Powiem szczerze, że bałem się tej rozmowy. Red o hip-hopie wie chyba wszystko i dlatego każde pytanie na ten temat kończyło by się wybuchem jego śmiechu. Jeśli chodzi o piłkę nożną też wciąga mnie nosem. Mimo tego rozmawiamy troszkę o piłce i koszykówce. Red mówił też o tym, że opinie frustratów go nie obchodzą oraz o … Sprawdź to koniecznie!

UWAGA! W rozmowie padły słowa ogólnie uznane za niecenzuralne.

Yo Red. Co się teraz z Tobą dzieje? Wyjechałeś z Polski? Powiedz na początek, co robisz?
Jestem dyrektorem marketingu w radiu popowym w Genewie. Opiekuję się córką, żoną, grilluję, chodzę na spacery z córką, gram w Play Station.

Wybrałeś Szwajcarię ze względu na jej apolityczność, czy tak wyszło po prostu?
Tam się urodziłem, tam mieszkałem 18 lat, tam mam swoich przyjaciół i dom.

A nie kusiło Cię, żeby poprowadzić audycje w radio? Doświadczenie już masz z telewizji, a w radio nie ma kamer, które często peszą człowieka.
Mnie kamery nie peszą (śmiech). Dopiero byłem w Polsacie przy Euro 2008, a w radiu nie ma hajsu jako prezenter.

Szczerość – widać, że to Twoja mocna strona, co na polskiej scenie muzycznej nie jest częste. Zawsze wypowiadałeś się o muzyce w Polsce z bez zakłamania. Teraz widok na polską scenę masz jeszcze lepszy – z daleka widać lepiej. Obserwując coś z daleka można zobaczyć rzeczy, których nie widzi się „siedząc wewnątrz”. Zauważyłeś coś nowego, o czym chciałbyś powiedzieć?
Nie, bo nie dużo obserwowałem. Ale wiem na pewno, że robię tę samą muzykę od lat, z tym samym przekazem. Dużo artystów mówiło: ja nigdy nie zarapuję o tym o tamtym, nie ubiorę się tak, czy siak. Lata później robią na odwrót. Tego jestem pewien.

Ale umiejętność przystosowania się do rynku to tez umiejętność …
To chyba nie mam tej umiejętności ziom. (śmiech)

A to, że kończysz z muzyką to prawda? Wierzyć mi się nie chce, bo przecież trzeci Obóz przed Tobą, prawda?
Nie kończę. Na razie skończyłem. Ziom, po mojej córce muzyka jest najważniejsza i zawsze tak będzie. Ważne, aby córka miała wszystko i jeszcze więcej. Dlatego wyjechałem. Jeśli będę miał propozycje dyrektorowania w dużej firmie w Polsce za duży hajs, to wrócę do Polski i zrobię szaloną płytę z Pawłem (Spinachem – przyp. red.).

Kiedyś czytałem, że miałeś ochotę wyprodukować album jakiejś zdolnej wokalistce r’n’b. Czy jest to dalej aktualne?
Nie, nie jest. Ale jest to moje marzenie. Zrobiliśmy demo w Studio Izabelin. Universal zapłacił, ale demo było za ”ambitne”, gdyż w tych czasach to Mandaryna i Doda były super.

Niestety Doda dalej jest na fali… Może więc spróbujesz za granicą? Sceny np. w Niemczech lub we Francji są mniej hermetyczne… Ostatnio – a właściwie po wyjeździe z Polski – założyłeś sobie blog na Onet.pl. Tęsknota za polskimi fanami, czy chęć wypowiedzenia się na różne sprawy związane z muzyką?
Miałem ochotę gadać na głos – co do blogu, a ochotę gdzie robić karierę – nigdy takiej ochoty nie miałem i nie mam ziom. Sprzedałem swoje płyty w polandzie, jest okej.

Jesteś wielkim fanem piłki nożnej, więc nie mogę nie zapytać – jesteś rozczarowany postawą Chorwacji na Euro? Liczyłeś na więcej, czy wręcz przeciwnie – jesteś zadowolony z wyniku jaki osiągnęli?
Jestem zadowolony i mega dumny być Chorwatem. To jest mały kraj, który jest tak dumny. Naprawdę trzeba być Chorwatem, żeby to skumać. Na meczu Polska – Chorwacja w Klagenfurcie,
mój kumpel z Warszawy, Polak, sam mi po meczu powiedział: Ziom, bądź dumny z twojej drużyny, kibiców i narodu. A to, że przegraliśmy – loteria, tak bywa.

Fakt, karne to loteria, ale nie czułeś złości widząc, jak reprezentanci Twojego kraju wykonywali karne w meczu z Turcją? Bez obrazy, ale kilku z nich podeszło do tego mało profesjonalnie. Strzelali lekko i to jeszcze w ogóle nie w światło bramki.
Ziom, ja już wiedziałem prze karnymi, że to koniec. Luka Modric był biały i załamany, Rakitic też, Petric tak samo. Oni przed karnymi przegrali.

