Dawniej Dj Taśmy, a obecnie Daniel Drumz. Zmiana nazwy kojarzona jest raczej w Polsce z przekrętem, bankructwem przedsiębiorstwa i chęcią ucieczki od odpowiedzialności. Ale w tym wypadku to naprawdę nie ma znaczenia. Dj został ten sam i robi dalej muzykę na bardzo
wysokim poziomie.

Ten album jest znów tego przykładem. Koncepcja jest prosta: sample, pocięte kawałki utworów, blendy i remixy – to wszystko tworzy jak dla mnie 60-cio minutiwy klasyk. Jak dużo pracy włożył w ten projekt sam Daniel, może pokazywać okładka. Zapewne tak właśnie wyglądały wieczory (i często noce) – przesłuchiwanie dziesiątek (a kto wie, może i tysięcy) płyt winylowych.

Co artysta na nich znalazł? To najtrafniej określa nam Smark rymując: “…masz tu soul, funk, masz tu nawet rap…”. Ale nie myślcie, że jest więcej “nowych” rapsów. Nie. Właściewie to tylko Smark rymuje. Reszta to jak pisałem już wcześniej, wycięte wokale. A krakowianin “zaprosił” na swój mix m.in.: Common’a, Erykah’e Badu, Marvina’e Gaye’a i Slum Village.

W pracy nad płytą pomagał jeszcze Pat Patent. A co do tego, że sam krążek jest wyjątkowy (nie tylko muzycznie) nie trzeba chyba przekonywać. Tylko 300 kopi, odręcznie numerowane przez samego autora. Warto, naprawdę.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

moje życie w obrazkach

ostatnio popularne