Podobne przedsięwzięcie planowałem już w tamtym roku. Niestety – nie udało się. Czy to z lenistwa, czy braku czasu … nieważne. W tym roku postanowiłem sobie, że takowa lista 100 Najważniejszych Płyt Roku powstanie. I powstała! Zapraszam do zapoznania się z 100 albumami, które z jakiś względów są ważne dla minionego roku w świecie muzycznym.

Na wstępnie chciałbym zaznaczyć, iż kolejność na liście jest przypadkowa. Nie ma tu płyt ważniejszych i mniej ważnych. Każda z nich z jakiś względów liczyła się w środowisku muzycznym. A czy było to związane z niespotykaną kolaboracją artystów, wysoka liczbą sprzedanych egzemplarzy czy po prostu – wysokim lub niskim poziomem – tego dowiecie się już za chwilę.

Część płyt jest Wam zapewne dobrze znana. Piosenki wchodzące w ich skład, słyszeliście pewnie nie raz w rozgłośniach radiowych, a klipy do nich nagrane – w telewizyjnych stacjach muzycznych. Na poniższej liście znajdziecie też krążki artystów i zespołów mnie znanych lub zupełnie dla Was nowych. Nie przejmujcie się jednak! Po prostu sprawdźcie ich dokonania jeśli je polecam. Zapraszam do lektury!


* * * * *


01. Metro – Hands in Motion
Zaczynam od płyty polskiego producenta, bo jestem jego wielkim fanem. Metro jak Metro – dał mistrzowskie podkłady, ale to goście załadowali ten krążek prawdziwymi emocjami. Na płycie znalazły się utwory z udziałem amerykańskich artystów: Wildchild’a i DJ Romes’a (z grupy Lootpack), Abstract Rude, ekipa Athletic Mic League i brytyjska skład Skill Mega (znany ze współpracy z Ostrym). Do tego wszystkiego jeszcze solowy utwór Fisza, który bardzo rzadko udziela się poza swoimi własnymi projektami. I weź tu człowieku nie kup takiego rarytasu.

* * * * *

02. Waglewski, Fisz, Emade – Męska Muzyka
Wreszcie – tak najkrócej można podsumować fakt, iż Waglewscy nagrali wspólną płytę. Ojciec – Wojciech, lider grupy Voo Voo i synowie – Bartek (Fisz), raper i Piotrek (Emade), producent muzyczny. Wszyscy znani na polskim rynku, z wyrobioną marką – to właśnie spowodowało, że bez skrupułów mogli razem wejść do studia. Czytaj recenzję na AxunArts.pl

* * * * *

03. Renton – Take Off
Debiutancki longplay jednej z najlepiej zapowiadających się grup polskiej sceny alternatywnej. „Take Off” to żywiołowa mieszanka college rocka, post punka i indie popu, którą znajdziey na trzynastu utworach, wchodzących w skład płyty. Muzycy nie przynudzają, bawią słuchaczy muzycznymi klimatami i konwencjami, nie odchodząc przy tym od muzycznych korzeni, jakimi dla tego materiału są ‚popowe piosenki’ spod znaku The Beatles.

* * * * *

04. The Damrockers – The Damrockers
Standardy kaszubskie w punk rockowych wersjach oraz standardy punk rockowe w wersjach kaszubskich – to zawartość debiutanckiej płyty grupy The Damrockers pochodzącej oczywiście z Kaszub. Poza autorskimi numerami na płycie znajdziemy nowe wersje „Baro Cebie Lubia” z repertuaru 999 oraz kaszubskie pieśni ludowe takie jak np. „Jem jo Rebok” i „Koza”. Za ciekawostkę można uznać to, iż wszystkie piosenki zostały nagrane w języku kaszubskim. Płyta niezwykła, chociaż troszkę niezauważona przez rodzimych słuchaczy i krytyków. A szkoda. Może po lekturze tego tekstu ktoś po nią sięgnie?

* * * * *

05. Pinnawela – Soulahili
Po rozpadzie grupy SiStars, muzycy ją tworzący poszli swoimi drogami. Solowy projekt Pauliny Przybysz to materiał o wyjątkowo relaksującej i rozluźniającej aurze, odzwierciedlający jej fascynację soulem. Album został w całości napisany, skomponowany, wyprodukowany i wydany przez Paulinę (we współpracy z wytwórnią Penguin Records). Krążek w całości anglojęzyczny, co miało pomóc wokalistce ‚zawojować’ zachodni rynek. W Polce album chyba niedoceniony. Ale jako naród musimy dorosnąć do tego, że dobrą muzykę nie robią tylko zespoły K.O.M.B.I. i Bajm.

* * * * *

06. Natu + Envee – Maupka comes home
Druga z sióstr tworzących kiedyś SiStars, Natalia Przybysz, po rozpadzie grupy nagrała płytę z producentem Enveem. Krążek tak jak w przypadku „Soulahili” mocno wykracza poza polskie standardy muzyki rozrywkowej. Wiadomo, że do ideałów utrzymanych w tych klimatach jak materiały Eryki Badu czy Lauryn Hill, dużo mu brakuje, niemniej jednak „Maupka comes home” to projekt, który przekracza pewne granice, których polscy artyści nie będą mogli dostrzec jeszcze przez kilka lat.

* * * * *

07. The Mannish Boys – Lowdown Fellin’
Na muzyków z The Mannish Boys jeszcze nigdy się nie zawiodłem. Sięgając po ich płyty zawsze mogłem być spokojny o poziom artystyczny tego, co się na nich znajdzie. Tak samo było i tym razem. Perfekcyjne i przemyślane utwory, przynoszące na myśl bluesa z lat 50. i 60. ubiegłego stulecia. Do tego tak słyszalna (i nawet odczuwalna ‚przez głośnik’) żarliwość w wykonywaniu muzyki. Dla fanów klasycznego bluesa i nie tylko. Majstersztyk.

* * * * *

08. The Mars Volta – The Bedlam In Goliath
„The Bedlam In Goliath” to najprościej mówiąc kontynuacja poprzednich dokonań formacji. Nic, co mogło by nas rzucić na kolana swoją innowacyjnością, jednak materiał został podany na tak wysokim poziomie, że nie sposób nie docenić pasji, która zdaje się pchać muzyków do ciągłego trzymania się ‚swoich’ klimatów.

* * * * *

09. Lao Che – Gospel
Następca „Powstania Warszawskiego” przynosi wyjątkowy pod względem muzycznym, produkcyjnym i tekstowym materiał, którym składa dość przewrotny i groteskowy hołd idei muzykowania. Lao Che, zainspirowani muzyką cyrkową i starymi, kultowymi polskimi kreskówkami, stworzyli dzieło, z którego aż wibruje radością płynącą z posługiwania się rytmem i dźwiękiem, i nadali mu tytuł „Gospel”, jako że dość karykaturalnie traktuje on o nieco ułomnej kondycji współczesnego człowieka („Spiętego”) i otaczającej go rzeczywistości. – Tak streścili tę płytę na stronach interia.pl. Sam nie zrobiłbym tego lepiej.

* * * * *

10. O.S.T.R. – Ja tu tylko sprzątam
Można zarzucać Ostremu, że robi czwartą identyczną płytę, że nie rozwija się muzycznie (kolejny raz jazzowe sample), że nie poszerza horyzontów. Ale wiecie co – gówno prawda! O.S.T.R. może i zatrzymał się w jakimś tam punkcie kariery i teraz odcina kupony, wydając kolejne kopie swoich najlepszych krążków. Jednak miejsce w jakim stoi to muzyczny szczyt jeśli chodzi o polską rap scenę i jeszcze długo żaden polski MC nawet nie zbliży się do jego poziomu. Ostry to po prostu mistrz, a ta płyta miażdży. Pełna recenzja.

* * * * *

11. Duffy – Rockferry
Walijka powaliła wszystkich na kolana. Płyta zatytułowana „Rockferry” to jeden z najlepiej sprzedających się albumów w ostatnim roku. Single z niej pochodzące podbijały listy przebojów na całym świecie, a teledyski miały najlepszą rotację w wielu stacjach muzycznych. Ale czemu się tu dziwić, skoro mamy do czynienia z taki wielkim talentem, że aż strach pomyśleć, co będzie kiedy się naprawdę rozwinie …

* * * * *

12. The Raveonettes – Sometimes They Drop By
Kto by pomyślał, że elektronizacja muzyki dotknie tak staroświecki (brzmieniowo) i konserwatywny zespół jakim jest duński duet The Raveonettes. Oczywiście muzycy wcześniej nie stronili od podstawowego zestawu grajków imitujących brzmienie różnych instrumentów i uplastyczniających kompozycje, ale na nowym wydawnictwie posunęli się spory krok do przodu w tej dziedzinie. Chcesz wiedzieć jak im to wyszło? Sprawdź pełną recenzję na stronie.

