przykład? Dopiero 12. miejsce Ukrainy, która przeważnie plasowała się bardzo wysoko. Widać, że organizatorzy eurowizyjnego śpiewania wyciągnęli wnioski z lat poprzednich, kiedy to o wygranej decydowała polityka i stosunki międzynarodowe. Wszystko idzie, mam nadzieję, w dobrą stronę i kto wie, może wreszcie konkurs ten zacznie ponownie przybierać na znaczeniu i odzyska dawny prestiż. Trzeba tylko jeszcze wyeliminować kabaret, jaki pojawia się na scenie. Ale do tego muszą dojrzeć obywatele całej Europy.
W porównaniu z półfinałami organizatorzy dokonali zmiany prowadzących i chwała im za to. Finałowa para okazała się o wiele sympatyczniejsza i lepiej zorganizowana, niż ich poprzednicy. Jak dla mnie Putin, wedle starego zwyczaju, powinien wysłać ich na Sybir. Za to co zobaczyłem podczas czwartkowej transmisji, ja bym pewnie tak postąpił.
A teraz już czas, tak jak w roku ubiegłym, na oceny poszczególnych wykonawców. Kolejność wyznaczy klasyfikacja końcowa.
1. Norwegia (Alexander Rybak „Fairytale”) 387 pkt
To już drugi z rzędu konkurs Eurowizji, w którym wygrywa mężczyzna. Ba! Można nawet powiedzieć trzeci, gdyby popatrzeć na wygląd Mariji Šerifović – triumfatorki z 2007 roku. Bajka Rybaka tak spodobała się Europie, że aż z 16 państw otrzymał on maksymalną liczbę dwunastu punktów. Ja swojego faworyta upatrywałem w kimś innym (w kim, dowiesz się za chwilkę), jednak wynik uważam za sprawiedliwy. Kiedy w tamtym roku reprezentantka Norwegii (Maria) wywarła na mnie duże wrażenie i zajęła ostatecznie 5. lokatę, ludzie pukali się w głowę na wieść, że oddałem na nią swój sms-owy głos. W tym roku Wikingowie przywieźli ze sobą jeszcze mocniejszą drużynę i zgarnęli łup. Brawo.
2. Islandia (Yohanna „It is true?”) 218 pkt
Jedna z lepszych piosenek tegorocznego konkursu pod względem czysto artystyczny. Spokojny utwór, wsparty ciekawym głosem Yohanny. Szkoda, że tylko drugie miejsce. Może zadecydował fakt, iż „It is true?” to ballada? W każdym razie Islandia nie ma się czego wstydzić, ponieważ wokalistka rodem z lodowego kraju pokazała, że nie tylko Bjork potrafi tam śpiewać.
3. Azerbejdżan (AySel & Arash „Always”) 207 pkt
Bardzo popularny w Europie wokalista Arash zrobił swoje. To głównie za sprawą jego nazwiska propozycja z Azerbejdżanu uplasowała się na podium. Nie ujmuję oczywiście nic z talentu pani AySel, jednak powiedzmy sobie szczerze – czy gdyby wystąpiła sama, odniosłaby taki sukces? Sama piosenka – średnia. Jednak mieszkańcy Starego Kontynentu lubują się w takich klimatach. To wszystko złożyło się na 207 punktów i zaszczytne trzecie miejsce.
4. Turcja (Hadise „Düm Tek Tek”) 177 pkt
Zaskoczenie, zresztą nie tylko dla mnie. Tak wysoka pozycja tureckiej piosenkarki to niewątpliwie niespodzianka. Utwór „Düm Tek Tek” był bowiem „taki sobie”. I w sumie nic więcej dodawać nie będę.
5. Wielka Brytania (Jade Ewen „It’s my time”) 173 pkt
No! Angole wreszcie mogą być dumni ze swojego przedstawiciela na Eurowizji. Po ubiegłorocznym nieporozumieniu (delikatnie mówiąc!) i wysłaniu na konkurs Andy’iego Abrahama, poddani Jej Królewskiej Mości Elżbiety (Elka, kiedy idziemy na herbatkę, co?) poszli po rozum do głowy. Moskiewski finał okazał się faktycznie odpowiednim czasem dla Jade Ewen, a piosenka jaką zaprezentowała już dzisiaj otwiera jej drzwi do kariery. Występ na piątkę i taka też lokata końcowa.
