Pierwsza wizyta wokalistki w Tarnowa zakończyła się pełnym sukcesem.

Dla jednych czarno-białe paski kojarzą się z drużynami piłkarskimi Tottenhamu Hotspur, Juventusu lub Sandecji Nowy Sącz. Są tacy, którzy wzór ten łączą z pewnym filmem Tima Burtona lub twórczością zespołu Republika. Ja z kolei wspomniane barwy automatycznie wiążę z płytą „Parallel Lines” formacji Blondie, która w ubiegłym roku obchodziła czterdziestą rocznicę wydania. Od ostatniej soboty czarno-białe paski wiązał będę również z Mery Spolsky.

Kamil Juszczyk ze swoim projektem w Piwnicach TCK

Lubię koncerty, które mnie zaskakują, chociaż udając się na nie mniej więcej wiem, z czym mogę mieć do czynienia. Tak było właśnie w miniony weekend, kiedy Mery Spolsky (wspólnie z Grzegorzem Stańczykiem występującym jako No Echoes) pojawiła się na scenie Tarnowskiego Centrum Kultury. Koncert promował jej pierwszy, wydany w 2017 roku album „Miło było pana poznać”, który ukazał się nakładem wydawnictwa Kayax. I nazwa firmy fonograficznej pojawia się tutaj nieprzypadkowo, ponieważ wokalistka, która jako debiutantka jeszcze niedawno sama walczyła o uwagę słuchaczy, dzisiaj jest twarzą projektu My Name Is New promującego młodych i obiecujących wykonawców z całej Polski. Piszę o tym, ponieważ tarnowski koncert był okazją do posłuchania i zobaczenia na żywo jednego artysty z grona muzyków biorących udział w akcji. Kamil Juszczyk, który lokalnej publiczności jest doskonale znany jako lider zespołu Sayes, kilka miesięcy temu postawił na karierę solową. Z całego serca mu kibicuję, tym bardziej, że reprezentujemy to samo miasto, ale z takim repertuarem sukcesów jednak nie wróżę. Z wyjątkiem singla „Na Marsie”, który niedawno trafił do sieci i zyskuje sympatyczne recenzje odbiorców reszta zaprezentowanego w sobotę materiału wiała nudą. Największym minusem setu była jego monotonność, która – według mnie – wkradła się jako efekt usilnego skręcania w stronę tak popularnego obecnie elektronicznego brzmienia. Słychać było, niestety, że kolejne piosenki tworzone są na tzw. jedno kopyto, bez większego pomysłu na to, jak je rozwinąć. Niech o skali tego, o czym piszę, świadczy fakt, że najciekawszym elementem pobytu muzyka na scenie, była zabawa z… aplikacją Google Assistant.

Wieczór należeć miał jednak do innej osoby.

Mery Spolsky na scenie w Tarnowie

Pierwsza wizyta Mery Spolsky w Tarnowie zakończyła się pełnym sukcesem. W zasadzie sukces osiągnięty został już na początku, bowiem koncert wyprzedano do ostatniej wejściówki, co w Piwnicach TCK w ostatnich miesiącach nie zdarzało się często. Ponadgodzinny pobyt na scenie udowodnił, że wokalistka jest obecnie jedną z ciekawszych postaci w kraju, jeśli chodzi o muzykę z pogranicza wokalnego popu i elektroniki. Sami artyści rozkręcili w klubie niezłą imprezę, prezentując repertuar zachęcający do energicznego kołysania się, skupiając się na tym, aby studyjne wersje piosenek rozwinąć w sposób akcentujący taneczną stronę każdej kompozycji. Wyjątkiem był w zasadzie tylko numer „Miło było pana poznać”, który w sobotni wieczór zaprezentowany został dwa razy: w wersji spokojnej, odwołującej się do koncertu w ramach cyklu Sofar, a także standardowej, czyli tej nieodstającej pod względem muzycznego klimatu od reszty utworów. Ważnym punktem programu była również prezentacja premierowego tytułu „Fak”. Piosenka charakteryzująca się mocnym, łupanym wręcz bitem we fragmentach spajających kolejne zwrotki oraz rapowanymi linijkami (na marginesie: Mery w roli raperki, przynajmniej ten jeden raz, wypadła całkiem przyzwoicie) została dobrze przyjęta przez publikę. Sama artystka w trakcie trwającej właśnie trasy bada reakcje ludzi i sonduje, czy na kawałku tym warto opierać dalszą promocję własnej twórczości. Dodając to, co działo się w Tarnowie, do opinii z innych miast, jakie pojawiły się w social mediach, zaryzykować można tezę, że „Fak” powinno zostać kolejnym singlem wokalistki.

Ale Mery Spolsky to nie tylko muzyka. To także artystyczna kreacja, która z pełną świadomością czerpie z różnych źródeł – tych szanowanych bardziej (brytyjska i berlińska scena klubowa), jak i mniej (czy tylko dla mnie utwór „Morze” trąci nieco disco-polo? Mam do niego ambiwalentny stosunek), popularnych w naszym kraju, ale także takich, które rozgłos dopiero zyskują, a jeśli już, to robią to w gronie młodzieży (koreański pop). Taki miks, typowy dla postmodernistycznego podejścia do sztuki, na żywo sprawdza się bardzo dobrze. Szczególnie, jeśli po koncercie uczestnik oczekuje czystej rozrywki na w miarę wysokim poziomie artystycznym. (MAK)

*** *** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera. Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Instagramie i Twitterze.

3 odpowiedzi na „Relacja: Miło było panią poznać. Mery Spolsky wystąpiła w Piwnicach TCK (02.02.2019 r., Tarnów)”

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

PRZECZYTAJ O POWODACH ZAMKNIĘCIA STRONY

ostatnio popularne