A jeszcze zapytam o Euro: rola eksperta podczas imprezy piłkarskiej odpowiada Ci? Miałbyś ochotę robić coś takiego w przyszłości?
Jeśli będę mógł to robić z Chorwacją podczas imprez, to mi wystarczy.

Ostatnio na Twoim blogu i portalach hiphopowych w Polsce pojawiła się wiadomość o projekcie „Manual Kant”. Rozumiem, że jeszcze nie możesz zdradzić, co to takiego?
Nie mogę.

Bardzo wielka tajemnica – to może oznaczać coś na prawdę dobrego. A chociaż przewidziana data pojawienia się…?
Coś, czego nie zrobiłem do tej pory… A dobre, nie dobre – każdy ma inne gusta.

„Glamour Life” – Twój ostatni projekt zrobił wiele szumu. Szkoda, że nie był w oficjalnej sprzedaży. Mógł być z tego wielki hit. Serio, dużo ludzi, którzy do tej pory Cie nie znali, zaczęli sięgać po Twoje wcześniejsze nagrania.
Dziękuje za miłe słowa Axun. Ciesze się, że „Glamour Life” tak zadziałał na ludzi. Wiesz, to była bardziej płyta Ernesta niż Reda.

Teraz z innej beczki. Pamiętam, jak kiedyś brałeś udział w programie Rozmowy w Toku. W sumie to nic strasznego, normalna sprawa, ale w Polsce jest coś takiego, że jak artysta pojawia się w popularnym programie, to od razu musi być komercyjny. Za granicą taka opcja to normalna sprawa.
Bo raper nie może gadać o swoim psie? O swojej pasji? O ciuchach, o sexie? Sorry, idę gdzie chcę, kiedy chcę jeśli mi to pasi. Mam siedzieć w chacie i gluty wyciągać z nosa, to jest okej? (śmiech) Sorry, ale to głupie. Opinie frustratów mam gdzieś.

Jako raper Obozu zawsze byłeś bardziej rozpoznawalny przez słuchaczy niż np. Miko czy Cezet. Może to, że byłeś popularny, frustrowało resztę środowiska hiphopowego w Polsce i dlatego źle się o Tobie wyrażali?
Myślę, że na początku Obozu, to Spinache i Cezet byli najbardziej rozpoznawalni, i Obóz pomógł w wylansowaniu dwóch znakomitych ludzi i muzyków: Adama (OSTR – przyp. red.) i mnie. Ziom, byłem nie lubiany na początku, bo mówiłem „yo yo yo” – do tego się ludzie czepiali. Ale potem, jak inni polscy raperzy mówili yo yo yo”, to już było okej. Potem się czepiali, że nosze bling-bling i nakładkę z moja ksywą na zębach. Teraz Gural nosi i jest okej. Tylko, że ja to miałem w 2001 roku i tak dalej, i tak dalej. O, np. łamane bity. Pamiętam, jak płytę „Bobyahedz” oceniono w Polsce jako płytę nie rapową, tylko bardziej techno, a otwieram jakąś podziemną stronę muzyczną w Anglii i dla tamtych dziennikarzy, to obok płyty Kayah, moja płyta była najlepsza na rynku polskim.

Fakt, Obóz jako przedsięwzięcie muzyczne wypromował Ostrego. Od tamtego czasu w Polsce jest gwiazdą. Nie żal Ci czasem, że nie poszliście za ciosem zaraz po pierwszym Obozie?
W ogóle nie żal mi, że nie poszliśmy za ciosem. Ostry jest gwiazdą i dobrze, że nią jest, bo chłopak ma skillsy. To, że nie gadamy ze sobą, to nie zmienia faktu… Ludzie się uwielbiają, potem rozchodzą. Są osoby, które plują na inne, a inne osoby, które mają to gdzieś i opiekuje się swoim gównem.

Wracając jeszcze do wcześniejszego pytania i Twojej odpowiedzi. Popatrz na to z innej strony – Ty byłeś w Stanach 4 lata, miałeś styczność z kulturą hiphopową w miejscu, gdzie się ona narodziła. Przyjechałeś do Polski, dla Ciebie było normalne to, że raperzy noszą bling-blingi, Polacy do tego dorastali, aż do tego czasu. Może i dlatego rap u nas jest taki, a nie inny?
Zgadzam się z tobą totalnie. Tylko ci ludzie, co krytykowali amerykańców w rapie (chodzi mi o styl ubierania się), to teraz się stali bardziej ‚dipset’ niż prawdziwi Dipset. Najlepiej będąc artystą, to nie mieć teorii. Ja nie ma teorii dlaczego zrobiłem taki piękny bit jak „Kryptonite” i dlaczego samplowałem Gap Band. Robię co mi się podoba, i moja płyta ma mi się podobać. A ci raperzy, co co trzy lata zmieniają teorię, ogłaszają, że nigdy to, nigdy tamto, a potem robią to i tamto. To są mega lamusy. Oszukują siebie i swoich słuchaczy.