6. Estonia (Urban Symphony „Rändajad”) 129 pkt
Estonia zaprezentowała także jedną z ciekawszych piosenek. Sama wokalistka, jak na moje ucho, zaśpiewała najczyściej i szósta pozycja … może być dla niej lekkim niedosytem. Pierwsza trójka należała się jak psu buda. Ale ponad 100 punktów od Europy nie powinno przynosić ujmy.
7. Grecja (Sakis Rouvas „This is our night”) 120 pkt
Żenująca artystycznie propozycja z Grecji spodobała się Europie na tyle, że Sakis Rouvas uplasował się na 7. pozycji. Słuchając samej piosenki i patrząc raz jeszcze na to, co działo się na scenie, aż dziw mnie bierze, że mieszkańcy Starego Kontynentu lubują się w takim gównie.
8. Francja (Patricia Kaas „Et S’il Fallait Le Faire”) 107 pkt
Francja ewidentnie próbuje na siłę wygrać konkurs eurowizyjnej piosenki. Drugi rok z rzędu wysyła bowiem artystę dużego formatu (przypomnę, że w tamtym roku Trójkolorowych reprezentował Sébastien Tellier) i ponownie się nie udaje. Owszem, miejsce w pierwszej dziesiątce to powód do dumy, jednak wokalistka taka jak Kaas liczyła zapewne na victorię.
9. Bośnia i Hercegowina (Regina „Bistra Voda”) 106 pkt
Nuda, nie podobało mi się. Tylko stroje zrobiły na nie wrażenie. Reszta jakaś taka bez wyrazu. Jednak 9. lokata to zapewne sukces dla Bośniaków, a tylko jeden punkt straty do największej gwiazdy tegorocznej Eurowizji, Patricii Kaas, to duże osiągnięcie.
10. Armenia (Inga & Anush „Jan Jan”) 92 pkt
Pierwszą dziesiątkę zamyka Armenia. Możecie nazwać mnie ignorantem, ale zupełnie nie czuję tej piosenki. Jest dla mnie bez jakiegokolwiek wyrazu. Po prostu mam trochę inne gusta i tyle.
11. Rosja (Anastazja Prichodko „Mamo”) 91 pkt
Tegoroczna propozycja Rosji prezentowała się o wiele lepiej, niż zwycięski utwór z Belgradu. Jednak zmiana w formie przyznawania głosów spowodowała, że artystce z kraju Puszkina nie poszło już tak dobrze.
12. Ukraina (Swietłana Loboda „Be my Valentine! (Anti-crisis girl)”) 76 pkt
Jak można połączyć piosenkę mówiącą o miłości, byciu czyjąś Walentynką z choreografią i strojami rodem spod Troi? Typowa Ukraina, czyli daj pan spokój!
13. Dania (Brinck „Believe again”) 74 pkt
Dania przysłała na Eurowizję popowo-rockowy band z utworem, który ma szansę stać się potencjalnym hitem. Jest żywiołowy, posiada chwytliwy refren, a sami panowie mogą już niedługo mieć problem z opędzeniem się od fanek. Na wczorajszy finał okazało się to jednak za mało. Miejsce w środku stawki jak najbardziej zasłużone.
14. Mołdawia (Nelly Ciobanu „Hora Din Moldova”) 69 pkt
Dobra, przyznam się – podczas występu pani z Mołdawii, wyszedłem z pokoju do ubikacji. Kiedy wróciłem, Nelly żegnała się z publicznością. Jednak po miejscu wnioskuję, że nie straciłem wiele.
15. Portugalia (Flor-de-lis „Todas As Ruas Do Amor”) 57 pkt
Portugalia ponownie (niesłusznie) niedoceniona. Tym razem sąsiad Hiszpanii, wydawałoby się ucząc się na błędach, postawił na piosenkę bardziej rozrywkową niż w roku biegłym. Jednak i tak się nie udało. Ostatecznie Flor-de-lis uplasowali się o dwie pozycje gorzej niż Vânia Fernandes dwanaście miesięcy temu.
16. Izrael (Noa & Mira „There must be another way”) 53 pkt
Izrael chciał zawojować Europę piosenką o pokoju. Do tego wszystkiego jedna z wokalistek zaśpiewała po arabsku, co tylko dodało dodatkowego smaczku całemu utworowi. Ogólnie przesłanie jak najbardziej słuszne, bo to, co się dzieje na na tamtych terenach, przechodzi już ludzkie pojęcie. Mamy XXI wiek, a zachowujemy się jak w średniowieczu, gdzie krucjaty były na porządku dziennym. Na Eurowizję to jednak za mało.