* * * * *

13. Nick Cave & The Bad Seeds – Dig, Lazarus, Dig!
To już czternasty studyjny album charyzmatycznego frontmana i jego starych, nielitościwych kompanów. Krążek zainspirowany został nurtującą Nick’a Cave’a od najmłodszych lat biblijną historią Łazarza powstałego z grobu, osobą Harry’ego Houdiniego – genialnego iluzjonisty i demaskatora spirytystów oraz niepowtarzalnym klimatem Nowego Jorku lat 70. Album bardzo dobry, nominowany do kilku nagród muzycznych (m.in. Q Awards w kategorii na najlepszą płytę).

* * * * *

14. Erykah Badu – New Amerykah: Part One (4th World War)
Królowa neo-soulu powróciła z nowym materiałem i jak można się było tego spodziewać, zachwyciła wszystkich. „New Amerykah…” to rozwinięcie drogi, którą artystka obrała na „Worldwide Underground”. Zabawa dźwiękami, tworzenie nowych jakości z równoczesnym uwzględnieniem i szacunkiem dla tego, co już w muzyce było wcześniej. Jak zawsze genialne teksty – tym razem bardziej zaangażowane politycznie. Badu robi swoje od lat i już dziś zapowiada, że nie ma zamiaru przestać. I bardzo dobrze, skoro nagrywa takie płyty.

* * * * *

15. Testor – Nest Stop Insanity
Testor jako kolejny polski muzyczny reprezentant pokazał, że do Europy (a nawet świata), znowu aż tak nam niedaleko. Kiedyś zespół SiStars potrafił zrobić na krajowym gruncie album o mocno soulowych korzeniach, raperzy z 2cztery7 nagrywają w Polsce kalifornijski g-funk, a Testor odwalił kawał dobrej roboty, serwując nam trash metal na najwyższym poziomie. Czytaj pełną recenzję tej płyty.

* * * * *

16. Madonna – Hard Candy
Madonna by utrzymać się na rynku muzycznym, zawsze umiała się dostosować. Raz potrafiła być ostrą rockową piosenkarką, innym razem słodką pop gwiazdeczką. Album „Hard Candy” to mieszanka popu, disco oraz dance, a wszystko w lepkim i słodkim (aż do wyrzygania) muzycznym opakowaniu. Jedna z tych płyt, o których dużo się mówi i pisze, a które nie wnoszą tak naprawdę nic nowego do muzyki. Jednak po przesłuchaniu zawsze wracasz do niej jeszcze raj. I to jest chyba tajemnica Królowej Popu. Z krążka pochodzi utwór „Give It 2 Me”, który na łamach AxunArts.pl wybraliście Hitem Lata 2008.

* * * * *

17. Maryla Rodowicz – Jest cudnie
Maryla Rodowicz należy do tej grupy polskich przedstawicieli polskiej sceny muzycznej, których nie ruszy nawet koniec świata. Krawczyk, K.O.M.B.I., Bajm, Rodowicz i Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy – oni przetrwają o jeden dzień dłużej. Różnica jest jednak taka, że wokalistka mająca na swoim koncie taki hit jak „Małgośka”, trzyma pewien artystyczny poziom – zupełnie tak samo jak WOŚP, która zbiera co roku coraz więcej pieniędzy. Pełna recenzja płyty „Jest cudnie” w tym miejscu.

* * * * *

18. Coma – Hipertrofia
Dwupłytowy album Comy to jedno z wydarzeń muzycznych minionego roku jeśli chodzi o polski rynek. Jednym się podoba, a innym przeszkadza to, że grupa osiągnęła sukces i stała się popularna dzięki tej płycie. Czy to słaby powód, by umieścić ten album na tej liście?

* * * * *

19. Everlast – Love, War and Ghost of Whitey Ford
Everlast zwykle jest raperem. Od czasu do czasu bierze jednak do ręki gitarę i wciela się w bluesman’a. Teraz, po czterech latach, powraca z nowym nierapowym albumem zatytułowanym „Love, War and Ghost of Whitey Ford”. W tym roku nagrał swoją najlepszą solową płytę, której recenzję możecie przeczytać tutaj.

* * * * *

20. Pat Metheny w/Christian McBride & Antonio Sanchez – Tokyo Day Trip: Live EP
„Tokyo Day Trip” to pięciu utworów, nagranych na żywo w Tokio. Na scenie obok Metheny’ego wystąpili basista Christian McBride i perkusista Antonio Sanchez. Materiał z epki został nagrany pod koniec 2004 roku, a więc zanim panowie udali się do studia, by pracować nad niedawno wydanym albumem. Produkcją krążka zajął się długoletni współpracownik Metheny’ego – Steve Rodby. „Tokyo Day Trip” to kolejny dowód muzycznego kunsztu tego znakomitego tria oraz niepodważalny fakt, iż Metheny to obecnie jeden z najlepszych muzyków na świecie. A forma nagrań ‚live’ sprawia, że możemy się poczuć jak na jego koncercie.

* * * * *

21. Martina Topley Bird – The Blue God
Obfitość talentów wokalnych na Wyspach Brytyjskich sprawiała od zawsze, że aby przebić się do czołówki trzeb było albo być skandalistą (Lilly Allen), homoseksualistą (Elton John), pijakiem (Mick Jagger) lub strasznie dużo pracować. Takim pracusiem była właśnie Martina, której kariera mimo, iż trwa od kilku lat, teraz osiąga zenit. A wszystko za sprawą Danger Mouse’a – fenomenalnego producenta, który odpowiada na warstwę muzyczną płyty „The Blue Gud”.

* * * * *

22. Czesław Śpiewa – Debiut
Czesław Mozil wyśpiewał sobie bardzo dobry debiut. Polskę w ostatnim roku wzdłuż i wszerz ogarnęła ‚czesławomnia’. Prawie wszyscy oszaleli na punkcie grającego na akordeonie faceta, którego znajomość języka polskiego można określić jako średnią (nic dziwnego, muzyk od najmłodszych lat mieszka w Danii). Muzycznie jest to projekt, który można – z trudem – zakwalifikować do muzycznego kabaretu, miejskiego folku, tanga z odrobiną alternatywy. Zresztą gatunki nie są tu ważne, liczy się muzyka.

* * * * *

23. Tede – Ścieżka Dźwiękowa
Piąty już studyjny album warszawskiego rapera to na pewno gratka nie tylko dla jego fanów, ale także dla osób zainteresowanych polską sceną hiphopową. Wszystko za sprawą specjalnej formy w jakiej „Ścieżka Dźwiękowa” została wydana. Oprócz płyty z nagraniami audio, dostajemy w zestawie DVD z materiałem video, na którym możemy zobaczyć w jaki sposób krążek był nagrywany. Pełna recenzja płyty tutaj.

* * * * *

24. Dorota Jarema – Soni
Trzeba być mega kozakiem, żeby na warsztat muzyczny brać utwory z repertuaru Chaki Khan, Dionne Warwick czy Bany’ego Manalowa. Dorota Jarema takim kozakiem jest! Album to prawdziwa perełka na naszym rynku. Wszystko za sprawą zdolności wokalnych piosenkarki. Płyta to jedenaście anglojęzycznych piosenek z lat 60., 70. i początku 80. ubiegłego stulecia. Kandydat do płyty roku.

* * * * *

25. Ania Dąbrowska – W spodniach czy w sukience?
Ania Dąbrowska nagrała płytę czysto popową – bez płaczu, lamentu, wzruszeń czy wielkich emocjo. Typowe piosenki do posłuchania podczas obiadu, spotkania na kawie, na przystanku autobusowym i w kolejce do kasy. „W spodniach czy w sukience?” to wpadające w ucho melodie, łatwe do zapamiętania refreny. Materiał nie zaskakuje, ale i nie nudzi się od razu. Typowa muzyka pop tylko, że na wysokim poziomie – co w Polsce rzadko się zdarza.

* * * * *

26. V/A – Wyspiański wyzwala
Jako student trzeciego roku filologii polskiej mogę śmiało stwierdzić, że Stanisław Wyspiański wyzwala wiele emocji – od tych dobrych począwszy, a skończywszy na tych negatywnych. Dla mnie to jeden z najlepszych poetów i dramatopisarzy (ach ta „Warszawianka”…) w historii polskiej literatury, do tego malarz i grafik. Jego wielkość wreszcie doceniono w 2007 roku, który to ogłoszono Rokiem Wyspiańskiego. Z tej okazji w Krakowie zebrała się grupa artystów i najpierw zagrała koncert, a później, widząc, że projekt ma sens, nagrała płytę. Wśród nich znaleźli się m.in.: Novika, Pustki, Stanisław Soyka i Kanał Audytywny.