Popatrz jak się porobiło – duża część Obozowiczów jest za granicą. W Polsce tak na prawdę tylko Spinache i Ostry są rozpoznawalni przez tych młodszych słuchaczy rapu. Teraz wszyscy myślą, że Gural był od początku taki, jaki jest teraz, a Tede od zawsze nawijał o BMW i felgach. Raperzy, którzy mieli dobry klimat zeszli na drugi plan, a ci którzy dalej rymują, są wtórni w tym co robią. Porażka polskiej sceny hiphopowej?
Akurat Tede i Gural mi się podobają.

Tedego podałem jako przykład, bo jednak nawija o tym samym, w taki sam sposób od mniej więcej dwóch płyt. Inna sprawa, że robi to na równym poziomie.
Pamiętam jak Gural z pięć lat temu wpadł do mnie na noc. To napierdalaliśmy rymy całą noc. Ten chłopak jest kotem, kocha rap i ma styl i charyzmę. Jacka (Tedego – przyp. red.) nie znam tak dobrze, ale nie wydaje mi się, że dużo się zmienił od 10 lat. Po prostu stał się doroślejszy jak ja i każdy inny, który miał 10 lat temu 22 lata, a teraz 32. Mnie bardziej wkurwia to, że od chyba może Mesa, to nie było jakichś mega nowych graczy, co by mnie rozpierdolili. Masz zespoły typu „Zip Skład 34-ta kopia”, „Eis 10-ty” lub „Eldo 15-ty”. Nic oryginalnego, świeżego. I jeszcze masę sezonowych klownów, co albo się jarają basketballem, albo dziwkami – raz tak, raz siak.

Jakaś podbitka do Massey’a o koszu i dziwkach?
Massey’a nie znam. Znam Anthony Masona z legendarnych Knicksów. „Mase in ya face” – tak na niego mówili. Pierdolona bestia, uwielbiałem go jak chodziłem do Madison Square Garden.

Zapytałem o Massey’a, bo to chłopak, który grał kiedyś w kosza w polskiej lidze, a teraz nagrywa płyty. A co do Knicksów to stara drużyna była na prawdę mega, tylko trafili na zły czas – jak Jordan grał w Bulls.
Kurwa mać! Jakbym był coachem Knicksów, czyli Riley’em, to bym jakiegoś najgorszego gracza swojej drużyny dał w drugiej kwarcie na parkiet i mu powiedział: Słuchaj stary, idziesz łamać kolano Jordanowi. Chuj mnie obchodzi jak, idziesz go łamać. Przez tego Jordana nie spałem wiele nocy. Kochałem Knicksów: Mase’a, Xaviera McDaniela, Pata Ewinga, Charlesa Oakley’a i Johna Starksa, który zrobił dunk ubiegłego wieku nad mordami Granta, Pippena i Jordana. Klasyczny shit Starksa.

Tak, nawet ostatnio ta akcja była pokazywana na nba.com, jako najlepszy dunk lat 90.
Piękna sprawa. Nakurwił im tak, a był to przecież dość mały shooting guard. On był „dwójką”, a Derek Harper „jedynką”.

Tak. Harper zawsze po rzucie za 3, trzymam rękę w pozycji rzutowej. Wiadomo było, że „trójka” siedzi w koszu!
Najlepszy to był Mase. On rzuty wolne napierdalał jedną ręką i chuj – jak kaleka. (śmiech)

Kosz koszem, stare dobre lata 90. już minęły. Teraz mamy nową generację graczy, którzy dla Ciebie i dla mnie nie będą tak interesujący, jak ci starzy. Kończąc, chciałem Cię jeszcze spytać o jedna rzecz – czy doczekamy się kiedyś „9 rano” – nawet epki, nawet za kilka lat?
Oczywiście, że tak! To na bank. Spinache będzie, ja też będę, Wladimir też będzie i ten od radia w skitach… Nie lubię go. Jak on miał na imię…? Wojtek Pastukiewicz! Też będzie. (śmiech)

Skity też muszą być – bo ta rozmowa z Tomkiem Iwanem na „8 rano” mnie rozwaliła. (śmiech) Dzięki za poświęcenie tych paru minut. Może na koniec jakieś pozdrowienia dla Internautów?
Internauci nie ściągajcie tyle pornusów (śmiech). Chciałbym pozdrowić Dono z Tewu, bo to koleś, który został taki sam od lat. I Liroya też przy okazji.


PS: Na specjalne życzenie Reda dodaje link do strony jego koleżanki. Sprawdźcie koniecznie www.katerinapil.com.


Zdjęcia pochodzą z galerii na profilu MySpace.


Wywiad ukazał się także na portalu hip-hop.pl oraz na oficjalnym blogu Reda.

Jedna odpowiedź do „Red – Nie mam teorii (wywiad).”

  1. red to komercja i nie mam do niego szacunku.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

PRZECZYTAJ O POWODACH ZAMKNIĘCIA STRONY

ostatnio popularne