Kolejna recenzja z cyklu ‘Albumy wiecznie żywe, czyli wyszperane wśród kaset siostry’. Najsłynniejszy krążek O’Connor, zawierający jej największy hit „Nothing Compares 2 U”.
Ciekawe, czy krótko ostrzyżona piosenkarka zdawała sobie sprawę, że popularność jaką osiągnie ten kawałek, na wieki zapisze ją na chwalebnych kartach historii muzyki? Jeśli tak, oznaczałoby to, że utwór został wybrany na singiel z premedytacją, a reszta materiału dostosowana do niego. Można oczywiście tę hipotezę wsadzić między bajki, lecz czy nie warto jej najpierw rozpatrzyć? 80% płyty utrzymane jest w klimacie „Nothing…”. Od razu zaznaczmy, iż plusem to nie jest. Spokój, liryczny tekst, chwytający wokal artystki – i tak w kółko.
Naprawdę oprócz wspomnianego już wcześniej singla, honor wydawnictwa ratują „I am stretched on your grove” (fenomenalne dudy) i „The emperors new clothes”. Ogólnie materiał dość monotonny, a co za tym idzie lekko nudnawy – przynajmniej dla mnie. Bo kto powiedział, że klasyki muszą być zawsze dobre?