* * * * *

27. Nickelback – Dark Horse
Nigdy nie interesowałem się twórczością Kanadyjczyków z grupy Nickelback. Wcześniejsze pięć krążków, z których w całości słyszałem tak naprawdę tylko jeden („Silver Side Up” z 2001 roku), przemijało dla mnie bez echa. Po „Dark Horse” sięgnąłem jedynie dlatego, że na jednym z polskich portali internetowych możliwy był jego darmowy odsłuch. I zatkało mnie! Ta płyta była dla mnie czarnym koniem tego roku. Sprawdź całą recenzję.

* * * * *

28. Divine Brown – The Love Chronicles
Możecie (ale nie musicie) pamiętać Divine Brown i jej piosenkę „Old Skool Love” z jej debiutanckiej płyty. Powinniście za to wiedzieć, że piosenkarka powraca po przerwie ze swoim drugim albumem „The Love Chronicles”, który zawiera popularny za oceanem singiel „Lay It On The Line”. Cała recenzja płyty tutaj.

* * * * *

29. Take That – Circus
Piąta studyjna płyta popularnego, brytyjskiego boysbandu stała się wielkim hitem końca tego roku. Do końca grudnia sprzedano ponad milion egzemplarzy, a „Circus” stał się najszybciej sprzedającym się krążkiem w tym tysiącleciu (o czy informowałem tutaj).

* * * * *

30. Kimya Dawson – Alphabutt
Jak pokazać, że muzyka to dalej zabawa, a nie tylko pogoń za pieniędzmi? Zaprosić do współpracy swoją dwuletnią córkę i dzieci przyjaciół, które rozpoczynają swoją przygodę z instrumentami takimi jak perkusja i gitara. Tak postąpiła właśnie Kimya Dawson. Z tej niezwykłej kolaboracji powstała najsympatyczniejsza płyta ostatnich dwunastu miesięcy. Muzycznie to połączenie folkowych brzmień z piosenkami dla dzieci sprawdza się bardzo dobrze. Polecam „Alphabutt” wszystkim członkom rodziny bez względu na wiek.

* * * * *

31. Ad.R. – Short Dance Songs
Ta epka to prawdziwa gratka dla fanów starych czasów jeśli chodzi o elektroniczne dźwięki. Jeśli ten chłopak z Gorzowa Wlkp. nie zrobi kariery – i to światowej – przestaje wierzyć w ludzi. Takie talenty zdarzają się naprawdę rzadko. Pełna recenzja materiału tutaj.

* * * * *

32. The Dodos – Visiter
Pod nazwą The Dodos kryje się pochodzący z San Francisco psych-folkowy duet, który tworzą Meric Long i Logan Kroeber. Muzyka tworzona przez obu panów to połączenie bluesowych, akustycznych partii gitar i punkowo-metalowego brzmienia. „Visiter” to ich druga płyta w dorobku. Materiał wydany był w dwóch formach: CD oraz CD+DVD z zapisem występu live.

* * * * *

33. Tricky – Knowle West Boy
Brytyjska legenda trip hopowej sceny powraca w sposób najdoskonalszy z możliwych! I nie ma tu ani grama przesady. Tricky na nowym krążku wraca do korzeni, szukając jednocześnie inspiracji w wielkomiejskim chaosie. W niezwykłym sposób miesza echa post-punka, reggae, hip hopu i czystego popu. Lirycznie jak zwykle przepięknie i głęboko. Pozycja obowiązkowa, więc i na liście 100 Najważniejszych Płyt 2008 Roku nie mogło jej zabraknąć.

* * * * *

34. Pace Won & Mr. Green – The Only Color That Matters Is Green
Słuchając takich płyt jak „The Only Color That Matters Is Green” wiem, że Nas nie miał racji obwieszczająć, że hip hop umarł. Przy kawałkach takich jak „Children Sing” i „Four Quarters” wraca mi wiara w to, że rap może być jeszcze robiony na wysokim poziomie. Pace Won to po prostu mistrzunio, a Mr. Green sieka takie beaty, że aż żal nie słuchać.

* * * * *

35. Patti Smith & Kevin Shields – The Coral Sea (live)
„The Coral Sea” to zapis dwóch przejmujących występów (z 22 czerwca 2005 i 12 września 2006 roku), które są pośmiertnym hołdem złożonym przez Patti Smith, jej przyjacielowi i fotografowi Robert’owi Mapplethorpe’owi. Akompaniamentem do poezji Smith jest gra na gitarze Kevin’a Shields’a (lidera My Bloody Valentine). Magiczna płyta. Polecam.

* * * * *

36. Metallica – Death Magnetic
Zespół legenda jakim jest bez dwóch zdań Metallica, powraca dziś po pięciu latach z płytą zatytułowaną „Death Magnetic”. Sprawdźmy więc, co James Hetfield i jego koledzy przygotowali dla swoich fanów. Czytaj dalej recenzję płyty.

* * * * *

37. Roots Manuva – Slime and Reason
„Slime and Reason” to czwarty studyjny album brytyjskiego rapera o ksywce Roots Manuva. Tym razem Anglik pomieszał szeroko rozumiany hip-hop z elementami ragga i elektro-funk. Wydawnictwo promują single „Buff Nuff” i „Again and Again” – najlepsze moim zdaniem numery na płycie. Niby tylko dwa lata minęły od ostatniej płyty Manuvy, a ja się stęskniłem i tak. Polecam Wam gorąco.

* * * * *

38. Aleksandra Kwaśniewska – Island Girl
Na wstępie – to nie jest ta Ola Kwaśniewska. Autorka „Island Girl” to piosenkarka pochodząca z Polski, ale od kilku już lat mieszkająca poza granicami naszego kraju. I to od razu słychać. Nie ma typowej dla rodzimych twórców maniery uważania się od razu za kogoś wielkiego. Jest za to porządnie nagrana płyta w magicznych klimatach, bez słabych momentów. I takiej muzyki chce się słuchać. Płyta umieszczona na tej liście bez cienia wątpliwości.

* * * * *

39. Sigur Rós – Með suð í eyrum við spilum endalaust
Pisać na temat grupy Sigur Rós jest ciężko. Dlaczego? Bo nawet najdoskonalsze opisy i recenzje ich płyt, nie są w stanie przybliżyć fenomenu Islandczyków. Z najnowszą płytą jest dokładnie tak samo. Muzyka z jaką mamy do czenienia jest niepowtarzalna, niespotykana nigdzie wcześniej. Obok tej płyty nie można przejść obojętnie.

* * * * *

40. Beyonce – I Am… Sasha Fierce
Trzeci studyjny album Beyonce – jednej z najpopularniejszych obecnie wokalistek na świecie. Materiał składa się z dwóch płyt CD – na pierwszej znajdziemy utwory spokojniejsze, bardziej osobiste. Drugi to zbiór kawałków tanecznych, czasami wręcz do złudzenia przypominających dokonania Destiny’s Child, rodzimej grupy wokalistki. Do tego Beyonce jest autorką największego hitu tego roku „If I Were A Boy”.

* * * * *

41. The Cure – 4:13 Dream
Wielu w grupę The Cure już zwątpiło – nie słusznie. Rob Smith wraz z kolegami powraca i to w dobrej formie. Zgodnie z modą na powroty do starych brzmień, także The Cure sięgają do swoich najlepszych momentów. I tak mamy klimatyczne lata 80. w „Underneath the Stars” i „The Only One”, melodyjne „Hungry Ghost” i mroczne „The Scream”. Najkrócej – autorzy wielu hitów sprzed kilkunastu lat wreszcie na poziomie i jak na legende przystało.

* * * * *

42. Oasis – Dig Out Your Soul
„Dig Out Your Soul” to siódmy w karierze studyjny album Oasis. Krążek ponownie wyprodukowany został przez Dave’a Sardy’ego, który odpowiedzialny jest za brzmienie świetnie przyjętej płyty „Don’t Believe The Truth”. Pierwszy singiel „The Shock Of The Lightning” to Oasis w szczytowej formie – charakterystyczna dla Noel’a Gallagher’a wciągająca melodia i niedopomylenia z nikim innym na świecie wokal Liam’a. Album ukazał się w wersji CD oraz CD+DVD (około 45 minutowy materiał z pracy nad płytą, klip i making of klipu „The Shock of Lightning”).

* * * * *

43. The Verve – Forth
„Forth” to pierwszy po kilkunastoletniej przerwie album brytyjskiej grupy The Verve. Według zapowiedzi, nowy krążek kwartetu ma przypominać jego wczesne dokonania, czyli albumy „A Storm In Heaven” i „A Northern Soul”. W tekstach Richard Ashcroft przyjął na siebie znaną mu rolę poszukiwacza prawd, zadając trudne pytania o życiu i wszechświecie, jednak z nieco większym zapałem niż wcześniej.

