14 lutego miała miejsce premiera płyty „Nawyki/Kolizje” zespołu Milcz Serce. Materiał wydany z logo Wytwórni Krajowej to drugi krążek w dorobku tria z Mysłowic.

Zespół Milcz Serce (foto: materiały prasowe)
Idzie wiosna, dookoła słychać tylko: miłość, miłość, miłość. Trio – o jakże wymownej w tej sytuacji nazwie – Milcz Serce swoją płytą zdaje się zadawać pytanie: „Tylko po co ta miłość?” Fani Schopenhauera odpowiedzieliby: „Aby cierpieć”. A co na to sam zespół?
„Nawyki/Kolizje” ukazały się przewrotnie w Walentynki. Przewrotnie, ponieważ piosenki Milcz Serce nie traktują o miłości pozytywnej. Tutaj jest rozpacz, płacz, picie i szukanie pociechy po rozstaniu. Nie ma radości i tańca. Takich typowych utworów „do radia” doliczyłem się – aż! – dwóch („Sól” i „Kawiarenki”) – reszta materiału potencjalnego słuchacza radia Zet odstraszy tekstem i muzyką. Nie oszukujmy się – dwa akordy dla tego typu ludzi to już niezły misz-masz, więc co powiedzieliby na kawałki zawierające saksofony, akordeon, bandżo i mandolinę, nie wspominając już o klasycznych gitarach, perkusji i klawiszach? Totalny mindfuck!
Milcz Serce na swojej drugiej płycie oddaje nam sporo dobrej muzyki. Nazwiesz to atlernatywnym popem – OK. Powiesz alternatywny rock – OK. Będziesz twierdził, że to pop-rock – również OK. Do jakiejkolwiek szufladki byśmy tego nie wrzucili, ta płyta i tak się obroni – przede wszystkim liryką typu: „Kręci się w tym mieście ziemia w odwrotną stronę/ powtarzam ci: nic nie umiera tak pięknie jak człowiek”. W tym miejscu dodatkowy plus za sięgnięcie po tekst Wojaczka („Sól”) i inspirowanie się jednym z wierszy Podsiadły („22.22”).
Czy ta płyta ma zatem jakiś minusu? Ma, jeden podstawowy. Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi – brak na niej utworu, który ją promował („Luty”). (Mateusz „Axun” Kołodziej)
![]()
Milcz Serce „Nawyki/Kolizje” |
![]() |