17. Albania (Kejsi Tola „Carry me in your dreams”) 48 pkt
Nie mam nic do Albanii, ludzi stamtąd pochodzących, tamtejszej kultury itd. Jednak nie znoszę odstawiania kabaretu na scenie podczas prezentowania utworu. Przybysz z kosmosu w balecie? No dajcie spokój! I za co te 48 punktów się pytam, za co?!
18. Chorwacja (Igor Cukrov & Andrea „Lijepa Tena”) pkt
Nie podobało mi się. Nuda, nuda, nuda. Jak takie łajzy (łajzy powtórzę raz jeszcze), mogły wyeliminować w drugim półfinale Lidię? Więcej nawet nie piszę, bo nie ma sensu tracić czasu na takie… łajzy.
19. Rumunia (Elena „The Balkan girls”) 40 pkt
Jakie są dziewczyny z Bałkanów, każdy wie (wystarczy spojrzeć na zdjęcie powyżej). Niestety, tym razem okazało się, że śpiew nie jest ich mocną stroną. Pozycja pod koniec drugiej 10. jak najbardziej adekwatna do tego, co usłyszeliśmy.
20. Niemcy (Alex Swings Oscar Sings „Miss kiss kiss bang”) pkt
Niemiecki Don Juan nie zawojował śpiewem Europy. W zasadzie miałby pewnie problemy z uwiedzeniem nawet towarzyszącej mu na scenie tancerki, która gdyby nie suma, jaką jej zapłacił, nie patrzyłaby na niego tak, jak miało to miejsce.
21. Szwecja (Malena Ernman „La Voix”) 33 pkt
Szwecja ma jeden problem – piętno, jakie zostawiła ABBA w 1974 roku, w postaci wygranej Eurowizji. Mimo że przeważnie przysyła na konkurs artystów dobrych technicznie, a piosenki pod każdym względem dopięte są na ostatni guzik, ludzie nie decydują się oddać głosu na reprezentantów z kraju Trzech Koron. To było tak na marginesie, a co do tegorocznego występu, to 33 punkty mówią same za siebie.
22. Malta (Chiara „What if we”) 31 pkt
Chiara to weteranka Eurowizji – zajęła trzecie miejsce w 1998 roku, drugie w 2005. W tym roku, według tego, co mówiła, przyjechała do Moskwy z najlepszą z dotychczasowych propozycji w jej karierze. Niestety nie zyskała przychylności telewidzów. 31 punktów, jak na tak dobry utwór, to klęska. Ja jednak „What if we” bardzo lubię i to właśnie na reprezentantkę Malty oddałem swój głos. Chiara, ja wierzę, że kiedyś jeszcze wygrasz ten konkurs!
23. Litwa (Sasha Son „Love”) 23 pkt
Litwin Sasha Son zaprezentował ciekawy utwór pod każdym względem. Dlaczego uplasował się pod koniec stawki – to już wina Europejczyków i ich głosowania. Kolejna niedoceniona piosenka podczas wczorajszego finału.
24. Hiszpania (Soraya „La Noche Es Para Mí (The night is for me)”) 23 pkt
Na świecie są równi i równiejsi – przesłanie z „Folwarku zwierzęcego” jest dalej aktualne. Można mieć pieniądze, płacić więcej na wspólne konto Eurowizji i tym samym zapewnić sobie miejsce w finale. Takim szczęściem może pochwalić się Hiszpania, która zapewne w normalnych okolicznościach nie przeszłaby półfinałowych rozgrywek.
25. Finlandia (Waldo’s People „Lose control”) 25 pkt
Oj, Finowie już chyba dawno stracili kontrolę i nie zdają sobie sprawy z tego, kogo wysyłają na Eurowizję. O ile pomysł z potworami z Lordi wypalił kilka lat temu, to Waldo’s People zupełnie nie dali sobie rady. Ostatnia pozycja zasłużona jak nigdy.
I to by było na tyle. Oczywiście jeszcze na koniec pragnę zaznaczyć, że to tylko i wyłącznie moje zdanie na temat wczorajszego finału. Każdy z Was może mieć inne i szanuję je tak samo. A właśnie, może więc podzielicie się swoimi spostrzeżeniami na temat tegorocznej Eurowizji? Czekam na komentarze.




Dodaj komentarz