* * * * *

44. Ayo – Gravity At Last
Nie ukrwam, że czekałem na ten album od dawna – w zasadzie od momentu, kiedy zakończyłem pierwszy odsłuch debiutu Ayo, zatytułowany „Joyful”. Już wtedy myślałem o kolejnej płycie, na której będę miał okazję usłyszeć głos czarnoskórej wokalistki. Wreszcie się udało. Czytaj recenzję płyty i dowiedź się, dlaczego jest aż tak warta uwagi.

* * * * *

45. Maciej Maleńczuk – Psychodancing
Kolejna odsłona Maćka Maleńczuka. Tym razem lider grupy Homo Twist sięgnął po klasyki polskiej piosenki (m.in. Wojciech Młynarski, Krzysztof Klenczon, Czesław Niemen), które podał w nowych aranżacjach, nawiązujących do klimatów dancingu. Na płycie znalazły się także autorskie numery Maleńczuka („Barman” – do którego powstał teledysk oraz znane już z płyty z Waglewskim „Kaczory”).

* * * * *

46. AC/DC – Black Ice
Długo oczekiwany album studyjny AC/DC. Zawiera 15 nowych kompozycji. Pierwszym singlem promującym płytę był utwór „Rock ‘N’ Roll Train”. Według zapowiedzi wydawcy, „Black Ice” to stare, dobre AC/DC. Według mnie to jedno z kilku największych nieporozumień ostatniego roku. Równie dobrze mogłem tutaj dać tegoroczną płytę Guns N’ Roses – taka sama (jak nie jeszcze większa) klapa.

* * * * *

47. Voo Voo – Samo Voo Voo
Wielki powrót do korzeń, czyli album nagrany w podstawowym składzie zespołu (Wojciech Waglewski, Mateusz Pospieszalski, Karim Martusewicz i Piotr Żyżelewicz). Na płycie znajdziemy 13 premierowych piosenek. Pierwszym singlem promującym materiał jest utwór „Leszek mi mówił”. Tytuł nawiązuje do postaci Lecha Janerki, który zresztą często stylistycznie kojarzony jest z Voo Voo. Jedna z pozycji obowiązkowych.

* * * * *

48. Paul Bryan – Listen Of
Płyta wyjątkowa z jednego względu – po 35 latach nieistnienia na światowym rynku muzyczny, wreszcie wydostała się spoza Brazylii, gdzie była dotąd dostepna. Dostrzegli ją tam ludzie z niemieckiej wytwórni Sonar Kolletkiv. I trzeba im pogratulować i podziękować, bo przez te wszystkie lata żyliśmy w nieświadomości tak pięknego materiału, mieszającego w sobie brazylijski folk, pop i soul.

* * * * *

49. Coldplay – Viva La Vida Death and All His Friends
Muzycy z grupy Coldply zaryzykowali i poeksperymentowali sobie. Nie spodobało się to wszystkim w branży muzycznej, ale trudno. Taka już rola artysty – raz noszą cię na rękach, innym razem mieszają z błotem. W przypadku „Viva La Vida…” skrajnych emocji było bardzo wiele. Spowodowały one, że płyta okazała się najlepiej sprzedającym się materiałem A.D. 2008 (prawie 6 milionów sztuk!) – i to chyba najlepszy powód, by umieścić ten krążek na liście 100 Najważniejszych.

* * * * *

50. Usher – Here I Stand
I jesteśmy dokładnie w połowie naszej listy. Jeśli ktoś dotrwał do tego momentu – duży szacunek z mojej strony. Kto wie, może tak samo duży jakim dażę Usher’a za ten album? „Here I Stand” to kawał dobrej roboty. Cieszę się, że piosenkarz nie powtórzył błędu z poprzedniego krążka i nie umieścił na nim tylko jednego hitu jakim było „Yeah!”. Ten materiał jest równiejszy, bardziej klimatyczny i po prostu lepszy. Polecam.

* * * * *

51. V/A – African Scream Contest: Raw & Psychedelic Afro Sounds from Benin & Togo 70s
To jedna z tych płyt, o których nie słyszało 90% ludzkości. A szkoda, bo to zbiór czternastu muzycznych perełek, utrzymanych w klimatach afrofunku. Krążek wpadł mi wręce dopiero przed świętami, dlatego nie wspominałem o nim wcześniej. Teraz nadrabiam.

* * * * *

52. Sam Sparro – Sam Sparro
Kim jest Sam Sparro? Świetnym piosenkarzem o soulowym głosie, popowym luzie z niesamowitą umiejętnością balansowania na granicy kiczu i dobrego smaku. Pochodzi z Wielkiej Brytanii i nagrał jedną z lepszych płyt minionego roku. Krążek utrzymany w klimatach popu z lat 80. i funky nie jest bardzo popularny w naszym kraju. Na wyspach też nie zrobił dużej furory – a szkoda, bo jest wart uwagi.

* * * * *

53. N.E.R.D. – Seeing Sounds
Pharrell Williams po swoich pięciu solowych minutach, przypomniał sobie o kumplach z N.E.R.D. i postanowił zrobić coś z nimi. „Seeing Sounds” to udany powrót formacji, która przyzwyczaiła słuchaczy do mieszania hip-hopu, popu, soulu i rocka w jednym miejscu i czasie. Tak samo jest na nowej płycie. Trzecia pozycja w dyskografii grupy i trzeci plusik. Wielu się pewnie nie zgodzi, ale co tam…

* * * * *

54. Dr Dog – Fate
Kwintet Dr Dog to nowa nadzieja muzyki rockowej. Muzycy z Filadelfii odwołują się w swoim repertuarze do najlepszych wzorców popowej melodii, komponowania w bluesowej tradycji oraz aranżowania muzyki z użyciem fortepianiu i sekcji dętej. Zdecydowanie najlepsza pozycja w dotychczasowej dyskografii grupy. Jeśli nie znacie, to warto poznać.

* * * * *

55. Clarke, Miller, Wooten – Thunder
Trzech znakomitych amerykańskich basistów – Stanley Clarke, Marcus Miller i Victor Wooten, postanowiło nagrać razem płyte. I nagrało… album tak piękny, że w sumie nie ma co o nim pisać. Rekomendacją powinny być już same nazwiska muzyków, ich doświadczenie, znana wszystkim technika gry na basie, dynamika z jaką to robią oraz melodyjność, która przepełnia tworzoną przez nich muzykę. Rewelacja. Krążka „Thunder” nie mogło zabraknąć na tej liście.

* * * * *

56. Carla Bruni – Comme si de rein n’etait
Od razu się przyznaję, że nie wiem o czym śpiewa żona prezydenta Francji. Nie znam francuskiego. Przekonuje mnie jednak muzyka i klimat jaki panuje na tej płycie. Bruni nie prezentuje może jakiś wokalnych fajerwerków, ale z każdym wersem zachęca do słuchania kolejnego. Od strony muzycznej, dominuje tutaj brzmienie akustycznej gitary. Od czasu do czasu usłyszymy też sekcję rytmiczną i instrumenty smyczkowe. Dużo osób krytykuje ten projekt, a ja wręcz przeciwnie – chwalę sobię. Od momentu pierwszego zetknięcia się z muzyką pani Bruni, jestem jej wielkim fanem.

* * * * *

57. Antonello Salis & Joey Baron – Keys & Skins
Kolejna mniej znana płyta w naszym kraju. W zasadzie pewnie tylko fani jazzowych klimatów znają ten album i pewnie oni tylko przyznają mi w tym momencie rację, iż „Keys & Skins” powinna znaleźć się wśród 100 Najważniejszych Płyt ubiegłego roku. Reszta przekona się o tym, kiedy posłucha utworów stworzonych przez mistrzów fortepianu (Salis) i perkusji (Baron). Kapitalne zestawienie sprawia, że tego duetu słucha się bardzo miło.

* * * * *

58. TV on the Radio – Dear Sience
To chyba jedyna płyta, co do której zarówno słuchacze jak i krytycy muzyczni są zgodni. Wszyscy uważają bowiem, że jest to album dobry (o ile nie bardzo dobry), najbardziej wyrazisty ze wszystkich wchodzących w dyskografię grupy. Całość dopracowana do ostatniego – nawet najmniejszego – dźwięku. Świetna płyta – i nic dodać, nic ująć. Magazyn „Rolling Stone” uznał to wydawnictwo Najlepsza Płytą 2008 roku.

* * * * *

59. The Streets – Everything Borrowed
Kolejna kontrowersyjna pozycja na liście 100 Najważniejszych Płyt 2008 roku. Ci, którym się nie podoba, zarzucają Skinner’owi, że „zionie patosem i ukrywa się za stosem zwyczajowych truizmów” (cytat z recenzji autorstwa M. Staniszewskiego z dodatku Kultura z 26.09.08). Jak dla mnie, wyzwolony z kompleksu gwiazdy, rozkoszujący się pasjonującym wyścigiem za nowo odkrytą perspektywą, Mike Skinner nagrał krzepiącą płytę, przynoszącą uśmiech na smutne oblicze.

