Krótka piłka #434: „Greek Fusion Orchestra Vol​.​1”, „LP1”, „Albo inaczej 2”

Składanka, odświeżony debiut legendy i archiwalne nagrania.

Kyriakos Sfetsas „Greek Fusion Orchestra Vol​.​1”
(2018; Teranga Beat)
Słyszałem wcześniej jakieś pojedyncze kompozycje, które bardzo przypadły mi do gustu, dlatego niezmiernie ucieszyłem się z faktu, że nagrania Kyriakosa Sfetsasa i jego projektu Greek Fusion Orchestra (założonego w latach siedemdziesiątych) doczekały się wydania fizycznego. Składanka oznaczona jedynką to tylko niewielka część prac, jakie udało się stworzyć pod szyldem GFO. W zasadzie trudno jest stwierdzić, co było kluczem do dokonania selekcji z myślą o tej części (przyjmijmy, że muzyczny poziom), ale całości słucha się niczym dobrze przemyślanego albumu koncepcyjnego. Brzmieniowo płyta odsyła nas do tradycyjnej greckiej muzyki przeobrażającej się w progresywny jazz i dźwięki inspirowane wpływami klasyki (Sfetsas pobierał nauki w tym kierunku, a członkowie jego orkiestry także reprezentowali ten nurt), rozwijającej się wówczas awangardy oraz elementami muzyki cygańskiej (Sfetsas jako nastolatek należał do cygańskich wędrownych trup).

Lady Pank i goście „LP1”
(2018; Agora)
Słuchając tej płyty człowiek uświadamia sobie, że debiutancki krążek Lady Pank to skarbnica muzycznych hitów. Przecież ten album w połowie wypełniony jest czymś, co zwykliśmy nazywać evergreenami! „Mniej niż zero”, „Kryzysowa narzeczona”, „Zamki na piasku”, „Moje Kilimandżaro”… Duży kaliber, z którym, aby się zmierzyć, trzeba mieć sporą odwagę, artystyczną pewność siebie i… jaja. Panasewicz i Borysewicz, propozycją wzięcia udziału w odświeżeniu krążka sprzed trzydziestu lat, postawili kilku swoich kolegów z branży na minie. Niestety, okazało się, że część z nich nie zna się na robocie sapera. Być może to wina tonacji (muzycy Lady Pank nie pozwolili na dużą ingerencję w formę piosenek), ale Rojek, Kowalska, Rogucki i Organek zupełnie nie sprawdzili się w roli wykonawców-odtwórców. Śpiewane przez nich piosenki są niczym karaoke – melodia się zgadza, człowiek się stara, ale i tak wychodzi przeciętnie. Przyzwoicie wypadła Nosowska, ale również wydaje mi się, że próba wtłoczenia jej maniery wokalnej w ladypankowe ramy nikomu nie wyszła na dobre. O sile tej „nowej” wersji płyty świadczą przede wszystkim numery, w których do głosu dochodzą Zalewski, Markowski i Maleńczuk. Szczególnie ten ostatni – wykonując „Tańcz głupia, tańcz” z lekką nonszalancją, jakby robił to udając brak zainteresowania wynikiem końcowym, przy tym będąc świadomym swojego luzu i nieomylności – wypada tutaj tak dobrze, że z czystym sumieniem mogę stwierdzić, iż wersja A.D. 2018 jest nawet lepsza od oryginału (co, biorąc pod uwagę formę, jaką Panasewicz dysponował trzy dekady temu, jest chyba komplementem największej wagi).

Różni wykonawcy „Albo inaczej 2”
(2018; Alkopoligamia)
Koncepcja niby ta sama, co przy części pierwszej, ale płyta już zupełnie inna. Przede wszystkim dlatego, że do wykonania hip-hopowych tekstów zaangażowani zostali młodsi przedstawiciele sceny. Jedynka była zaskakująco dobra, pokazała uniwersalizm rapowych szesnastek, które zaśpiewane przez ikony krajowej muzyki (m.in. Bem, Prońko, Wodecki), przeistoczyły się w lirykę niemal żywcem wyjętą z utworów jazzowych lub popowych. Tegoroczna składanka kontynuuje tamten pomysł, przy jednoczesnym założeniu, że teksty wykonywane są przez rówieśników raperów lub artystów, którzy słuchali (bądź wciąż słuchają) hip-hopu. Mrozu, Piotr Zioła, Monika Borzym, Justyna Święs, Rosalie. – kiedy śpiewają, czuć, że słowa utworów, po które sięgnęli, nie tylko do nich przemawiają i są dobrze zrozumiałe, ale przede wszystkim, jako przedstawiciele pokolenia wychowanego na Fiszu, Pezecie czy 2cztery7, doskonale czują zawarty w nich przekaz i utożsamiają się z nim. „Gdyby miało nie być jutra” wydaje się bardziej przejmujące od wywodu Kaplińskiego; „Czerwona sukienka” przyjmuje formę popowo-psychodelicznej relacji pełnej obaw i trosk; „Złe nawyki” są z kolei przebojowym, jazzującym utworem wykonywanym przez silną i niezależną kobietę, a „Mówią mi” – chociaż ubrane w rockowe brzmienie – wyraża te same prawdy, które w oryginale przekazywał Grammatik. (MAK)

*** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera.
Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Twitterze.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.