Programowe atrakcje minionego tygodnia festiwalu Był Sobie Blues przyniosły sporo dobrego.

Duet Swosza & Spałek w towarzystwie Wojtka Klicha

Tym razem odsłona letnich spotkań z bluesem w tarnowskim Amfiteatrze zaplanowana została inaczej niż w dwóch ostatnich tygodniach. O ile poprzednio muzycy występujący w ramach cyklu „Sam na sam…” pojawiali się również na dużej scenie w piątkowy wieczór, o tyle teraz duet Swosza & Spałek zagrał tylko raz, natomiast dzień później publiczności zaprezentowały się dwa zupełnie inne projekty. Szczerze: zabieg ten bardzo mi się spodobał. Słuchanie dwa razy tego samego (lub prawie tego samego) repertuaru w niemalże niezmienionej formie (no, może tylko, że w piątek zawsze jest głośniej, a zespół pojawia się w poszerzonym składzie), na dłuższą metę jest nużące. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wiele osób nie miało okazji uczestniczyć w czwartkowych odsłonach festiwalu, a tym samym dopiero dzień później słyszało dany zespół pierwszy raz, niemniej i tak jestem zdania, że swoiste powielanie pozycji w festiwalowym line-upie nie jest dobrym pomysłem.

Swosza & Spałek, czyli gwiazdy pierwszego z koncertów, jakie odbyły się w trzecim tygodniu festiwalu, do formuły kameralnego występu „Sam na sam…” dobrani zostali bardzo trafnie. Wybór okazał się nad wyraz udany nie tylko ze względu na muzyczną formę prezentowanych utworów, które często przybierały knajpiarskiego wyrazu i rozmowy w cztery oczy, ale także dobry kontakt z publiką. Nić porozumienia, mam wrażenie, pojawiła się niezwykle szybko, przez co uczestnicy koncertu bez większych oporów brali czynny udział w wydarzeniu, nie ograniczając się jedynie do siedzenia i oklasków po kolejnych piosenkach. Dźwięk kornetu, na którym grał Jarosław Spałek, dodawał występowi jazzowego zabarwienia, a chrypliwy głos Janusza Swoszyńskiego zabierał nas raz po raz do Nowego Orleanu, na uliczki i do klubów, gdzie szanuje się nie tylko Louisa Armstronga, ale także Buddy’ego Guya i B.B. Kigna.

W piątek, jak zawsze z większym rozmachem i przy większym udziale publiczności, pod kopułą Amfiteatru pojawiły się zespoły 40% Blueasa oraz Kajetan Drozd Trio. Pierwsza z wymienionych grup obchodzi w tym roku swoje dziesięciolecie. W trakcie dekady istnienia formacja z Żabna przeszła już niejedną (r)ewolucję personalną i, co ciekawe, z każdej z nich wyniosła coś pozytywnego, wprowadzając do swojej twórczości elementy i motywy, które z powodzeniem mogłyby być kontynuowane i utrwalane przez późniejsze składy. Jubileusz świętowali więc obecni i byli członkowie zespołu oraz zaproszeni goście, a ich pojawianie się na scenie wywoływało nie tylko uśmiechy i aplauz publiczności (która, nie oszukujmy się, w sporej mierze doskonale znała i kojarzyła repertuar i koleje losu zespołu), ale być może przywoływało również wspomnienia i pozytywne emocje łączące tarnowian z zespołem. Zaprezentowany set był swoistym the best of-em, zawierającym m.in. „Czy pamiętasz ich”, „Forest” „Napisz mi piosenkę” oraz utwory wykonane na koniec z gospodarzem imprezy – „Ruszam w drogę” oraz cover „Kiedy już będę dobrym człowiekiem” Chłopców z Placu Broni. Tarnowska publiczność już dawno nie śpiewała tak dużo razem z muzykami.

Koncert zespołu Kajetan Drozd Trio w tarnowskim Amfiteatrze

Danie główne, czyli występ tria Kajetana Drozda, bez zaskoczeń przyniosło moc bluesowych wrażeń. Gitarzysta, który w Tarnowie jest już dobrze kojarzoną postacią, a wszystko dzięki wcześniejszej wizycie na festiwalu oraz udziałowi w kultowych Zaduszkach Dżemowych, nie zawiódł. W towarzystwie Wojciecha Węglarczyka (perkusja) i Adama Chmury (gitara basowa), muzyk wykonał miks piosenek polsko- i anglojęzycznych zarówno własnego, jak i cudzego autorstwa („Riders On The Storm” Doorsów), dla których blues był jedynie punktem wyjścia. Pełne funkowego groove’u utwory przeplatały się z tanecznymi dźwiękami rockabilly i boogie oraz śpiewnymi fragmentami nawiązującymi do muzyki country. Na dokładkę sporo gitarowych solówek, które wybrzmiały także przy udziale Klicha, który, jak zwykle przy okazji spotkań z Drozdem, dał się ponieść chwili i grał jedne ze swoich najlepszych partii. Wspólna improwizacyjna zabawa na finał obu panów była ukoronowaniem piątkowego wieczoru w Amfiteatrze.

Za tydzień ostatnia odsłona trzynastej edycji festiwalu Był Sobie Blues. W czwartek odbędzie się Jam Session z Mistrzem, czyli koncert Jerzego Styczyńskiego z zespołu Dżem. Początek o godzinie 19:00, wstęp wolny. (MAK)

*** *** *** ***

Bądź na bieżąco z publikacjami na blogu AxunArts. Zapisz się już dzisiaj do newslettera.
Polub blog na Facebooku oraz obserwuj autora na Twitterze.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

PRZECZYTAJ O POWODACH ZAMKNIĘCIA STRONY

ostatnio popularne