* * * * *

60. Maria Peszek – Maria Awaria
Najbardziej kontrowersyjna płyta jaka ukazała się w Polsce w przeciągu ostatnich kilku lat. Jednych peszy, brzydzi, odtrąca, innych zadowala i przyciąga swoją wymową. Jak dla mnie, zwykłe gadanie bez ładu i składu o orgazmach, penisach i innych utrzymanych w tym klimacie rzeczach. Wytwórnia KAYAX odniosła jednak kolejny rynkowy sukces i za to należą się gratulacje i miejsce na tej liście.

* * * * *

61. Brightblack Morning Light – Motion to Rejoin
„O! Niezła płyta” – tak pomyślałem po pierwszym przesłuchaniu krążka duetu z Nowego Meksyku. Materiał ukazał się we wrześniu, jednak ja dotarłem do niego dopiero w niedawno (w pierwszym tygodniu grudnia). Ten przesiąknięty psychodelicznym graniem album ma w sobie coś, bez czego młodzież rodem z lat 70. nie mogła się obejść – muzyczną mieszankę rocka, gospel, bluesa i folku, czyli typowo hippisowskie granie. „Motion to Rejoin” to płyta rodem z tamych lat, tylko że wydana w 2008 roku.

* * * * *

62. Gnarls Barkley – The Odd Couple
Drugi, wyczekiwany przez wielu album duetu Gnarls Barkley. Debiut przyniósł zespołowi wielki sukces oraz mnóstwo nagród (m.in. dwie statuetki Grammy). Tegoroczne wydawnictwo to kontynuacja pomysłów i patentów z poprzedniej płyty. Nie mam już takiego szału jak przy singlu „Crazy”. Jest jednak zachwyt kolejnym dobrym krążkiem z ‚czarną muzyką’ z najwyższej półki o czym przekonacie się czytając recenzję na naszej stronie.

* * * * *

63. Anna Maria Jopek – Jo & Co
Po sukcesie albumu „ID”, który w dwa tygodnie po premierze osiągnął w Polsce status Platynowej Płyty, został wydany w kilkunastu krajach świata, a dziś przekroczył już liczbę 50.000 sprzedanych egzemplarzy, Anna Maria Jopek stawia sobie kolejne wyzwanie. Jest nim odważny, miejscami radykalny album koncertowy, nagrany z udziałem gości światowej sławy. Pozycja obowiązkowa.

* * * * *

64. Tom Morello: The Nightwatchman – The Fabled City
„The Fabled City” to drugi solowy album Tom’a Morello, gitarzysty znanego z Rage Against The Machine, Audioslave i innych licznych projektów. Tym razem muzyk firmuje to wydawnictwo pod szyldem Tom Morello: The Nightwatchman. Album zawiera 11 premierowych kompozycji, już nie tylko akustycznych, ale i ostrzejszych. Wśród gości pojawił się Serj Tankian (wokalista System Of A Down, współpracujący z Morello w projekcie Axis Of Justice). Sam jestem zaskocznony, ale podoba mi się bardzo. Płyta warta umieszczenia na liście ‚100’.

* * * * *

65. The Homemade Jamz – Pay Me No Mind
Trójka rodzeństwa z USA (najmłodszy członek zespołu nie ma nawet 10 lat!) nagrało płytę, która za kilkanaście lat będzie uznawana za jeden z klasyków bluesowej muzyki. Ci nastoletni muzycy na płycie „Pay Me No Mind”, która jest ich debiutem, osiągnęli takie brzmienie na takim poziomie, do jakiego wielu ikonom dzisiejszego grania rodem z Mississippi nigdy nie uda dosięgnąć. Może to wyglądać jak na herezję, ale taka jest prawda. Sprawdźcie płytę, a przekonacie się sami. Bluesowy debiut roku.

* * * * *

66. Kressha Turner – Passion
Nie wykręcaj mojego numeru telefonu. Nie dzwoń do mnie. Nie dzwoń do mnie więcej. Ale wiesz co powinnaś(eś) zrobić? Powinnaś(eś) sięgnąć po debiutancki album młodej kanadyjskiej piosenkarki, obracającej się w klimatach soul, jazzy, r’n’b i pop, Kreeshy Turner. Pełna recenzja tej bardzo ciekawej płyty na stronach AxunArts.pl w tym miejscu.

* * * * *

67. Masala – Cały ten świat
Dobrze, że są jeszcze w Polsce takie składy jak Masala. Dzięki nim, dalej wierzę w dobrą kondycję polskiej muzyki. Ten najbardziej multikulturowy kolektyw, jaki miał okazję powstać w naszym kraju, uderzył drugi kolejny i to ze zdwojoną siłą. Masala na swojej nowej płycie zawarła niemal wszystko, za co zdążyliśmy ją pokochać i dołożyła do tego jeszcze więcej powodów, by słuchać właśnie ich. Jak ktoś ma jeszcze wątpliwości, dlaczego umieściłem ten krążek na liście ‚100’, to chyba nie wie, co to dobra muzyka.

* * * * *

68. Grace Jones – Hurricane
Kolejny powrót po latach – tym razem aż 20! Było wiele plotek na temat tej płyty. Często wyśmiewano w nich Jones, że nie uda się jej, że najlepsze lata ma już za sobą. Chciałbym widzieć miny tych, którzy tak uważali, kiedy okazało się, że modelka, aktorka i – przede wszystkim – wokalistka, powróciła z siłą huraganu. Ah, szkoda że nie stałem wtedy przed lustrem… Teraz oddaję honor i szacunek pani Jones.

* * * * *

69. Kasia Kowalska – Antepenultimate
Kasia Kowalska na wsojej pierwszej od czterach płycie zatytułowanej „Antepenultimate” ( co w tłumaczeniu na język polski oznacza „3 od końca” – czyżby jakaś zapowiedź końca kariery?), kreśli muzyczne historie na temat trudnych relacji damsko-męskich (to, że płyta jest na miejscu 69. nie ma z tym nic wspólnego). To, co często trudno ubrać w słowa, wokalistka zawarła w dziesięciu piosenkach. Utworem promującym wydawnictwo był singel „A ty, czego chcesz?”

* * * * *

70. Katy Perry – One of the Boys
W dzisiejszych czasach wydawanych jest tyle płyt, iż niemożliwością jest, abym mógł sprawdzić wszystkie tytuły. Mam więc sposób: część sprawdzam, bo lubię (np. krążki rapowe), inne, bo sygnowane są nazwą znanej grupy (np. ostatnia Metallica). Są też płyty polecone przez znajomych. Tak było z albumem Katy Perry, którego pełną receznję możecie sprawdzić tutaj.

* * * * *

71. The Ting Tings – We Started Nothing
Na początku roku wielu dziennikarzy muzycznych na Wyspach twierdziło, że to nowe gwiazdy tamtejszego rynku. Niestety, duet nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Muzycy okazali się jedynie tworem promocji marketingowej, nietrwałym na dłuższa metę. Najlepiej przekonali się o tym sami zainteresowani, sprzedając do wrzesnia tylko jeden egzemplarz płyty w całej Słowacji (pisałem o tym tutaj) – i właśnie z tego względu mamy ich na liście ‚100’.

* * * * *

72. Afro Kolektyw – Połącz kropki
Płyta „Połącz kropki” utrzymana jest w charakterystycznym dla zespołu stylu, umiejętnie łączącym rap podbarwiony chórkami z żywą, rozbudowaną (instrumenty dęte, gitara, instrumenty klawiszowe, bas, perkusja) sekcją instrumentalną. Wymagający materiał dla wymagających słuchaczy.

* * * * *

73. Kazik Staszewski – Silny Kazik pod wezwamiem
Lider grupy Kult postanowił znowy nagrać solowy krążek. „Silny Kazik pod wezwaniem” ukazał się stosunkowo niedawno, bo 1 grudnia, ale nie mogło go zabraknąć wśród 100 Najważniejszych Płyt minionego roku. Legenda polskiej sceny jak zwykle trafnie i dobitnie przedstawiła w tekstach otaczającą nas rzeczywistość. Kazik zawsze był, jest i będzie silny – bez względu na to, pod jakim wezwaniem będzie.

* * * * *

74. Kings of Leon – Only By The Night
Kiedy Kings of Leon nagrywali w 2002 roku epke „Holy Roller Novocaine”, byli branżowymi – nie bójmy się użyć słowa – żółtodziobami, których cechował jednak niezwykły muzyczny talent i instynkt. Teraz, po sześciu latach od tamtego wydarzenia, czwórka spokrewnionych ze sobą chłopaków (trzech braci i kuzyn), mająca na koncie średnio udane dwa longplay’e, nagrała najbardziej niezwykły rockowy album tego roku. Czytaj pełną recenzję.

