Heavy metalowe grupy bardzo rzadko goszczą u mnie „na głośnikach”. Tak jakoś jednak ostatnio się porobiło, że nowa płyta formacji Grimlord wpadła w moje łapska. Szkoda więc nie wykorzystać okazji do napisania kilku słów na jej temat, prawda? Zaprasza do lektury.

Album to album. Niby mówi się, żeby nie oceniać płyty po okładce, jednak prawda jest taka, że sięgając po jakikolwiek krążek, pierwsze wrażenie robi na nas właśnie cover. Później otwieramy pudełko i zwracamy uwagę na poligrafię. Wszystko to ma jakieś tam znaczenie, z czego tak naprawdę nie zdajemy sobie zawsze do końca sprawy. Biorąc do ręki nowy materiał polskiej grupy moją uwagę zwrócił element znajdujący się w prawym dolnym rogu okładki, którym jest ostrzeżenie dla osób wrażliwych. Płyta rekomendowana dla przedziału wiekowego „15+”. Wywołało to u mnie ironiczny uśmiech na twarzy oraz doprowadziło do równie ironicznego stwierdzenia, iż mam ponad 20, więc bez żadnych konsekwencji mogę zacząć słuchać. Teoretycznie po odsłuchu moczyć się w nocy już nie powinienem.

Grimlord – Dolce Vita Sath-an as” (okładka)

Wrzuciłem płytkę grupy Grimlord do odtwarzacza i tak naprawdę nie wiedziałem czego mogę się spodziewać (poza tym, że jest ona przeznaczona dla „dojrzałej młodzieży”). Otwierające album „Dolce Vita Sath-an as” takty, oparte na syntezatorze, przyniosły mi na myśl brzmienia z pogranicza r’n’b i „czarnego” popu. Po kilku sekundach dostałem jednak obuchem w łeb, z tym że w rolę przysłowiowego narzędzia wcieliły się mocne gitary i bębny, a później także i wokal. Wszystko było jasne – metale są w mieście!

To, co inni uznają za największy mankament tej płyty – jej instrumentalny wydźwięk – dla mnie jest akurat plusem. Nie przepadałem nigdy za „drzącymi ryj” wokalistami, których tak naprawdę jedynym celem jest przebicie się przez głośniejsze gitarowe riffy. Grimlord wybrnął z tego według mnie bardzo przyzwoicie i postanowił oddać więcej pola muzyce. To jest właśnie siła tej płyty – jej duża muzyczność. Wokalista rzecz jasna także ma tutaj coś do „zaśpiewania”. Barth La Picard pojawia się w kilku z dziewięciu utworów i… powiedzmy sobie szczerze – taka ilość jest zupełnie wystarczająca.

„Dolce Vita Sath-an as” to płyta różnorodna. Oprócz mocnych, typowo metalowych momentów (przykładowo utwór tytułowy oraz „When the Heads Are Going Down”), obcując z muzyką wrocławskiej grupy jesteśmy zabierani także w zupełnie inny – wręcz baśniowy – wymiar muzyki. Tu mam na myśli takie utwory jak „Ground Zero” (który akurat jest poświęcony tragedii i zamachowi na World Trade Center) oraz „Ancient Land Of Ys” (ciekawe połączenie typowych mocnych brzmień z syntezatorami). Do tego dodać należy jeszcze zamykający materiał, dość długi (co w pewnym momencie staje się jego dużym minusem) utwór „Lamentation Sword”.

Dziewięciotrakowy materiał Grimlord to całkiem solidna produkcja, której największą siłą jest jej instrumentalny wydźwięk. Oczywiście podobać każdemu się nie musi, jednak poznać naprawdę warto.

Jedna odpowiedź do „Grimlord – Dolce Vita Sath-an as”

  1. To jest naprawde dobra płyta!

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

PRZECZYTAJ O POWODACH ZAMKNIĘCIA STRONY

ostatnio popularne