* * * * *

75. Shugo Takumaru – Exit
Kto potrafi zagrać na jednej płycie niczym orkiestra symfoniczna? – Shugo Takumaru. Ten 28-letni koleś z Tokio gra na ponad 50 instrumentach i co najważniejsze, wszystkie ich dźwięki zostały zawarte na płycie „Exit”. Słabo? To jak ktoś też tak potrafi, czekam na wiadomość. Adres mailowy znacie.

* * * * *

76. Fisz Emade – Heavi Metal
„Ach, ci Waglewscy” – można by powiedzieć, patrząc na listę 100 Najważniejszych Płyt minionego roku. „Męska muzyka”, „Samo Voo Voo”, „Hands in Motion” – tam ich znajdziemy. A do tego dochodzi jeszcze nowy krążek nagrany przez braci Fisza i Emade.

* * * * *

77. Cyndi Lauper – Bring Ya To The Brink
Czy po 20 latach na scenie, 35 wydanych singlach, 10 albumach pokrytych wielokrotną platyną, setkach koncertów, można wydać dobrą i świeżą płytę, nie nagraną wyłącznie na tym samym patencie co przed dekadą? Oczywiście. Cyndi Lauper jest tego najlepszym przykładem. Czytaj pełną recenzję płyty.

* * * * *

78. Super Chikan – Sum’ Mo’ Chikan
Jak czasem mam dość ‚brudnego bluesa’ i chcę się rozweselić, to sięgam po płytę Super Chikana. Jego ostatni krążek to popis radosnego grania z taką dawką optymimzu, jakiej nie zapewni Wam nawet lektura filozoficznych prac J.J. Roussau (który, jak pewnie wiecie, bezgranicznie wręcz wierzył w naturalną dobroć człowieka). Muzyk z Clarksdale wierzy chyba tak samo w swoje pozytywne granie, bo to już kolejny krążek, utrzymany w takich, a nie innych klimatach. Ale po co zmieniać coś, co jest dobre? Polecam ten krążek dosłownie każdemu.

* * * * *

79. Queen & Paul Rodgers – The Cosmos Rocks
Siedemnaście lat po śmierci ikony muzyki rockowej – Freddie Mercury’ego – zespół Queen powraca z nowym materiałem. „The Cosmos Rocks” to pierwszy longplay zawierający zupełnie nowe nagrania, jakie zostały zarejestrowane po śmierci legendarnego frontman’a. Czytaj recenzję na stronie.

* * * * *

80. Lilu – La
Kolejna z płyt, które stawiam na półce z nazwą ‚Rozczarowanie Roku’. Szkoda, bo sądziłem, że na kim jak na kim, ale na Lilu zawieść się nie można… a jednak. Tworząc ten album, Łodzianka chyba troszkę przeholowała. Momentami jest nudno, monotonnie i bez pomysłu. Nie skreślam oczywiście „La”, czego najlepszym dowodem jest obecność krążka w tym miejscu.

* * * * *

81. Q-Tip – The Renaissance
Q-Tip zabiera nas w podróż do przeszłości, do czasów kiedy rap cieszył ucho słuchacza poprzez soulowe beaty, pianio, miłe gitarki, ciekawe sample. Jak ktoś pamięta to, co robili kiedyś kolesie z A Tribe Called Quest, to wiedzą już, dlaczego ten krążek znalazł się na tej liście. Najlepszy rapowy materiał tego roku. I niech ktoś się spróbuje sprzeciwić…

* * * * *

82. Raca Stona Dj Ike – Samotność, Wolność, Pasja
Raca i Stona w 2007 roku pytali się nas – słuchaczy – czy ich znamy. Wtedy mogliśmy odpowiedzieć “Nie”. Dzisiaj, po ponad roku od ukazania się epki „Znasz nas?”, duet wsparty osobą Dj Ike’a, powraca z nowym materiałem. Płyta nosi tytuł „Samotność, Wolność, Pasja”. Sprawdź całą recenzję płyty na stronie.

* * * * *

83. Dido – Safe Trip Home
Muzyczny come back Brytyjki po pięciu latach. Na nowym longplay’u Dido po raz kolejny pokazała swoją wielką klasę. „Safe Trip Home” to płyta bardzo spokojna, pełna dowodów na to, że jej autorka jest posiadaczką jednego z najlepszych obecnie głosów w popowym świadku. Jeden z moich ulubionych tytułów minionego roku. Pełna recenzja tutaj.

* * * * *

84. Alanis Morissette – Flavors of Entanglement
Alanis Morissette znana jest szerszej publice głównie z superprzeboju „Ironic”. Płyta „Jagged little pill”, z której pochodzi ten hit, sprzedała się w łącznej liczbie ponad 30 milionów egzemplarzy, co do dziś jest jednym z najlepszych wyników na świecie. Kanadyjka niedawno wróciła z nowym materiałem. Przeczytaj jego recenzję.

* * * * *

85. eMC – The Show
Masta Ace, Punchline, Stricklin, Wordsworth – wszyscy fani złotej ery rapy znają te ksywki od lat. „The Show” to trzecia na liście (po pozycjach 34. i 81.) świetna rap płyta. Mimo, że panowie mają już swoje lata, wciąż robią muzykę z pasją, jakiej mogą pozazdrościć im młodsi artyści. Krążek przesycony jest klasycznymi podkładami z soulowymi samplami, czyli tym co (prawie) każdy fan rapu kocha najbardziej. Pozycja obowiązkowa.

* * * * *

86. Dorota Miśkiewicz – Cominho
Trzeci krążek posiadaczki jednego z najlepszych głosów w naszym kraju. Na płycie, która powstała przy współpracy z brazylijskim perkusistą Guello, usłyszymy m.in. duety z liderem grupy Perfect, Grzegorzem Markowskim oraz krakowskim pieśniarzem, Grzegorzem Turnauem. „Cominho” (czyli z po polsku ‚droga’), to ciepła płyta dla każdego z nas.

* * * * *

87. Marika – Plenty
O Marice słyszeliście pewnie już nie raz. Tym bardziej zaskoczeniem będzie dla Was fakt, iż jest to jej debiutancki album. „Plenty” to muzyczne połączenie reggae, funku, drum ‚n’ bassu i hip-hopu. Wokalistka, co już często udowadniała, czuje się w takich klimatach najlepiej, a i my – słuchacze – odbieramy jej twórczość bardzo pozytywnie. Jedna z lepszych płyt minionego roku jeśli chodzi o polskie kobiece głosy.

* * * * *

88. Silver Rocket – Tesla
Grupa Silver Rocket, której założycielem i pomysłodawcą jest Mariusz Szypura (znany kompozytor, multiinstrumentalista i producent muzyczny, wcześniej lider poznańskiego zespołu Happy Pills), powraca z nowym materiałem zatytułowanym „Tesla”. Materiałem wartym Waszej uwagi, którego recenzję możecie przeczytać tutaj.

* * * * *

89. The Bug – London Zoo
Grime, dubstep, dancehall, ragga, dub – wszystko to tu znajdziemy. Jednak jako całość, podane jest to w taki sposób, iż słuchając, odczuwamy jakbyśmy mieli do czynienia z bardzo minimalistyczną produkcją. Dlaczego tak jest? Bowiem oszczędność zastosowanych środków idzie tu w parze z bardzo wysoką jakością muzyczną. I to jest właśnie siłą „London Zoo”.

* * * * *

90. Keane – Perfect Symmetry
Niech nie zmyli nikogo tytuł płyty. Jedna jedyna perfekcyjna rzecz jaką Keane opanowało w ciągu ostatnich dwóch lat, to wyciąganie wniosków. Pod presją mediów zrezygnowali oni ze swojej koronnej konkurencji (piano rock) i spróbowali zmusić swoich fanów do pójścia na parkiet. „Under The Iron Sea” wbrew wielu opiniom, był albumem dobrym, który mógł być niezłym wyznacznikiem dalszej kariery Keane i solidnym fundamentem ich nowego brzmienia. Czytaj dalej recenzję tej płyty.

* * * * *

91. V/A – Mamma Mia!
Jak można się zachwycać fałszującymi Meryl Streep i Pierce’m Brosnan’em – nie wiem. Jednak miliony ludzi na świecie po raz kolejny uległo czarowi grupy ABBA, której piosenki stanowią tło muzyczne w filmie „Mamma Mia!”. Wiadomo, szwedzka legenda zawsze będzie w cenie, ale ta płyta to raczej plucie na jej świętość, niż docenianie twórczości autorów takich hitów jak „Waterloo” czy „Money, Money, Money”.

* * * * *

92. Jakub Żak – White Crocodile
Płyta inspirowana podróżami muzyka. Nic więc dziwnego, że prace nad albumem trwały ponad trzy lata. Żak jak zwykle serwuje nam elektronikę z brzmieniami etnicznymi, pochodzącymi z różnych miejsc jakie miał okazję odwiedzić. A skąd taki tytuł? Podobno jedna z napotkanych przez Żaka Malezyjek, wskazując na pobliską rzekę, powiedziała, iż mieszka w niej biały krokodyl – duch, opiekun wioski.

* * * * *

93. Vampire Weekend – Vampire Weekend
Album oryginalny, zwarty, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach i skupiający się na opowiedzeniu pewnej konkretnej historii – historii chłopców z dobrych domów, wychowanych na muzyce klasycznej i amerykańskim rocku, którzy ulegli fascynacji muzyką świata. Vampire Weekend w pełnej okazałości.

* * * * *

94. Lil Wayne – Tha Carter III
Trzeba powiedzieć bezstronnie – Lil Wayne zrobił na światowej rap scenie w 2008 roku największy szum. Jego nowa płyta sprzedawała się (i dalej się sprzedaje!) jak świeże bułeczki, single ją promujące podbijały listy przebojów w USA i Europie, a koncerty przyciągały tłumy fanów. I to jest chyba najlepszym dowodem na to, że Lil przestał być już dzieciakiem bawiącym się w rymowanie. Co wcale nie znaczy, że jakoś zacząłem go szanować…

* * * * *

95. Jucifer – L’Autrichienne
Polecam zarówno album jak i zespół ogólnie wszystkim, którzy lubują się w poznawaniu zespołów niestandardowych i lubiących łamać pewne wyznaczone granice. Nie jest to zespół na pewno wybitnie nowatorski pod względem kompozycji – bo kawałki są zagrane ‘tylko’ bardzo dobrze, jednak sposób w jaki Jucifer próbuje zdobyć nasze głośniki jest ciekawy i nietuzinkowy. Zwłaszcza, że (paradoksalnie) mimo tak wielkiej różnorodności utwory do siebie… pasują. Sprawdź recenzję.

* * * * *

96. Lunatic Soul – Lunatic Soul
Udany solowy debiut lidera formacji Riverside. Mariusz Duda na „Lunatic Soul” udowadnia, że jest muzykiem wybitnym. W pracy nad albumem wokalistę i gitarzystę wspomagali także Maciej Szelenbaum, Wawrzyniec Dramowicz, Michał Łapaj i Maciej Meller (stąd nazwa projektu Lunatic Soul, a nie sygnowanie płyty wyłącznie nazwiskiem).

* * * * *

97. Pennywise – Reason To Believe
Pennywise to ekipa działająca od 1988 roku (!). Pochodzą z Kalifornii, z tego samego regionu co inne powstałe w tamtym czasie, popularne po dziś dzień zespołu takie jak Black Flag czy The Descendents. Skład od tamtego czasu zmienił się minimalnie, bowiem basistę Jason’a Thirsk’a, pare lat temu zastąpił Randy Bradbury. Czytaj dalej opis tej płyty.

* * * * *

98. Dwele – Sketches of a Man
Najlepsza płyta 2008 roku jeśli chodzi o czarnoskórego wokalistę – pisząc to, nie mam żadnych wątpliwości. Przesłuchałem płytę „Sketches of a Man” już kilkadziesiąt razy i przy każdym wciskaniu ‚play’, cieszyłem się jak dziecko. Dwele nagrał neo-soulowy (jak to się ładnie określa, szufladkując artystów w dzisiejszych czasach) klimatyczny album. I czego chcieć więcej? – Chyba tylko umieszczenia na liście 100 Najważniejszych Płyt Roku …

* * * * *

99. Emil Blef – Billing
Udany debiut! Kiedy pierwszy raz przesłuchałem tę płytę, zakochałem się w niej “od pierwszego usłyszenia”. Od razu uderzyła mnie ciepłym i pogodnym brzmieniem. Blef, trochę inny niż na Flexxipie, dojrzalszy, jednak wciąż młody poeta. Jego teksty przemyślane i nagrane dla ludzi myślących. Warstwa muzyczna również nie zostawia nic do życzenia. Sprawdź pełną recenzję tego albumu.

* * * * *

100. Mogwai – The Hawk is Howling
I na koniec listy 100 Najważniejszych Płyt Roku 2008 niespodzianka – przynajmniej dla mnie. Nie byłem fanem grupy Mogwai, jednak po płycie „The Hawk…” zmieniam zdanie. Całość wydaje się bardzo dopracowana. Muzycy konsekwentnie robią swoje – z jednej strony pozwalają sobie na mroczne klimaty jak w „Batcat”, by za chwilę oprzeć utwór jedynie na prostym gitarowym riffie – „The Sun Smells Too Loud”. I tak ma być.

* * * * *


Oczywiście z powyższą listą możecie się nie zgodzić (wręcz byłoby to wskazane, żebyście mieli własne zdanie!). Jest to tylko i wyłącznie moje prywatne odczucie co do minionego roku muzycznego, jeśli chodzi o rynek fonograficzny w Polsce i na świecie.

Czekam także na Wasze propozycje na temat najważniejszch płyt wydanych w 2008 roku. Podawajcie tytuły, uzasadniajcie swoje wybory, dyskutujcie.

35 odpowiedzi na „100 Najważniejszych Płyt 2008 Roku.”

  1. Awatar Grzegorz Noszczyk
    Grzegorz Noszczyk

    ja tam twierdzę że płyta lilu jest konkretną pozycją, i nie jest rozczarowaniem. ale z takim zdaniem jestem sam na milion osob

    Polubienie

  2. oczywiście, że natu-maupka comes home

    Polubienie

  3. Ja już to powiedziałem w ‚orędziu’, ale napisze także i tutaj. Gdybym miał wybierać jedną płytę, to zdecydowanie Silver Rocket „Tesla”. :)

    Polubienie

  4. Brakuje mi „Sennika” Mikromusic i płyty Nosowskiej. Jak to wytłumaczysz?

    Z tych tutaj przedstawionych to Peszek albo Kazik nagrali najlepsze płyty.

    Polubienie

  5. a płytka Maleńczuka się nie podobała?

    Polubienie

  6. Tworząc listę, wiedziałem, że nie dogodzę każdemu.

    @ Henri: Nie muszę się tłumaczyć. Taką podjąłem decyzję. Krótko: Nosowska nagrała dobrą płytę, ale żerowała troszkę na legendzie Osieckiej. A materiał Mikromusic troszkę mnie zmęczył.

    @ zx: Maleńczuk – pozycja 45. :)

    Polubienie

  7. A ja mam parę wątpliwości, mianowicie nie uwzględniłeś płyty Timbaland’a – The Shock Value. A dla czego nie uwzględniłeś? Każda z piosenek zawartych była w listach przebojów zarówno europejskich jak i za oceanem, i nie było tak że pojawiała się na jedno czy dwa notowania tylko gościła w niej na dłużej, poza tym nie na darmo w kręgach mówiono, że za co się nie weźmie Timbaland to zaraz się stanie klasowym hitem, mogę tu podać przykład kilku piosenek z Keri Hilson, Madonną, Justinem Timberlake, jak i jego płyty której nie ująłeś w swoim zestawieniu. Dalej dziwi mnie brak tak znanych artystów jak Kanye West czy 50 Cent. Wszyscy wiedzą że wydali oni płyty i mieli między sobą konflikt więc tym bardziej było o nich głośno, a w zasadzie o tych albumach oby dwóch muzyków. Ciesze się natomiast z tego że umieściłeś Czesława i Marię Peszek:)

    Polubienie

  8. @ LeBron 23: Płyta Timbalanda ukazał się w marcu 2007 roku. Jak miałem ją uwzględnić w zestawieniu płyt z roku 2008?

    Płyty Westa „808’s & Heartbreak” nie ma ponieważ (i tu autocytat) „tandetne jest dziś nagrywanie piosenek, w których moduluje się głos na roboci.”

    Natomiast Tobie chodzi chyba o płyty raperów (Westa i 50 Centa) z 2007 roku. Cent nie wydał w tym roku solowej płyty, tylko album z grupą G-Unit.

    LeBron, chyba za dużo czasu spędzasz przed tv oglądając koszykówkę, bo przegapiłeś rok 2008 i płyty jakie się w nim ukazały. :)

    Pozdrawiam serdecznie i dzięki za odwiedziny :)

    Polubienie

  9. Obiektywnie to chyba najlepsza lista jaką widziałam ze wszystkich podsumować roku 08. Zostały zauważone takie płyta jak album Damrockersów, Jucifera czy Dawson.

    Polubienie

  10. lebron się troszkę zbłaźnił he he. ciekawa lista. z kilkoma pozycjami się zgadzam, z kilkoma nie. widać, że autor ma swoje typy i tyle. nie zapomina też jednak o innych płytach (np. płyta Lil Wayne’a).

    z tych pozycji jakie wymieniłeś to najbardziej podobają mi się Masala, tv on the Radio i Lao Che (jak dla mnie najlepszy zespół tego roku).

    Polubienie

  11. sory, tamtego roku :P

    Polubienie

  12. czy przegapiłem rok 2008 – ciekawe,zaczynając o Timbalandzie – wiem ze płyta ukazała sie w USA w marcu 2007 a kiedy drogi kolego była w Polsce? raper 50 cent wydal płytę Before Curtis która również została wydana w 2007 roku w USA a w Polsce kiedy była? 2008 rok kolego i nie pisz takich rzeczy… podając autocytat Twoja lista podatna jest na jej nie oryginalność gdyż nie są to Twoje słowa lecz kogoś, a w końcu chodzi tu o Twoja listę czyli Twoje zdanie i czy takie tandetne to jest? zobacz ile osób ją kupiło a nie czy tandetne jest zmienianie głosu na roboci:) odnośnie uwzględniania płyt to zależy od Ciebie jak na to patrzysz, bo jeśli uwzględniasz płyty ukazujące się dopiero w Polsce to popełniłeś parę gap, a jeśli patrzysz na onecie kiedy ukazała się płyta w USA to Twoja lista może i być dobra. A skoro jesteś taki na czasie to powinieneś wiedzieć jak napisałem o konflikcie między Kanye i 50 o co chodziło…jeśli nie wiesz mogę Ci przypomnieć :) Pozdrawiam i zapraszam do częstszego odwiedzania strony http://www.onsmash.com, gdzie się dowiesz najwięcej o rapie amerykańskim i śledzenia kiedy się dany album w Polsce pojawia a nie w USA;)

    Polubienie

  13. @ LeBron 23: Powiem krótko i będzie to odpowiedź na wszystkie Twoje zarzuty: nie patrzę na datę premiery w Polsce, Gruzji czy Mongolii. Liczy się dla mnie data premiery światowej.

    I taki mały PS: Czekaj dalej na premiery płyt w Polsce, to będziesz nie będziesz nigdy z muzyką na czasie, bowiem część płyta nie jest sprzedawanych w naszym kraju i trzeba je specjalnie sprowadzać (może już coraz mniej, bo UE, ale jednak).

    Polubienie

  14. lebron chyba nie zrozumiał wypowiedzi axuna. autocytat to cytowanie samego siebie (czyli w tym wypadku axuna przez axuna). jego wypowiedz nie stracila przez to na oryginalności.

    Polubienie

  15. Nie wiem czy mam rację, ale to jest tak jak z filmami branymi pod uwagę do Oscarów dla zagranicznego filmu. Akademia patrzy na rok premiery, a nie to kiedy dotarł do USA (i czy wogóle dotarł). Mam rację może? Pzdr.

    Polubienie

  16. miło, że uwzględniłeś „Motion to Rejoin” w swoim zestawieniu. bardzo duży plus z mojej strony dla ciebie

    Polubienie

  17. LeBron, gdyby patrzeć na to ile osób kupiło daną płyte, to wychodzi na to, że Bajm i Feel to świetne zespoły i każdy je kocha i ma plakat kupichy nad łóżkiem. weź się ogarnij koleś!

    Polubienie

  18. jak jesteś fanem feela to powiedz- nie wstydź sie:) a nie musisz zobaczyc na ilosc sprzedanych plyt w USA tylko jakie zrobily wrazenie na calym swiecie, ile ich osob sluchalo, jak na nie glosowalo i co sadza o nich prawdziwi znawcy i krotycy muzyki ;) pozdro nurku

    Polubienie

  19. LeBron i dżolo to prawdopodobnie ta sama osoba (IP kompa to samo). To tak do wiadomości.

    Co do grupy Feel, to gdybym robił zestawienie za tamten rok, to ich krążek znalazłby się w niem na 100%. Nie jestem żadnym fanem, ale umiem docenić to, że byli fenomenem na polskiej scenie muzycznej, jaki ostatnio mami miejsce kiedy na fali był zespół Boys i nurt disco polo. Taka prawda.

    Polubienie

  20. Ale The Jonesz gdzie? Przecież to największy hit tego roku jeżeli chodzi o rap płyty.. ;)

    Polubienie

  21. Lista nie miała być stricte HH.

    Polubienie

  22. Zgadzam się z 1 komentarzem. Płyta Lilu jest bardzo fajna i nie jest żadnym zawodem.

    Polubienie

  23. The Bug „London Zoo” – płyta roku dla mnie :)

    Polubienie

  24. Przyznam szczerze, że Death Magnetic trochę mnie rozczarowała. Miło było usłyszeć, że kultowy już skład wydaje nowy album, ale kiedy dostałem go w swoje ręce, odpaliłem i przesłuchałem od deski do deski, zawiodłem się. Jestem fanem klasycznych, może nawet komercyjnych utworów – ‚Unforgiven III’ i ‚the day that never comes’ przypadły mi do gustu, tak właściwie to nawet bardzo. Mimo to ostry progressive w pozostałych kawałkach był dla mnie raczej nudny i na jedno kopyto.
    Tyle mojej opinii na temat najnowszej Metallici..
    p.s. i tak z niecierpliwością czekam na kolejny album;]

    Polubienie

  25. mam podobne zdanie jak Spóła.

    Polubienie

  26. Kozakiem to tzreba być, żeby dać wyżej Rodowicz od Ani Dąbrowskiej o.O ;)

    Polubienie

  27. Mega opóźnionym trzeba być, żeby nie zrozumieć moich słów poprzedzających listę:

    Na wstępnie chciałbym zaznaczyć, iż kolejność na liście jest przypadkowa. Nie ma tu płyt ważniejszych i mniej ważnych. Każda z nich z jakiś względów liczyła się w środowisku muzycznym. A czy było to związane z niespotykaną kolaboracją artystów, wysoka liczbą sprzedanych egzemplarzy czy po prostu – wysokim lub niskim poziomem – tego dowiecie się już za chwilę.

    Polubienie

  28. A mi brakuje ‚Na Siedem’.

    Polubienie

  29. Panie Axun.
    Rozumiem,że listy można się czepiać z różnych względów,ale skoro została ona oparta na „z jakichś względów liczyła się w środowisku muzycznym”.To chyba sporym niedopatrzeniem jest pominięcie Donny Summer i jej albumu „Crayons”.Czołowe miejsca na liście Billboardu i nie tylko!?
    Poniższy link niech będzie tego dowodem
    http://perfectbeat.com/spotlights.php spotlight=Top100CDSingles2008Pg4
    Pozdrawiam

    Polubienie

  30. Gdybym chciał uwzględnić każdą płytę, to lista nie miałaby końca. Taka jest prawda. I zawsze będą jakieś „ale” – to normalna sprawa. Szanuję i zawsze czekam na Wasze uwagi.

    Pozdrawiam serdecznie.

    PS: Żaden pan, po prostu Axun ;)

    Polubienie

  31. dzisiaj dotarłem do tej listy. jestem pod wrażeniem bo chyba nikt nie zestawił 100 płyt. oczywiście tak jak było to już kilkakrotnie wspomniane nie wszystkim dogodzisz. mi też nie dogodziłeś. wydaje mi się, że kilka płyta powinno być zamienionych. ale chociaż zaznaczyłeś, że to twoja subiektywna ocena. wogóle ciekawy blog. będę zaglądać częściej. pozdrawiam

    Polubienie

  32. Brakuje tu najlepszych
    1. Gosia Andrzejewicz
    2. Patrycja Markowska
    3. Kasia Cerekwicka

    Polubienie

  33. Chora lista, ubóstwianie słabego ostrego i pisanie, że żaden polski raper długo nie zbliży się do jego poziomu (!)? Ten marny śpiewak nie ma startu do czołówki polskiego rapu, a takie płyty jak gorączka w parku igieł czy kwiaty zła zjadają ja tu tylko sprzątam bez najmniejszego problemu.

    Polubienie

  34. Znalazlem podobna liste, co myslicie maja wiele wspolnego co nie. TOP 100 2008

    Niby troche inaczej ale tak jakby to samo co nie

    a tu jeszcze top 100 piosenek, z fartem mordeczki
    https://www.billboard.com/charts/year-end/2008/hot-100-songs

    Polubienie

  35. Polemizowałbym z tą „podobnością”.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

PRZECZYTAJ O POWODACH ZAMKNIĘCIA STRONY

ostatnio popularne